Nie wiem czemu ale fotografia kojarzy mi się ze "Złym" (1954), może dlatego, że rzeczywistość na niej przedstawiona jest równie siermiężna, jak ta którą opisywał Leopold Tyrmand: "Dotarł do Dworca Głównego od strony Twardej. Zaśmiecona hala zapełniała się opuszczającymi podmiejskie pociągi ludźmi. Przeciskał się w stronę sal bufetowych, nie zważając nawet, z jaką odrazą ludzie usuwają się przed nim z drogi. W sali restauracyjnej na poły siedzieli, na poły leżeli zmięci, zmęczeni podróżni, spali kładąc nieświeże, tłuste twarze na podesłanych ramionach, opartych o nakryte brudnymi, papierowymi serwetami stoły".
Fotografię wypatrzyłem na "Fotografii kolekcjonerskiej", wyraźnie czekała na mnie. W sumie niewiele pewnego o niej wiadomo poza tym, że na pewno została wykonana przez Janusza Czarneckiego (1928-2011) członka ZPAF od 1958 r. i ucznia Edwarda Hartwiga. Podpisana jest jako "Dworzec Śródmieście" (w Warszawie oczywiście) ale nawet dla mnie, średnio zorientowanego w architekturze stolicy jasne jest, że to dworzec "Warszawa Główna Osobowa" funkcjonujący obecnie jako Muzeum Kolejnictwa. Sam dworzec jest mało efektowny, powstał jako budynek prowizoryczny w latach 1945-46 wg projektu Witolda Bollogha (był też autorem odbudowy i przebudowy Teatru Ateneum) w miejscu dworca towarowego dawnego Dworca Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej ale jako że prowizorki są u nas najtrwalsze, swoją funkcję pełnił aż do 1997 r. Utkwił mi dobrze w pamięci, gdyż któregoś razu, już w ostatnich latach jego funkcjonowania, ku mojemu zaskoczeniu zamiast znaleźć się na Dworcu Centralnym znalazłem się właśnie na nim.
Gdyby nie podpis i tablica po prawej stronie, fotografia mogłaby być zrobiona w jakimś prowincjonalnym mieście średniej wielkości. Jest chyba późna wiosna albo wczesna jesień, popołudnie. Widać że to nie żaden "szczyt przewozowy" bo nie ma tłoku ani kolejek a i pasażerowie raczej udają się gdzieś blisko bo żaden z nich nie jest objuczony walizkami. W hali dworcowej będącej jednocześnie poczekalnią panuje w sumie dosyć senna atmosfera, co prawda jakaś kobieta śpiesznie kieruje się do wyjścia a jakaś para, która wchodzi nie ma zbyt wiele czasu do odjazdu pociągu ale nie ma kolejki ani tłumu, do odjazdu pociągu jeszcze jest trochę czasu bo ludzie nawet nie stoją (poza tymi, dla których zabrakło ławek) i nie widać by szykowali się do przejścia na peron. Nawet gołąb spaceruje przez nikogo nie niepokojony. Takie sobie zwyczajne ciepłe wiosenne/jesienne popołudnie. I coś w tym musiało być skoro dworzec stał się tematem piosenki, do której słowa ułożył Wojciech Młynarski (1964) (fragment):
"(..) Szanowni państwo, o to projekt całkiem nowy
jak zlikwidować kompleks Sali Kongresowej
Jak się nie załamywać i nie tonąć w splinach
Oto recepta jedyna.
Na wszystkie smutki - niedziela na Głównym
Na oddech krótki - niedziela na Głównym
Na sypkość uczuć i brak przyjaciela
Niedziela na Głównym, na Głównym niedziela.
Na niski wskaźnik - niedziela na Głównym
Na nadmiar wyobraźni - niedziela na Głównym
Na splin, frustrację i oddech nierówny
Na Głównym niedziela, niedziela na Głównym.
W taką niedzielę, gdy czegoś się boisz
Tych słów niewiele ci nerwy ukoi:
Pociąg osobowy do Kutna
Odjeżdża z toru pierwszego
Przy peronie drugim.
Powtarzam....
Oto najlepszy jest relaks
Niedziela na Głównym, na Głównym niedziela."
Gdyby nie podpis i tablica po prawej stronie, fotografia mogłaby być zrobiona w jakimś prowincjonalnym mieście średniej wielkości. Jest chyba późna wiosna albo wczesna jesień, popołudnie. Widać że to nie żaden "szczyt przewozowy" bo nie ma tłoku ani kolejek a i pasażerowie raczej udają się gdzieś blisko bo żaden z nich nie jest objuczony walizkami. W hali dworcowej będącej jednocześnie poczekalnią panuje w sumie dosyć senna atmosfera, co prawda jakaś kobieta śpiesznie kieruje się do wyjścia a jakaś para, która wchodzi nie ma zbyt wiele czasu do odjazdu pociągu ale nie ma kolejki ani tłumu, do odjazdu pociągu jeszcze jest trochę czasu bo ludzie nawet nie stoją (poza tymi, dla których zabrakło ławek) i nie widać by szykowali się do przejścia na peron. Nawet gołąb spaceruje przez nikogo nie niepokojony. Takie sobie zwyczajne ciepłe wiosenne/jesienne popołudnie. I coś w tym musiało być skoro dworzec stał się tematem piosenki, do której słowa ułożył Wojciech Młynarski (1964) (fragment):
"(..) Szanowni państwo, o to projekt całkiem nowy
jak zlikwidować kompleks Sali Kongresowej
Jak się nie załamywać i nie tonąć w splinach
Oto recepta jedyna.
Na wszystkie smutki - niedziela na Głównym
Na oddech krótki - niedziela na Głównym
Na sypkość uczuć i brak przyjaciela
Niedziela na Głównym, na Głównym niedziela.
Na niski wskaźnik - niedziela na Głównym
Na nadmiar wyobraźni - niedziela na Głównym
Na splin, frustrację i oddech nierówny
Na Głównym niedziela, niedziela na Głównym.
W taką niedzielę, gdy czegoś się boisz
Tych słów niewiele ci nerwy ukoi:
Pociąg osobowy do Kutna
Odjeżdża z toru pierwszego
Przy peronie drugim.
Powtarzam....
Oto najlepszy jest relaks
Niedziela na Głównym, na Głównym niedziela."
Czy jesteś pewien, że autorzy albumu mogli się aż tak pomylić? Czy zdjęcie jest datowane?
OdpowiedzUsuńZwróć uwagę na notkę niejakiego MichalaJ tutaj:
http://www.skyscrapercity.com/showthread.php?t=228660&page=391
i podpis pod zdjęciem. Spytam rodzicielkę, może będzie pamiętała.
Wow ... - bardzo Ci dziękuję - oczywiście masz rację, wygląda na to, że to jednak rzeczywiście Dworzec Śródmieście w prehistorycznych czasach a moja znajomość Warszawy jest na prawdę "średnia" :-). Zasugerowałem się półkolistym zwieńczeniem, ale jeśli się uważnie przyjrzeć to widać różnicę pomiędzy Dworcem Głównym a dawnym Śródmieście. To nie zdjęcie z albumu tylko fotografia wymiary ok. 20 x 30 cm, owszem podpisana Śródmieście ale ponieważ znałem tylko obecne budynki "zrzuciłem" wszystko na Janusza Czarneckiego :-) a przy okazji okazało się, że powstała przed 1963 r. Jeszcze raz dziękuję, choć to "zrujnowało" koncepcję postu :-).
UsuńE, nie ma za co - sama przy okazji czegoś się dowiedziałam.;) Mam nadzieję, że jak wreszcie będzie można zwiedzać Muzeum Historyczne Warszawy, znajdą się tam i zdjęcia dworców. Szperając trafiłam i na to zdjęcie:
Usuńhttp://imageshack.us/photo/my-images/134/abcen4.jpg/
Nie jestem w stanie sobie wyobrazić ścisłego centrum W-wy przed wojna - imaginacja szwankuje.;(
A co do skojarzeń ze zdjęciem z posta, to Tyrmand, owszem tak, mnie jeszcze przyszli na myśl "Niewinni czarodzieje", ale nie pamiętam, na którym dokładnie dworcu Łomnicki wypatrywał poderwanej panny.;)
Szczerze mówiąc, nie wiem, czy nie ciekawsza architektura od obecnego Centralnego :-). W ramach "rehabilicji" postaram się znaleźć jeszcze jakąś porządną fotografię z Warszawy, już bez wpadek :-). Do "Niewinnych czarodziejów" jakoś nie mam szczęścia, nigdy nie obejrzałem ich w całości ale kilka ujęć pamiętam - m.in. widok Pałacu Kultury chyba ze Złotej, no i skutery Lambretta :-).
Usuń"Niewinni czarodzieje", jak prawie wszystkie filmy z lat 50-60-70 dostępne są w youtube.
UsuńJeśli znajdziesz całą wersję tego filmu, to porównaj widok Dworca Sródmieście (około 1 godzina 13 minut filmu)ze swoją fotografią - i sam się przekonasz, który dworzec pokazuje zdjęcie.
No, teraz to już musisz obejrzeć Niewinnych.;)
UsuńDo mnie docierają już jednorazowe komunikaty :-) i wiem, że pobłądziłem :-) ale rzeczywiście, to dobry pomysł wreszcie nadrobić zaległości :-)
UsuńBłądzić jest rzeczą ludzką.;)
UsuńZa to z następnym zdjęciem już nie pobłądzę :-)
UsuńTo ja poproszę o inny fragment "Złego" i stosowne fotki.;)
UsuńZ tego co pamiętam, Zły nigdy tam nie był ale za to był kto inny, równie "ortodoksyjnie" warszawski :-)
UsuńTo nie musi być dworzec, Zły w końcu różnymi ścieżkami chadzał.;)
UsuńI to nie będzie dworzec :-). Warszawska tematyka fotografii wyszła niejako przy okazji :-), bardziej interesowało mnie "kto" ją zrobił i jej klimat. I jedno i drugie robili uznani fotografowie i wydaje mi się, że oba mają to "coś" ale wiadomo to w dużej mierze kwestia osobistych upodobań.
UsuńJak dla mnie przedwojenny dworzec jest zbyt klockowaty.;( A dzisiaj na Centralny nawet miło wejść. Osobiście mam duży sentyment do Dw. Powiśle i Stadion (z epoki przed-jarmarcznej), cieszy mnie też, że na Śródmieściu zachowano mozaiki, które pamiętam z dzieciństwa: http://piotrkowefotki.blogspot.com/2010/02/dworzec-warszawa-srodmiescie-detale.html
OdpowiedzUsuń"Niewinnych..." lubię w dużej mierze właśnie za widoki Warszawy, widok PKiN-u jest świetny. A Lambretta - cóż, prima sort.;)
Tyle razy tam byłem (na Śródmieściu) i nigdy nie zwróciłem na nie uwagi a są całkiem niezłe i jako sztuka użytkowa przetrwały próbę czasu ale to pewnie wszystko dlatego, że badania organoleptyczne - zapachowe - nieodmiennie stawiały mnie w stan stuporu zwłaszcza po przejściu przejściem podziemnym z Centralnego :-).
UsuńWcale mnie to nie dziwi. Z dzieciństwa pamiętam (czasami;))zupełnie inny zapach. A przejście z Centralnego nigdy nie było przyjemne - brr!
UsuńJa pamiętam tylko rozsuwane drzwi na Centralnym i to głównie dzięki porucznikowi Borewiczowi (odcinek "Major opóźnia akcję") :-)
UsuńTak, tak. A w "Czterdziestolatku" można było oglądać migawki z postępującej budowy.
UsuńInżynierem była tam Grażyna Szapołowska, w której podkochiwał się inż. Karwowski :-). Pamiętam ją bo był to jeden z nielicznych filmów, w których się nie rozbierała :-)
UsuńZgadza się, była tam na tyle młoda, że miała na sobie tzw. młodzieńczy tłuszczyk.;)
UsuńCo to znaczy kobiece oko! :-), zaraz wypatrzy jakąś wadę u innej przedstawicielki płci pięknej - prawie jak wdowa po Jasiu Minclu, Małgorzata o Kasi Hopfer! :-))
Usuń:) Tu raczej zadziałał kontrast - w większości filmów, w których oglądałam Szapołowską, widziałam zawsze smukłą blondynkę z lekko wklęsłymi policzkami, a tu taka odmiana.;)
UsuńAleż oczywiście, oczywiście :-) tak mi się tylko z "Lalką" skojarzyło bo to też o Warszawie :-) i nawet niezbyt daleko od Centralnego :-)
UsuńPrzy okazji - niesamowite są opisy Powiśla na kartach Lalki. Tego robotniczego, mam na myśli.
UsuńTo też :-), choć ja najbardziej lubię nie tyle opisy Prusa (co nie zmienia faktu, że "Lalka" jest jedną z moich ulubionych książek) ile "paryskie" widoki kręcone we Wrocławiu (w ekranizacji R. Bera).
UsuńPierwsze moje oglądania serialowej "Lalki" skupiały się na treści i raczej wnętrzach. Nie lubiłam wtedy Kamasa, ale doceniłam go po latach i nie widzę już w tej roli innego aktora.;) Dmochowski, dobry aktor - fakt, nie pasował mi głównie ze względu na swoją zwalistą figurę, choć ona akurat miała sens. Obecnie mogę oglądać serial co roku.
UsuńNo to jest nas dwoje :-). Film Hasa dla mnie był przeintelektualizowany, przynajmniej wówczas gdy na niego pierwszy raz trafiłem - dzisiaj zaczynam go doceniać ale uraz i rezerwa pozostała :-). Wersji Bera też by się trochę dostało, choćby za momentami "taką sobie" scenografię a i ówczesne kolorowe klisze pozostawiały dużo do życzenia - zupełnie inaczej ogląda się film w wersji czarnobiałej. Za to dobór aktorów i aktorstwo nie do pobicia!
UsuńU mnie niechęć do filmu Hasa jest tak daleko posunięta, że nawet nie próbuję oglądać.;( Zgadzam się - obsada w serialu była wyśmienita.
UsuńPrzebijam się teraz przez "Zaszyfrowane w obrazie. O filmach Wojciecha Jerzego Hasa" I. Grodź, ciężka sprawa ale doszedłem do wniosku, że warto dać mu szansę :-). Skoro uznawany jest za mistrza, to coś chyba w tym jest :-).
UsuńAleż ja nie kwestionuję Hasa jako reżysera - to wielki reżyser. Rękopis urzekł mnie, kiedy miałam 10 lat i trwam w tym stanie do dziś. Do tego Pętla i Pożegnania. Sanatorium uznałam za trudne w odbiorze, a co do Lalki to przeszkadza mi głównie obsada, z wyjątkiem Fijewskiego.
UsuńCzapki z głów, na prawdę szacun jak powiadają na mieście :-). Ja do niego mam stosunek póki co nie w pełni określony. O "Rękopisie ..." rzekłbym za Tuwimem "po pierwsze złe wiersze, po drugie za długie ..." choć to pewnie w dużej części "wina" Potockiego a sfilmowanie go to wielka sztuka. "Sanatorium ... " dla mnie okazało się całkowitą porażką i to mimo szczerych chęci :-).
UsuńWiesz, ja się wychowywałam na Starym Kinie Janickiego, później nastąpił okres polskiej szkoły filmu. To pokazywali w telewizji, więc trochę z braku laku oglądałam takie programy. No i wsiąkłam. I opatrzności dziękuję, że załapałam się na koniec PRL-u, bo czy dzisiaj 15-latki chcą oglądać czarno-białe filmy? O niemych nie wspomnę.;)
UsuńAha, oglądanie nie oznacza zrozumienia i sporządzenia głębokiej analizy utworu itp.;)
"W starym kinie" było dla mnie trochę ... za stare :-), natomiast film polski lat 60-tych i 70-tych jak najbardziej, choć jakoś nie spotykam się ze zrozumieniem gdy po raz kolejny oglądam "Kierunek Berlin" czy "Jarzębinę czerwoną" :-) ale co w końcu mogą oglądać faceci, jak nie filmy o wojnie?! :-). Co do zrozumienia i głębokiej analizy utworu zgoda :-) ale generalnie lubię rozumieć to co czytam albo oglądam :-)
UsuńŹle się wyraziłam - z tym oglądaniem i rozumieniem to była moja odpowiedź na Twoją zdjętą czapkę.;) Oglądałam te filmy, ale że przy pierwszych seansach byłam prawie dzieckiem, to odbiór był zapewne ubogi w przemyślenia.;)
UsuńTak czy siak, ja też wolę rozumieć, co oglądam, nie wystarczają mi wrażenia wzrokowe.;)
No tak, gdybyś oglądał Klossa i Pancernych, pewnie mało kto by się nie dziwił.;)
Już się nie dziwią :-) są na etapie kiwania z politowaniem głowami :-)
Usuń