Dzisiaj Hanna Malewska jest pisarką zapomnianą, niesłusznie zapomnianą a przecież jest autorką jednej z najlepszych książek historycznych, która ukazała się w okresie Dwudziestolecia międzywojennego - "Żelaznej korony". Przy niewielkiej dozie dobrej woli zresztą także i "Kamienie wołać będą" można zaliczyć do literatury tego okresu bo jej ukazaniu się w 1939 r. przeszkodził wybuch wojny (pierwsze wydanie ukazało się w 1946 r.).
Moja znajomość z twórczością Malewskiej zaczęła się jeszcze w szkole, za sprawą śp. profesora (wówczas jeszcze dra) Mieczysława Jankowiaka, który wysoko jak na tamte lata postawił poprzeczkę. "Kamienie wołać będą" są powieścią mieszczącą się gdzieś pomiędzy "Żywymi kamieniami" a "Krzyżowcami", chociaż jeśli chodzi o styl to na szczęście bliżej jej do Kossak-Szczuckiej, to z drugiej strony z Berentem wiąże ją przedstawienie średniowiecznej społeczności.
Powieść Malewskiej osnuta jest wokół początków budowy katedry w Beavais, "katedra! ... O, to nie była sprawa zwyczajna, domowa, sprawa miasta Beauvais. Katedra - to szklana góra, niezdobyty kasztel Boga", która kojarzy mi się, pewnie w niezamierzony przez pisarkę sposób, z wieżą Babel, bo ta wielkość zamierzeń, wydaje mi się trochę, także i emanacją ludzkiej pychy. Pragnienia wzniesienia dzieła, przewyższającego wszystko to co dotychczas stworzono, którego twórcy owładnięci myślą o ucieleśnieniu swojej idei zapominają "ileż to dzieł wielce ogromnych zaczynano i nie kończono. Zapał stygnie, odmieniają się ludzie." (zapomniał też o tym, w znacznie bliższych nam czasach Gaudi).
Okazuje się jednak, że choć idea ostatecznie zwycięża, nie ma wszechmocnej władzy nad budowniczymi. Jakże często proza życia dochodzi do głosu - "Jakże to? Miłować, podziwiać świat i nie wyciągać po niego ręki? Wychwalać pod niebiosa Boże dary a nie pożądać ich? Żadnych, żadnych? ... " ale przecież nie ma się co dziwić, katedrę budują ludzie a nie święci. Z drugiej jednak strony świadomość "zapisywania prawdy wiekuistej w kamieniu" i obecności w sacrum, ciągle pozostaje w tle, mimo że czasami jest ono bardzo dalekie.
W końcu nawet do największego sceptyka dociera ograniczoność ludzkiej wiedzy i władzy - "Czy którykolwiek choćby z tych, o których mówią dzieje i pisma filozofów, umiał przewidzieć rankiem, jaki będzie z wieczora?". Jednak cena tej wiedzy i osiągnięcia spokoju, którą przynosi wiara bez zastrzeżeń okazuje się zbyt duża - "On zadowala się lada czym! - Kto? - Bóg. Lada czym - byleby to było wszystko.", podobnie jak przerosło go zadanie, które postawił przed samym sobą - "Cóż mi pozostaje innego, jak patrzeć w zwierciadło? Sądzę, że ludzie za mało chcą się poznać sami i dać się poznać drugim."
A w tle tego wszystkiego m. in. ruchy "pastuszków", krucjaty, Ludwik IX Pobożny, Roger Bacon. Polecam.
Powieść Malewskiej osnuta jest wokół początków budowy katedry w Beavais, "katedra! ... O, to nie była sprawa zwyczajna, domowa, sprawa miasta Beauvais. Katedra - to szklana góra, niezdobyty kasztel Boga", która kojarzy mi się, pewnie w niezamierzony przez pisarkę sposób, z wieżą Babel, bo ta wielkość zamierzeń, wydaje mi się trochę, także i emanacją ludzkiej pychy. Pragnienia wzniesienia dzieła, przewyższającego wszystko to co dotychczas stworzono, którego twórcy owładnięci myślą o ucieleśnieniu swojej idei zapominają "ileż to dzieł wielce ogromnych zaczynano i nie kończono. Zapał stygnie, odmieniają się ludzie." (zapomniał też o tym, w znacznie bliższych nam czasach Gaudi).
Okazuje się jednak, że choć idea ostatecznie zwycięża, nie ma wszechmocnej władzy nad budowniczymi. Jakże często proza życia dochodzi do głosu - "Jakże to? Miłować, podziwiać świat i nie wyciągać po niego ręki? Wychwalać pod niebiosa Boże dary a nie pożądać ich? Żadnych, żadnych? ... " ale przecież nie ma się co dziwić, katedrę budują ludzie a nie święci. Z drugiej jednak strony świadomość "zapisywania prawdy wiekuistej w kamieniu" i obecności w sacrum, ciągle pozostaje w tle, mimo że czasami jest ono bardzo dalekie.
W końcu nawet do największego sceptyka dociera ograniczoność ludzkiej wiedzy i władzy - "Czy którykolwiek choćby z tych, o których mówią dzieje i pisma filozofów, umiał przewidzieć rankiem, jaki będzie z wieczora?". Jednak cena tej wiedzy i osiągnięcia spokoju, którą przynosi wiara bez zastrzeżeń okazuje się zbyt duża - "On zadowala się lada czym! - Kto? - Bóg. Lada czym - byleby to było wszystko.", podobnie jak przerosło go zadanie, które postawił przed samym sobą - "Cóż mi pozostaje innego, jak patrzeć w zwierciadło? Sądzę, że ludzie za mało chcą się poznać sami i dać się poznać drugim."
A w tle tego wszystkiego m. in. ruchy "pastuszków", krucjaty, Ludwik IX Pobożny, Roger Bacon. Polecam.
To miód na moje serce. Mam szczególny sentyment do katedr, począwszy od Katedry Marii Panny Hugo. Ktoś kiedyś wspominał o tej książce, ale zapomniałam i tytuł i autora. Koniecznie muszę po nią sięgnąć. W zeszłym roku udało mi się obejść katedrę w Beauvais, niestety bez możliwości zajrzenia do środka. Dziękuję za przypomnienie. Swoją drogą podziwiam tempo pochłaniania książek u Ciebie.
OdpowiedzUsuń"W kamieniach" jest jeszcze katedra Notre Dame w Paryżu i w Chartres, wspomniane są też te w Amiens i Reims. Ale budowa katedry to tylko pretekst do przedstawienia problemów człowieka i wiary. Malewską czyta się bardzo dobrze mimo, że nie jest to przygodówka historyczna, byłem w lekkim szoku, że wydawano ją za głębokie komuny - moje trzecie wydanie pochodzi z 1955 r. ale jak widać jakoś czasami się udawało.
UsuńZdaję sobie sprawę, że katedry i ich budowanie to jedynie pretekst do przedstawienia innych zagadnień. Tak jak pretekstem była NDdP u Hugo, czy budowa katedry u Saramago. Aj, a do tego kolejne fantastyczne katedry w tle. Sprawdziłam zasoby biblioteki i zamierzam jutro wypożyczyć.
UsuńZ pewnością będzie na półce :-) Jako dopełnienie proponuję "Wieżę" Goldinga, co prawda to nie o Francji lecz Anglii jednak też budowie :-). Może nie robi takiego wrażenia jak "Władca much", przynajmniej na mnie nie zrobiło ale było to lata temu i nie wiem czy teraz nie zmieniłbym zdania.
UsuńJuż udało mi się wypożyczyć książkę :)
UsuńJa za to miałem mniej szczęścia - chciałem wypożyczyć biografię "Ostryga i łaska. Rzecz o Hannie Malewskiej" Anny Głąb ale ani widu ani słychu. Na pocieszenie wziąłem za to "Popioły", żeby po ostatnim poście Książkowca sprawdzić czy coś przegapiłem :-).
UsuńPrzechodząc w Krakowie, ulicą Kazimierza Wielkiego, tysiące razy koło kamienicy z tablicą upamiętniającą miejsce zamieszkania pisarki, obiecywałam sobie wreszcie przeczytać np. powieść "Kamienie wołać będą"... Przypomniałeś mi o mojej zaległości, a jestem prawie pewna, że nie żałowałabym lektury, bo jej dorobek to literatura najwyższej próby, w czym zresztą mnie utwierdzasz. I rzeczywiście nieco zapomniana pisarka. Jeden z dziennikarzy "Gościa Niedzielnego" był na tyle skrupulatny, że w 2013 roku sprawdził w dużej, położonej w centrum Krakowa bibliotece, czy jej powieści są dziś czytane:)
OdpowiedzUsuńW trakcie ostatnich kilku lat w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Krakowie wypożyczono do domu np. 30 razy „Przemija postać świata”, 22 razy „Kamienie wołać będą” i 11 razy „Panów Leszczyńskich”. :)
Moim zdaniem, to i tak niezły wynik jak na pisarkę, która jest dzisiaj passe a wynik z WBP w Krakowie uznałbym za mocno niereprezentatywny bo przecież z Krakowem była związana. Ale że jest passe, to nie ma się co dziwić: jej książki to nie romanse, są mocno osadzone w wierze no i na domiar złego wymagają jeszcze od czytelnika trochę refleksji. Więc jak tu coś takiego czytać? :-) - lepiej już jakiegoś "Jeźdźca miedzianego" (oczywiście nie tego od Puszkina) albo jakiś inny badziew.
UsuńAle na szczęście, nie jest tak źle jakby się wydawało - parę lat temu wznowiono kilka jej książek a i stosunkowo niedawno pojawiła się jej biografia, do której się przymierzam.
Oj, szkoda, że ta autorka jest już niemal zapomniana. Ken Follet w swoich "Filarach ziemi" też pisał o budowaniu katedr, tylko jest nieco bardziej popularny, niż Hanna Malewska.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o popularność, to gdzie tam Malewskiej mierzyć się z Folletem, chociaż ja kojarzyłem go zawsze jako pisarza piszącego książki lżejszej kategorii.
UsuńTytuł nie jest mi obcy, ale raczej nie czytałam. Poszukam.
OdpowiedzUsuńSprawdziłam na LC i zauważyłam, że ona bardzo dużo książek napisała.
UsuńSzkoda, że sie jej nie wznawia.
Bardzo dużo to może nie, zważywszy na chyba pięćdziesięcioletnią aktywność pisarską, a i z tego nie wszystkie są znaczące, "Kamienie ...", "Przemija postać świata" i "Żelazna korona" moim zdaniem są najlepsze.
UsuńMoże przesadziłam z tym bardzo dużo, ale zauważyłam sporo pozycji, w tym między innymi o Norwidzie.
UsuńTej akurat nie czytałem, tak że nie wiem jak wypada w czytaniu.
Usuń