wtorek, 29 kwietnia 2014

Idiota, Fiodor Dostojewski

"Idiota" jest dowodem na to, że lektura dzienników i wspomnień na coś się jednak przydaje. Nie trzeba bowiem dużej przenikliwości by odnaleźć w powieści nawiązanie do osobistych doświadczeń Dostojewskiego: pobyt w Szwajcarii, epilepsja, nawet spłacanie przez głównego bohatera niepewnych długów przejętych w spadku, to wszystko można odnaleźć we "Wspomnieniach" i "Dzienniku" Anny Dostojewskiej.


Kiedy czyta się w "Idiocie", że "są ludzie, którzy znajdują nadzwyczajną rozkosz w swojej drażliwej obraźliwości, zwłaszcza kiedy dochodzi ona w nich (a to się staje zawsze bardzo prędko) do ostatnich granic; w owej chwili przyjemniej im nawet, jak się zdaje, czuć się obrażonymi aniżeli nieobrażonymi. Tych ludzi, tak łatwo wpadających w rozdrażnienie, zawsze potem męczą wyrzuty sumienia, jeśli są oczywiście rozsądni i zdolni do stwierdzenia, że wzburzenie ich było dziesięć razy większe, niż być powinno.", to ma się wrażenie, że Dostojewski pisze o sobie. Ale to tylko ciekawostki, które dodają lekturze szczypty pikanterii, a szczerze mówiąc przydałoby się jej znacznie więcej, bo powieści daleko do najlepszych dzieł Dostojewskiego. Widać pewną wtórność w pomysłach, nawet przy pobieżnej wiedzy na temat jego twórczości: jest upośledzona kobieta, umierający gruźlik, poczucie "uzasadnienia" morderstwa itd.

To niby prosta historia, romans, w którym główny bohater oświadcza się kobiecie, która cierpi na coś w rodzaju skrupulatnego sumienia, i choć ta również go kocha to jednocześnie czuje się niegodna go poślubić i usiłuje związać go z inną kobietą. Ta druga także go kocha tyle, że czuje się poniżona wpychaniem jej w ramiona mężczyzny, a jednocześnie nie może zapomnieć, że kocha on jej poprzedniczkę. Sytuacja przerasta tytułowego bohatera, któremu wszystko wydaje się proste i możliwe do racjonalnego wytłumaczenia, tyle że to co jemu się takie wydaje, nie mieści się jednak w standardach społeczności, w której się pojawił niczym deus ex machina. "Cha, cha! Jak można kochać dwie kobiety naraz? Jakimś odmiennymi dwiema miłościami? To ciekawe ... biedny idiota! Co z nim teraz będzie?" (to też zresztą jeden z rysów biografii pisarza).

Na dodatek jeszcze te drugo- i trzecioplanowe postacie, "oni wszyscy tam są przewrażliwieni, drobiazgowi, egoistyczni, pyszałkowaci, wulgarni" i poboczne epizody, które jedynie zaciemniają tło, gmatwając je i pozostając bez znaczenia dla zasadniczego wątku, zacierając dramat kobiety, która "wyobraża sobie, że jest najbardziej upadłą, najbardziej grzeszną istotą na całym świecie. (...) bez ustanku krzyczy jak szalona, że nie uznaje żadnej swojej winy, że jest ofiarą ludzi, ofiarą rozpustnika i niegodziwca; ale cokolwiek by mówiła (...) ona pierwsza nie wierzy sobie i że przeciwnie, w swoim sumieniu jest najzupełniej przekonana, iż wina ... leży wyłącznie po jej stronie." a jednocześnie "w tym ciągłym uświadamianiu sobie hańby ona może znajdowała właśnie jakąś okropną, nienaturalną rozkosz, rozkosz dokonywanej na kimś zemsty."

Nie panując nad jednym związkiem, choć to za dużo powiedziane, główny bohater uwikłał się w kolejny. Wydaje się, że nic nie powinno stanąć na przeszkodzie ich szczęści, bo przecież kobieta, którą kocha sama o nim mówi - "nie spotkałam w życiu człowieka, który byłby do niego podobny ze szlachetnej prostoty ducha i bezgranicznej ufności do ludzi. (...) każdy, kto chce, może go oszukać, a każdemu kto go oszuka, on później przebaczy; i za to go właśnie pokochałam ...". Ale prostoduszność, szczerość i prawdomówność, w pełnym zepsucia świecie, w którym "szczerość i szlachetność, dowcip i wysoka godność osobista polega tylko na wspaniałym kunszcie", w połączeniu z niedojrzałością, staje się przyczyną tragedii.

By jednak tego się dowiedzieć, trzeba przejść chwilami drogę przez mękę, choć z drugiej strony warto. Dla wytrwałych.  

66 komentarzy:

  1. Mnie się "Idiota" podobał, szkoda mi było Myszkina, a stwierdzenia, że ludzie są podli czy wulgarni często pojawiają się u Dostojewskiego. Polecam "Biesy", chociaż chwilami też są nieznośne dłużyzny, taka już natura jego powieści. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Biesy" bardziej mi się podobały, Dostojewski trochę bardziej trzymał się głównego wątku, choć i tak daleko mu w nich do "Zbrodni i kary".

      Usuń
  2. O tak, "Idiotę" męczyłam bardzo długo i momentami wszystko mi się rozjeżdżało, tak że zupełnie traciłam orientację i nie wiedziałam o co w tym wszystkim chodzi.

    A oglądałeś może ekranizację Kurosawy? O ile Dostojewskiego jeszcze "zmęczyłam", to przy filmie poległam i to chyba jedyny taki przypadek w mojej "karierze", bo przecież zwykle to książka jest trudniejsza w odbiorze, a film to pójście na łatwiznę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było chyba moje trzecie podejście ale tym razem już się zawziąłem. Jak dla mnie "Idiota" jest bardzo nierówny, o ile pierwsza część przeszła gładko i końcówka czwartej, to środek niestety jest "taki sobie".

      Wersji Kurosawy nie znam, oglądałem tylko jego samurajskie filmy i w drodze wyjątku "Dersu Uzałę", którego, nawiasem mówiąc, polecam.

      Usuń
    2. "Idiota" mi się podobał, nawet w pracy magisterskiej nawiązałam do kilku motywów, "Biesy" w zachwycie połknęłam w weekend, ale "Braci Karamazow", powieść uważaną za największe dzieło, męczyłam niemiłosiernie. I chociaż zmęczyć mi się udało, dumy nie odczuwam;) Wolałabym nie przeczytać niż tak się rozczarować.

      Usuń
    3. U mnie kolejność jest trochę inna (zaczynając od, moim zdaniem, najlepiej "czytającej się"): Zbrodnia i kara, Bracia Karamazow, Biesy i Idiota.

      Usuń
    4. Też zaczęłam od "Zbrodni i kary", jeszcze w ramach szkolnego spotkania z lekturą. Z lektur obowiązkowych właśnie "Zbrodnię i karę" Dostojewskiego oraz "Mistrza i Małgorzatę" Bułhakowa wspominam najlepiej.

      Usuń
    5. Ja z kolei, za "Mistrzem i ... " nie przepadam, fakt dobrze się go czyta ale jakoś mnie na kolana nie rzucił.

      Usuń
    6. O widzisz, nie zawsze i nie dla każdego klasyk klasykowi równy;) Ja do rosyjskich pisarzy mam słabość, a "Mistrza i Małgorzatę" bardzo dobrze wspominam, po przeczytaniu książki miałam też przyjemność obejrzeć spektakl w teatrze na podstawie powieści i znowu się zachwyciłam. Później sięgnęłam jeszcze po "Psie serce", ale na inne tytuły Bułhakowa już mi apetytu zabrakło.

      Usuń
    7. Klasyków rosyjskich czytam, że tak powiem "symbolicznie" czyli ograniczam się do rzeczy najbardziej znanych, gdzie ryzyko pomyłki i zmarnowania czasu jest minimalne, czyli kończy się na książce ewentualnie dwóch każdego autora, Dostojewski jest wyjątkiem bo też i dobrych książek napisał więcej niż inni :-)

      Usuń
  3. Jeśli chodzi o Dostojewskiego, to przygodę z jego twórczością rozpocząłem w liceum za sprawą "Zbrodni i kary", która była moją lekturą obowiązkową. Czytałem także "Wspomnienia z domu umarłych" - bardzo ciekawa powieść, bazująca na własnych doświadczeniach pisarza, który został zesłany na Syberię, nowelkę "Biedni ludzie" oraz "Biesy". Niedawno udało mi się nabyć w bardzo intratnej cenie "Braci Karamazow" (piękne wydanie Znaku). "Idiota" ciągle natomiast pozostaje w orbicie moich zainteresowań, tyle, że trochę mnie teraz skonfundowałeś. Czytałem kilka opinii na temat tego utworu i spodziewałem się ciut lepszej lektury :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój Dostojewski to generalnie wydanie Pulsu z wyjątkiem Idioty wydanego przez PIW, który chwilami autentycznie mnie nudził, ale dopuszczam też możliwość, że się na nim nie poznałem :-).

      Usuń
  4. Lektura obowiązkowa - przynajmniej dla miłośników literatury.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam już jakiś czas temu. O ile pamiętam zrobiła na mnie trochę lepsze wrażenie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygląda na to, że jesteś w większości :-) bo chyba na wszystkich, którzy go czytali "Idiota" zrobił lepsze wrażenie :-)

      Usuń
  6. Ależ to zachęcająco zabrzmiało :) Zwłaszcza "dla wytrwałych" i "droga przez mękę" :P A właśnie sobie wgrałam na czytnik! Cóż, w takim razie jeszcze trochę poleżakuje, chociaż widzę, że pozytywne głosy też są ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozytywne nawet zdecydowanie są górą więc jest szansa, że to zgranie na czytnik jednak Ci się opłaci :-)

      Usuń
    2. Ale mam też do wyboru wszystko inne (czytałam tylko "Zbrodnię i karę" i jakieś drobiazgi), więc może jednak coś innego?

      Usuń
    3. Wg mnie lepsze są "Biesy" i oczywiście "Bracia Karamazow".

      Usuń
    4. Dobra, to Idiota na razie przepada ;)

      Usuń
    5. Słyszałem same dobre opinie o "Wspomnieniach z domu umarłych", które mają jeszcze tę zaletę, że są skromniejsze objętościowo w porównaniu z "Braćmi ... ", "Biesami" i "Idiotą" :-).

      Usuń
  7. Z trzech poznanych książek Dostojewskiego (z czego Biesy jedynie w wersji teatralnej) najbardziej podobała mi się Zbrodnia i kara, a najmniej Idiota, choć nie mogę napisać, że nie podobał się wcale. Początek czytało mi się bardzo dobrze, do pewnego momentu wciągało, odnajdywałam analogie z życiorysem pisarza, poza wymienionymi przez ciebie także wątek człowieka postawionego przed plutonem egzekucyjnym (znajomy Myszkina), ale w pewnym momencie zaczęło się wszystko rozłazić, poboczne wątki, dłużyzny, Myszkin zaczął irytować w swej szlachetności i dobroci, stawał się karykaturą samego siebie (taki zapewne miał być, wszak Dostojewski nie lubił ludzi bez wad, a brak wad był chyba największą wadą Myszkina). Ale lektury nie uważam za czas stracony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokładnie takie same wrażenia. Dostojewski koncentruje się na Myszkinie a na boku pozostawia dwie kobiety, do których jego miłość jest osią akcji i przypomina sobie o nich pod koniec powieści, w "międzyczasie" zbaczając na różne boczne tory, w których nie dostrzegam jakiejś specjalnej "wartości dodanej".

      Usuń
  8. Miło jest mi poinformować Cię, że zostałeś wylosowany (wybrany:)) w moim szkockim konkursie. Niestety jak pisałam na upominek trzeba będzie poczekać do września.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow! Na pewno nawet w połowie nie jest Ci tam mi poinformować mnie, jak mi otrzymać od Ciebie taką wiadomość :-) Dzięki!

      Usuń
  9. Pierwszy raz, gdy przeczytałam "Idiotę", uznałam to za najlepszą książkę Dostojewskiego. Zafascynowało mnie studium choroby, jakiś taki... efemeryczny charakter postaci, lekkie odrealnienie. Przy ponownej lekturze trochę emocje opadly ale nadal jest w topie. Wbrew pozorom trudno porównywać "Zbrodnię...", "Braci..." i "Idiotę". No i dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  10. P.S. Rzadko znajduję tu książki, które przeczytałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że Dostojewski używa tych samych postaci tylko w innej konfiguracji a jednocześnie za każdym razem pisząc o człowieku odsłania inną jego stronę. Rozumiem, że masz na myśli epilepsję - miał ułatwione zadanie, pisał przecież o sobie, zresztą to nie jedyny jego motyw autobiograficzny w książce.
      PS.
      Nic dziwnego, dziewczyny i chłopaki przecież czytają co innego, no i podejrzewam, że i różnica wieku robi swoje :-) choć prawdę mówiąc kanon ciągle jest ten sam.

      Usuń
  11. Z tą różnicą wieku trochę mnie zaintrygowałeś :D
    Chyba kiedyś rozmawialiśmy na temat "Mistrza z Petersburga" Coetzeego. Lektura obowiązkowa dla fanów Dostojewskiego, a chyba nie każdy ma tego świadomość (ja nie miałam).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, ale przedtem przy tego rodzaju książkach trzeba odrobić lekcję z samego Dostojewskiego, i to zarówno twórczości jak i biografii a to zajmuje trochę czasu bo przecież nie jeden Dostojewski pisał dobre książki :-)

      Usuń
    2. Myślałam ogólnie - o czytelniczej braci :)
      A u Ciebie taki rozrzut tematyczny i autorski, że nie wyobrażam sobie, kiedy to wszystko czytasz...

      Usuń
    3. Robię co mogę :-)

      Usuń
  12. ponieważ ostatnio skurczył się czas jaki mogę poświęcić na czytanie a poza tym czuję się zmęczona studiowaniem obszernych,wielotomowych cegieł to nie mam,na razie,dostojewskiego w planie,przeczytałam za to powyższe wypowiedzi i zerknęłam do jakóbca,chcąc zobaczyć czy on zgadza się z wami w interpretacji"idioty"-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie lepiej samej wyrobić sobie pogląd? :-)

      Usuń
  13. pewnie tak,tylko musiałabym sobie to przypomnieć a na razie,choćby z braku czasu,czytam to,co ma mniej stron a też jest ciekawe-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To pewnie lepszy wybór, bo nie da się zaprzeczyć, że "Idiota" jest gruby i niespecjalnie pasjonujący.

      Usuń
  14. pisze pan,że"idiota"to niespecjalnie pasjonująca powieść,może tak,sam dostojewski,jednak w swoim liście do kuzynki s.iwanowej napisał,"że główną ideą powieści jest przedstawienie obiektywnie pięknego człowieka...",nosicielem tego pozytywnego,chrześcijańskiego piekna miał być w"idiocie"lew nikołajewicz myszkin,nazywany w brulionach księciem chrystusem-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, taki miał zamiar i rzeczywiście jest to opowieść o "obiektywnie pięknym człowieku", tyle że sama książka jest taka sobie.

      Usuń
  15. może taka sobie ale plany miał autor ambitne i jest w powieści coś,co ją łączy z turgieniewem i ogłoszoną przez niego w 1860 roku obroną don kichota,w której zawarł spis cech rycerza z la manchy,które uznał za nieśmiertelne i godne naśladowania,są nimi:wiara w prawdę,poświęcenie dla ideału,wielkość,śmiałość i brak egoizmu,wzorując się na tej postaci literatura rosyjska miała stworzyć nowego pozytywnego bohatera,postulat ten postanowił w swoim utworze zrealizować i dostojewski,mianowicie,porzuca koncepcję myszkina jako księcia chrystusa i próbuje rozbudować,koncepcję myszkina jako don kichota,bohater"idioty"staje się ideałem moralnej doskołości a,co więcej,jako don kichot jest jednocześnie szlachetny i śmieszny-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że to wszystko lub prawie wszystko (bo na pewno koncepcja Myszkina jako Don Kichota jest chybiona - Myszkin o nic nie ma zamiaru walczyć) to była prawda. Z dzisiejszego punktu widzenia można Myszkina porównać do kierowcy, który jako jedyny na drodze, na której obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km przestrzega tego ograniczenia, podczas gdy wszyscy inni jadą 100 km.

      Usuń
  16. no ale przecież zdarzają się wyjątki,tacy co jadą zgodnie z przepisami,więc dlaczego myszkin nie może być don kichotem?-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponieważ jego powrót do Rosji nie miał żadnego podtekstu oprócz tego, że nie miał pieniędzy na to by dalej mieszkać w Szwajcarii, a już na pewno nie było nim poszukiwanie idealnej miłości.

      Usuń
  17. ale jednak,kiedy przypomnę sobie don kichota(czytałam go kiedyś),to jego działania często też pozbawione są sensu,nawet jeśli mu się wydaje inaczej,to on nie działa racjonalnie,zakochuje się w kobiecie,której,bodaj,nigdy nie widział,a która w końcu okazuje się,brzydkim,nieciekawym babskiem,jaka tu idealna miłość?-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tym bardziej porównanie Myszkina z Don Kichotem nie działa, bo po pierwsze jeśli dobrze pamiętam Don Kichot wyrusza w drogę w poszukiwaniu ideału miłości, a tak jak pisałem ani powrót Myszkina nie ma charakteru podróży "w poszukiwaniu ..." ani też nie szuka miłość, choć ją spotyka.

      Usuń
  18. nie pamietam czy don kichot wyrusza na poszukiwanie miłości,on jest pod wrażeniem opowieści o błędnych rycerzach,chce tak jak oni wędrować,przeżywać przygody,poprawiać świat,pomagać potrzebującym i robi to,walczy z wiatrakami,z krowami itd.wyimaginowanymi przeszkodami,dobro,które świadczy okazuje się w końcu niedźwiedzią przysługą,"uratowani"wcale nie są mu wdzięczni,zarówno smoki jak i jego umiłowana istnieją tylko w jego głowie-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Książę o nic i z nikim nie walczy, on tylko pozostaje sobą w świecie, który uważa go za idiotę.

      Usuń
  19. prosze pana don kichota też wszyscy uważają za szaleńca,krewni podejmują nawet próby sprowadzenia go do domu,zawrócenia go z drogi,tylko jeden don kichot traktuje swoją"rolę"poważnie,bo on się nie wygłupia,cały czas jest na serio,dopiero na końcu zmienia zdanie-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, tyle że Don Kichot żył światem wymyślonym bo wziął fikcję książek za rzeczywistość tymczasem Myszkin żyje światem rzeczywistym a jego wartości mimo że przez niektórych nazywany jest idiotą w gruncie rzeczy budzą rodzaj podziwu i uznania.

      Usuń
  20. czyli jeśli jest taką pozytywną postacią,to może jednak posiada jakieś cechy,o których wspomniał turgieniew pisząc o don kichocie,"wiara w prawdę,poświęcenie dla ideału,wielkość,śmiałość i brak egoizmu"?-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odniosłem wrażenie, że w przypadku Myszkina to nie jest kwestia wiary - on jakby nie zdawał sobie sprawy, że można postępować inaczej, w tym sensie jego postępowanie jakby w ogóle nie było jego zasługą, i ta jego "ograniczoność" doprowadza przecież ostatecznie do katastrofy (tak jak kierowca przestrzegający przepisów podczas gdy wszyscy inni je łamią a jednak jakoś jadą dalej).

      Usuń
  21. w"jakubcu"znalazłam słowa,"...ponad tłumem postaci miał się ukazać bohater świetlany,którego wyższość i piękno byłyby widoczne,oczywiście i niekwestionowalne,zwłaszcza w zestawieniu z tłumem ludzi zepsutych przez zbrodnię lub przez indyferentyzm..."-anna

    OdpowiedzUsuń
  22. Odpowiedzi
    1. To prawda Myszkin jest świetlany, ale też i ... nudny bo jest prosty jak konstrukcja cepa i przewidywalny do bólu, nie ma żadnych rozterek i nie stacza ze sobą żadnych walk. To trochę taki Aleksy z "Braci Karamazow".

      Usuń
  23. może ma pan rację,ale pomyślałam sobie,że na rusi czczono powszechnie szalonych,opętanych i głupkowatych,panowało przekonanie,że człowiek,kiedy odchodzi od rozumu to zbliża się do boga,ktoś taki był kimś szczególnym,więc może określenie idiota nie ma w tej powieści takiego do końca pejoratywnego zabarwienia,może myszkin tak jak cep,jest tylko z pozoru taki prosty i nieskomplikowany-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też w pierwszej chwili przyszło skojarzenie z "jurodiwymi" ale jednak Myszkin do nich by się jednak nie kwalifikował - jego życie jak najbardziej mieściło się w standardach normalności.

      Usuń
  24. ale jakóbiec pisze,że w brudnopisie myszkin był przez dostojewskiego nazwany właśnie"jurodiwym"-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie jurodiwa była bardziej Lizawieta Smierdiaszcza z "Braci Karamazow" a Myszkin to normalny człowiek, tyle że prostolinijny i szczery do bólu.

      Usuń
  25. a jak pan rozumie to słowo"jurodiwyj"?-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako kogoś szalonego, nawiedzonego, napawającego innych lękiem.

      Usuń
  26. znowu odwołam się do jakóbca,"...książę myszkin był wcieleniem ideału"prawdziwego"prawosławnego rosyjskiego chrystusa...był wcieleniem chrystusowej agape(miłość)...rozum niszczy prawdziwą miłość i podsyca miłość fałszywą-egoizm,jeśli bóg to agape,jego wcielenie na ziemi mogło się więc pojawić jedynie jako"idiota","głupi w chrystusie"..."-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakóbiec powinien się zdecydować kim w końcu jest Myszkin: Don Kichotem, nawiedzonym szaleńcem czy rosyjskim Chrystusem. Nawiasem mówiąc Myszkin nikogo nie nawraca i nie poucza jak powinien się zachować. Żyje sam dla siebie.

      Usuń
  27. jakóbiec pisze,że dostojewski zaczął od koncepcji myszkina jako księcia chrystusa,jednak po napisaniu pierwszych siedmiu rozdziałów,zmienił zdanie,był niezadowolony z tego,co napisał,porzucił więc koncepcję myszkina jako ksiecia chrystusa i usiłował w drugiej części utworu rozbudować inną...koncepcję myszkina jako dziewiętnastowiecznej rosyjskiej wersji don kichota,pisze też jakóbiec,że przemiana ta sprawiła,że dostojewskiemu"głębszy sens"utworu wymknął się zupełnie,że sam o tym napisał"...idea idioty prawie,że pękła...",że było to przyznanie się,że powieść opisuje świat,który wyjęty został spod kontroli planu bożego,według dostojewskiego powieść taka była dowodem jego pisarskiej klęski,matko!dla mnie to jest jak kilometr sznurka w kieszeni-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jeszcze jeden powód by samej przeczytać "Idiotę" i wyrobić sobie własne zdanie, choć zajmie to na pewno więcej czasu nić lektura Jakóbca :-)
      PS.
      może klęska pisarska to nie jest ale widać, że Dostojewski nie był w najlepszej formie

      Usuń
  28. może kiedyś przeczytam ale teraz jeszcze raz odwołam się do"historii literatury rosyjskiej","...dostojewski zdawał sobie sprawę ze swojej klęski i postanowił skończyć ten utwór sceną,która jest dowodem w równej mierze kapitulacji ideowej i wspaniałego zwyciestwa artyzmu,patrząc na zabójcę,który siedzi przy trupie zamordowanej,myszkin wybucha śmiechem,w śmiechu tym przemienia się z "głupiego w chrystusie"w zwykłego imbecyla,z"idioty" w idiotę,powieść ta,która w swym zamierzeniu miała stanowić rehabilitację boga jako prawodawcy moralnego,przekształciła się w szyderstwo z koncepcji człowieka propagowanej przez utopię chrześcijańską,a z powieści z tezą przedzierzgnął się"idiota" w strukturę,w której panuje zupełna wieloznaczność,w której wszystkie idee i wartości narażone są na ironię..."
    co do moich lektur,to na razie jestem zadowolona z tego,co czytam-marianowicza"życie surowo wzbronione",iwaszkiewicza"sława i chwała" i przymierzam się do jana smalewskiego"u boku łupaszki"-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie "Sława i chwała" razem z "Czerwonymi tarczami" ciągle czekają na swoją kolejkę. A na ślad Łupaszki (?) trafiłem niespodziewanie w "Dzienniku z Prus Wschodnich" Hansa von Lehndorffa.

      Usuń