Na informacje o profesorze Romanie Stopie natrafiłem w antologii "Wśród buszu i czarowników" Antoniego Kuczyńskiego. To postać znana w gruncie rzeczy wąskiemu gronu specjalistów bo też i zajmował się bardzo ezoteryczną dziedziną. Urodził się w Woli Batorskiej niedaleko Bochni w 1895 r. jako jedno z ośmiorga dzieci w biednej rodzinie chłopskiej (trochę pod tym względem jego życiorys może kojarzyć się z biografią prof. Pigonia). W 1914 r. ukończył gimnazjum w Bochni a rok potem rozpoczął na Uniwersytecie Jagiellońskim studia na filologii klasycznej. Po zakończonych w 1920 r. studiach pracował jako nauczyciel w gimnazjach w Częstochowie, Skierniewicach, Żyrardowie, Nowym Targu i Krakowie. Cały czas zajmował się pracą naukową pod kierunkiem prof. Jana Rozwadowskiego poświęconą językom afrykańskim, która została opublikowana w języku niemieckim ("Die Schnalze (Ihre Natur, Entwicklung und Ursprung)" [Mlaski - ich charakter, rozwój i pochodzenie]) ze względu na brak zainteresowania tą tematyką polskich środowisk naukowych, choć ostatecznie została doceniona także w kraju i Roman Stopa otrzymał stypendium Funduszu Kultury Polskiej, za które wyjechał prawie na rok do Afryki Południowej i prowadził tam badania nad plemionami buszmeńskimi, hotentockimi i bantuskimi. Po powrocie, w 1936 r. uzyskał docenturę na Uniwersytecie im. Jana Kazimierza ale gościnnie wykładał także na uniwersytetach w Berlinie, Londynie i Paryżu. Po wojnie od 1945 r. związany był z Uniwersytetem Jagiellońskim, gdzie w 1962 r. otrzymał tytuł profesora. Zmarł w Krakowie w 1995 r.
Ja trafiłem na jego niewielką publikację stanowiącą odbitkę z rocznika "Lud" T. XXXVIII. Tym co ją wyróżnia to dedykacja dla Jana Kapłona kolegi z czasów nauki w gimnazjum w Nowym Targu w latach 1929-31.
"Hotentoci" to dzisiaj niepoprawny politycznie tytuł. Nazwa ta, jak pisał Profesor (ciocia wikipedia podaje inny źródłosłów Khoikhoi) "(...) pochodzi prawdopodobnie od wyrazu holenderskiego "hot not" (Hüttentüt) coś w rodzaju polskiego "ni me ni be" i odzwierciedla wrażenie pierwszych osadników holenderskich z języka hotentockiego." Roman Stopa wskazuje też na analogię do greckich określeń w odniesieniu do obcojęzycznych plemion, zwłaszcza Persów "bel-bel - bełkocący, be-blok".
Ale tak na prawdę nie o samych Hotentotów mi chodzi lecz o języki... mlaskowe, które to określenie bardzo mi się spodobało, a że Profesor był światowym autorytetem w tej dziedzinie więc i w tej książce (a właściwie książeczce) poświęcił jej trochę miejsca.
"Mlaski - są to dźwięki o charakterze spółgłoskowym, o tyle jednak odmienne od naszych spółgłosek, że ich artykulacja jest niezależną od oddechu, a zatem i od fonacji (głosu) , natomiast wytwarzane są ruchem ssącym warg czy języka (zasadniczo pojawiają się one w nagłosie) (...)."
Rozróżniane są mlaski:
- wargowe;
- wargowo-zębowe;
- wsteczne;
- zębowe;
- lateralny (boczny);
- alweolarny (dziąsłowy);
- cerebralny.
"Każdy mlask ma dwa zwarcia równoczesne ale ponieważ sposób rozluźnienia zwarcia może być różny to na przykład w odniesieniu do zwarcia tylnego (welarnego) [być może chodzi o mlask wsteczny]" rozróżniane były różne postacie nagłosu mlaskowego:
- nosowy;
- dźwięczny;
- bezdźwięczny;
a) ze zwarciem krtaniowym, względnie spółgłoską ejektywną,
b) z welarną afrykatą;
- przydechowy.
Przyznam, że sam nie bardzo rozumiem o co tu chodzi ale brzmi to nieźle ...
"Drugą cechą dominującą w grupie hotentocko-buszmeńskiej jest ton semantyczny, tj. intonacja rozróżniająca dwa wyrazy (sylaby) o całkowicie identycznym składzie fonetycznym - jedynie na podstawie różnych tonów, będących stałą cechą tychże wyrazów (sylab)." I tyle teorii, dla ciekawych jak to wygląda w praktyce, załączam link:
http://www.youtube.com/watch?v=MXroTDm55C8&feature=related
No cóż... Nietuzinkowa lektura :-)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie za bardzo nadaje się do czytania, bo jeszcze na dodatek np. są zapisy nutowe z pieśniami :-) na szczęście jest też parę stronu strawnych dla zwykłych śmiertelników np. z tamtejszymi bajkami.
UsuńPróbowałeś już zagrać pieśni?
UsuńJa mam "trzeci stopień słuchu muzycznego" - słyszę skąd muzyka dochodzi, więc wolałem nie ryzykować :-)
UsuńOj, myślę że zbytnia skromność przez Ciebie przemawia. Wierzę, że prysznic dałby radę wysłuchać Twojej interpretacji pieśni :-)
UsuńAle tylko pod warunkiem, że w domu byłbym tylko ja i on :-)
UsuńKażdy mlask ma dwa zwarcia równoczesne można tylko współczuć lingwistom:) Ciekawe, czy teraz po prostu nagrywają i dołączają płytę do swoich rozpraw, czy dalej jadą "welarną afrykatą":)
OdpowiedzUsuńPrawda, że niezłe?! :-) próbowałem to czytać ze słownikiem ale też ciężka sprawa :-) jak tak uczył w gimnazjach jak pisał to nie dziwię się, że tak często zmieniał szkoły :-)
UsuńMoże w programie nie było nic o mlaskaniu i radził sobie lepiej:)
UsuńNo nie wiem :-) ale za to jak się zabrał za pracę naukową to wszyscy odetchnęli i na dodatek zrobił jeszcze karierę.
UsuńO, widzę, że to coś dla mnie:).
UsuńZ tego co wiem, Roman Stopa jest autorem kontrowersyjnej teorii, że mlaski stanowią pierwszy etap rozwoju ludzkiej mowy i pewnego rodzaju ogniwo między sposobem porozumiewania się zwierząt i ludzi.
Pierwszy raz zetknęłam się z językami mlaskowymi, słuchając Miriam Makeby, zwłaszcza jednej z jej najbardziej znanych piosenek: The Click Song http://www.youtube.com/watch?v=2Mwh9z58iAU
Kiedyś myślałem, że to odgłos jakiegoś instrumentu :-) Biorąc pod uwagę, że wszyscy podobno pochodzimy z Afryki to nie było to takie zupełnie "od czapki" :-)
Usuń