Pominąłem tą książkę w plebiscycie Beznadziejnie Zacofanego w Lekturze tylko przez pomyłkę. Po prostu nie sądziłem, że została napisana w okresie Polski Ludowej, bo jakoś dziwnie współgrała mi z przedwojenną "Starożytnością bajeczną" Zielińskiego, o której pierwszy raz usłyszałem w innej znanej swego czasu powieści dla młodzieży - "Chłopcach ze Starówki" Haliny Rudnickiej.
Trudno - stało się, "Diossos" co prawda stracił swoją szansę na przypomnienie w plebiscycie więc nie pozostało mi nic innego jak próba nadrobienia przeoczenia ponieważ książka Witolda Makowieckiego z pewnością zasługuje na przypomnienie. To ciąg dalszy "Przygód Meliklesa Greka" ale obie książki da się czytać niezależnie od siebie, zresztą "Diossos" chwilami nawiązuje do pierwszej części, bardzo treściwie ją streszczając.
Wartka akcja toczy się w czasach starożytnej Grecji, tuż po zakończeniu rządów Solona, a jej głównym motywem są perypetie chłopca starającego się o uwolnienie swojej uwięzionej podstępnie rodziny. Jest jednak także wątek miłosny (coś dla dziewczyn) i spotkanie z piratami.
Ci, którzy spodziewają się natknąć w trakcie lektury na miejsca znane z turystycznych wycieczek mogą poczuć się zawiedzeni, bo co prawda część historii rozgrywa się w Koryncie a właściwie w Istmii, to ta nie dość, że leży kawałek od szlaku turystycznego, to w dodatku nie ma tam nic godnego specjalnej uwagi. Zresztą Makowiecki pomija materialne ślady kultury Hellenów, bardziej koncentruje się na relacjach, nazwijmy to społecznych - problemie niewolnictwa, kolonizacji prowadzonej przez państwa-miasta, czy igrzyskach. Te "encyklopedyczne" wątki są podane bardzo strawnie i nienachalnie, nie zakłócając opowieści o dramatycznych losach chłopcach.
A ta na prawdę jest godna uwagi, nie dość że wciągająca, chwilami wzruszająca (epizod, w którym tytułowy bohater płynie na statku pirackim) to jeszcze dająca przedsmak nieuchronności zemsty bogów - "Przysięgam na Zeusa, Aresa, na wielką macierz bogów, na Posejdona i Hefajstosa, na pamięć ojców i dziadów, że ratować będę przyjaciela mego Diossosa do ostatniego tchu, do śmierci, i ratować będę do ostatniego tchu, do śmierci, i ratować będę tych, których kochał, do ostatniego tchu, do śmierci. Gdybym nie dotrzymał tej przysięgi albo zawahał się, albo cofnął - niech Hades pochłonie mnie i niech rozszarpią mnie erynie. Przysięgłem. Zeus słyszał." Na szczęście przysięga została dotrzymana - bogowie nie musieli ingerować w losy śmiertelników - i wszystko skończyło się dobrze.
Wiadomo, że dobrą książkę poznać po tym, czy przetrzymała próbę czasu - "Diossos" przetrzymał.
Wartka akcja toczy się w czasach starożytnej Grecji, tuż po zakończeniu rządów Solona, a jej głównym motywem są perypetie chłopca starającego się o uwolnienie swojej uwięzionej podstępnie rodziny. Jest jednak także wątek miłosny (coś dla dziewczyn) i spotkanie z piratami.
Ci, którzy spodziewają się natknąć w trakcie lektury na miejsca znane z turystycznych wycieczek mogą poczuć się zawiedzeni, bo co prawda część historii rozgrywa się w Koryncie a właściwie w Istmii, to ta nie dość, że leży kawałek od szlaku turystycznego, to w dodatku nie ma tam nic godnego specjalnej uwagi. Zresztą Makowiecki pomija materialne ślady kultury Hellenów, bardziej koncentruje się na relacjach, nazwijmy to społecznych - problemie niewolnictwa, kolonizacji prowadzonej przez państwa-miasta, czy igrzyskach. Te "encyklopedyczne" wątki są podane bardzo strawnie i nienachalnie, nie zakłócając opowieści o dramatycznych losach chłopcach.
A ta na prawdę jest godna uwagi, nie dość że wciągająca, chwilami wzruszająca (epizod, w którym tytułowy bohater płynie na statku pirackim) to jeszcze dająca przedsmak nieuchronności zemsty bogów - "Przysięgam na Zeusa, Aresa, na wielką macierz bogów, na Posejdona i Hefajstosa, na pamięć ojców i dziadów, że ratować będę przyjaciela mego Diossosa do ostatniego tchu, do śmierci, i ratować będę do ostatniego tchu, do śmierci, i ratować będę tych, których kochał, do ostatniego tchu, do śmierci. Gdybym nie dotrzymał tej przysięgi albo zawahał się, albo cofnął - niech Hades pochłonie mnie i niech rozszarpią mnie erynie. Przysięgłem. Zeus słyszał." Na szczęście przysięga została dotrzymana - bogowie nie musieli ingerować w losy śmiertelników - i wszystko skończyło się dobrze.
Wiadomo, że dobrą książkę poznać po tym, czy przetrzymała próbę czasu - "Diossos" przetrzymał.
ja z"chłopców ze starówki"zapamiętałam tylko jedno zdanie"...mądrzy ludzie żyją w brudzie..."ha ha ha .............................................................
OdpowiedzUsuńTeż to pamiętam :-) życiowa mądrość chłopaków - wiecznie żywa :-)
UsuńCzytałam tę książkę jakoś pod koniec podstawówki - to było coś! Nie wiem, czy u mnie przetrzymałaby próbę czasu (i nie wiem, czy będę mieć dość samozaparcia, by to kiedyś zweryfikować) ale wtedy ogromnie mi się podobała :-)
OdpowiedzUsuńTeż ją pamiętam z podstawówki, dziewczyny były nią zachwycone a i mi wówczas bardzo się podobała. Co do samozaparcia - wiadomo, pewna jego doza przy tego rodzaju powtórkach jest niezbędna. Niestety czasami okazuje się, że ani samozaparcie ani sentyment nie wystarczają :-) na szczęście, jeśli o mnie chodzi, nie dotyczy to "Diossosa".
UsuńPodobnie jak Ty post plebiscytowym factum przypomniałam sobie jeszcze inne tytuły, mam nadzieję, że kiedyś będzie okazja o nich napisać.
OdpowiedzUsuńZieliński od "Starożytności bajecznej" to roztargniony profesor, który wrzucił pracę doktorską Lidii Winniczuk do szafki z przetworami.!:) Podobno w czasie wykładów tak emocjonował się opisywanymi wydarzeniami, że płakał.
Autor "Diossosa" musiał być ciekawą osobą, a w każdym razie na to wskazuje notka w "Nowym słowniku literatury dla dzieci i młodzieży":
"MAKOWIECKI Witold, ur. 3 VIII 1902 w Warszawie, zm. 15 II 1946 w Radomsku. Z zawodu inżynier rolnik, z powodu choroby musiał przerwać pracę zawodową i zajął się pisaniem książek. Z myślą o własnych dzieciach napisał 2 powieści historyczne: Przygody Meliklesa Greka i Diossos. Książki te, już po śmierci autora, doczekały się licznych wyd., tłum. je także na j. obce."
Szkoda,że napisał tylko dwie książki.
Byłem zaskoczony, bo z tego co pamiętam, w ogóle nikt, czytaj: żadna z pań :-), "Diossosa" do plebiscytu nie zgłosił, chociaż książka miała sporo wydań i u dziewczyn, przynajmniej z mojej klasy cieszyła się powodzeniem. No ale gdzie tam do Makowieckiemu do Siesickiej :-).
UsuńA propos Siesickiej i "Zapałki...", dyskretnie zwracam uwagę, że właśnie zaczęła się faza "i ewentualnie jeszcze trochę". :) Już nie mogę się doczekać na drobiazgową relację z lektury. :)
UsuńNo to może Ty pierwsza, bo w ciągu najbliższych dwóch tygodni raczej nie ma szans i to nawet mimo, że daję jej pierwszeństwo przed "Chłopcem z pociągu" Brandysa, "Grunwaldzkimi mieczami" Barta i "Pokoleniem Teresy" Jackiewiczowej :-)
UsuńDiossos w plebiscycie miał dwa głosy, więc zamykał stawkę, niestety. Ja go mile wspominam, chociaż niewiele pamiętam. Chociaż i tak więcej niż z Siesickiej, więc masz rację, Marlowie, że to musi być dobra książka:))
Usuń~ Marlow
UsuńPrzyjemność (???) obcowania z "Zapałką..." chciałam altruistycznie oddać Tobie, bo ja chwilowo zdecydowanie mam przesyt. :)
Bardzo jestem ciekawa, jak odbierzesz "Pokolenie Teresy" Jackiewiczowej. Pamiętam, że byłam zachwycona. Wiem, że masz nie najlepsze zdanie o autorce, ale mam nadzieję, że tym razem będzie inaczej.
~ Zacofany w lekturze
UsuńWyniki plebiscytu mam skrzętnie zapisane na pulpicie i tak sobie zupełnie przypadkiem zerkam, kiedy robię zakupy na Allegro. :)
"Wczorajszą młodością" Jackiewiczowej byłem zachwycony w podstawówce, wspomnienie tego zachwytu było tak duże, że na stare lata zainwestowałem nawet w jej ostatnie wydanie ale gdy zacząłem czytać rzeczywistość zaskrzeczała :-).
UsuńTo będę trzymać kciuki za Teresę i jej pokolenie. :)
UsuńNie ukrywam - mam obawy ale zobaczymy ... :-)
UsuńDobre i dwa głosy, widać ktoś wykazał się przytomnością umysłu, dobrą pamięcią i dobrym gustem :-).
OdpowiedzUsuńNajwyraźniej. Niestety, nie znalazłem się w tej grupie:)
UsuńJa też nie, jakoś "Diossos" nie pasował mi do literatury Polski Ludowej :-).
UsuńA kiedy ogłaszasz plebiscyt na książki dla dzieci i młodzieży wszechczasów?!
Do następnego Dnia Dziecka coraz bliżej:P
UsuńA jednocześnie starsi panowie będą mieli wystarczająco dużo czasu by odświeżyć sobie pamięć :-)
UsuńTo wszyscy starsi panowie i panie w kwiecie wieku już są proszeni o przemyśliwanie propozycji:))
Usuń"Panie w kwiecie wieku" to co prawda to nie "starsze panie" ale i tak ryzykant z Ciebie :-)
Usuńlubię życie na krawędzi :P
UsuńDesperado :-)
UsuńTa książka zrobiła na mnie spore wrażenie w ósmej klasie, nawet przez nią pojechałam na olimpiadę z polskiego:)
OdpowiedzUsuńZ książek na olimpiadę pamiętam tylko "Wczorajszą młodość" Jackiewiczowej - wówczas też zrobiła na mnie wrażenie :-).
UsuńBardzo dobrze wspominam "Diossosa". Przeczytałem go w 2 lub 3 klasie podstawówki.
OdpowiedzUsuńNo to szacun :-) ja wówczas czytałem co najwyżej "Pilot i ja" i "Jak Wojtek został strażakiem" :-)
UsuńCzytałam dawno dawno i głosowałam na obie ksiązki Makowieckiego w plebiscycie;)
OdpowiedzUsuńBrawo! :-)
Usuń