Pogadaliśmy sobie z Anką (Tą od czytanek) na temat Marii Janion, i można by powiedzieć - wystarczy. I pewnie wystarczyłoby, gdyby nie cytat, który pojawił się w poście Buksy - "Fachowość badaczy literatury nie zapewnia im pozycji gwiazdorskich, mistrzowskich, ale pewnie łatwiej bylibyśmy skłonni się z tym pogodzić, gdyby istniało większe instytucjonalne uznanie, gdyby ten pakt państwa z uczonymi był traktowany jako trwała wartość.", a w którym można pobrzmiewa tęsknota za statusem "inżyniera dusz ludzkich". Może zresztą bym i na to machnął rękę gdyby nie to, że Profesor sama w jeszcze innym fragmencie rozmowy nawiązuje do pracy inżynierów, tak że wydaje mi się, że nie jest to tylko przejaw jakiegoś impulsu ale rodzaj resentymentu.
Ta "pretensja" do sprawowania rządu dusz w połączeniu ze stale podkreślaną w wywiadzie z Kazimierą Szczuką więzią z marksizmem pobrzmiewa w dzisiaj ekscentrycznie i egzotycznie, bo przecież po 1956 a potem jeszcze po 1968 roku "kolumny marszowe literatów zmieniły kierunek natarcia z podniesionym czołem, ze sztandarami" dalej zresztą wierząc w swoją rolę demiurga.
Niewiele można się dowiedzieć z wywiadu przeprowadzonego przez Szczukę na temat intelektualnych wyborów Profesor, którym pozostała wierna i wygląda na to, że miał rację Jan Józef Lipski mówiąc w "Hańbie domowej" o przedstawieniu kompetentnego świadectwa "zdrady klerków" przez przedstawicieli pokolenia, twierdząc, że "dla jakiegoś analitycznego drążenia, próby rozłożenia tych spraw na czynniki pierwsze, by złożyć wreszcie syntezę - do takiego celu pokolenie to mało się nadaje. Własne ich uwikłania są chyba powodem, że trudno im jest przez to przeskoczyć. Oczywiście, są różni ludzie i procesy myślowe przebiegają w różny sposób, obserwuję to trochę z perspektywy naszego IBL. I to przez wiele lat. Osoba, którą bardzo cenię ze względu na jej poziom intelektualny, walory myślowe dużej klasy, pani Janion - w ogóle lepiej, żeby się tych rzeczy nie tykała. Dlatego, że - może to są jakieś względy osobowościowe, sprawa jakiegoś narcyzmu intelektualnego - ona nigdy przez to nie przeskoczy, nigdy nie zrozumie, nigdy nawet nie podejdzie na odległość taką, żeby warto ją było do tego namawiać."
I trudno nie przyznać mu racji po lekturze rozmowy Janion z Jackiem Trznadlem, która ujrzała światło dzienne dopiero w wydaniu "Hańby domowej" z 1996 roku (rozmowa odbyła się we wrześniu 1981 r.). Znamienna jest tu refleksja Profesor na temat "Zniewolonego umysłu" (co by o tej książce i jej autorze nie sądzić), którą odebrała wyłącznie jako rozprawę personalną a nie oskarżenie systemowe bo jak sama przyznaje - "nie byłam do tego zdolna, nie zauważyłam tego". Szczuka zresztą nawiązuje do tej rozmowy, usiłując zdeprecjonować książkę atakując jej autora, ale to w sumie nic nowego, biorąc pod uwagę podobną próbę Anny Bikont i Joanny Szczęsnej w "Lawinie i kamieniach. Pisarze wobec komunizmu". Pomijając już nawet ten aspekt, to co nie da się nie odnieść wrażenia, że to co Profesor mówi Szczuce to nic nowego w stosunku do rozmowy z Trzandlem, między innymi pojawiają się tu te same gorzkie żale na niedobrych marksistów starszego pokolenia, którzy "zdradzili" młodych czy incydent z pytaniem o sprzedaż Wilna.
Nie ma co ukrywać, rozmowa zamieszczona w "Hańbie domowej" też nie jest porywająca, łagodnie rzecz ujmując, tyle że jednak jesteśmy na innym poziomie i nie mamy do czynienia z gawędą o wszystkim i niczym. Trzeba oddać sprawiedliwość Janion, że mimo wyraźnej próby samousprawiedliwienia - "Niech pan zobaczy, ile czasu upłynęło, zanim do szerszej świadomości społecznej dotarło przeświadczenie, najpierw podejrzenie, że jest coś z totalitaryzmu w sowietyzmie", złapała jednak byka za rogi i na pytanie o przyczyny opowiedzenia się po stronie "jedynie słusznej ideologii" potrafiła przyznać - "Bo chciałam", tyle że uzasadnienie przyczyn tego wyboru jest mało przekonujące. Jakoś bowiem mało wiarygodnie brzmią słowa o "naiwności biologiczno-psychologicznej" u kogoś, kto był świadkiem dwukrotnego "wyzwolenia" Wilna przez Rosjan, zapewne też niejedno słyszał od brata - żołnierza AK i w latach 50-tych nie był już nastolatkiem.
Mam raczej wrażenie, że w tym wyborze było coś z pychy, o której wspomina Herbert w "Wypluć z siebie wszystko" ponieważ marksizm lat stalinowskich dawał jej "poczucie, że wie, o co chodzi, że ma klucz do rzeczywistości" zwłaszcza, że "chciała być monomaniakiem idei, chciała mieć tylko jedną ideę. Chciała mieć absolutne wytłumaczenie. Jednoznaczne, jedno wytłumaczenie tego, dlaczego to wszystko się stało, jak do tego doszło." Wygląda na to, że wiarę w Boga zastąpiła wiarą w Marksa bo "antropologiczna orientacja marksizmu, podmiotowa, pomogła jej w zrozumieniu rozmaitych problemów, z którymi się zetknęła. A to, co Marks mówił, że trzeba uczynić tak, aby człowiek nie czuł się istotą poniżoną i upodloną, godną pogardy?" Ważniejszym od tego co mówił Bóg o stosunku człowieka do człowieka, okazało się dla Janion to, co mówił na ten temat Marks i jego "kapłani". O ile zrozumiałe jest, że można mieć kryzys wiary to zdumiewające jest, że odrzucając Boga, bo milczał wobec okrucieństw II wojny światowej a wybrała drugą "religię", Marksa, zapominając zarówno o tym, że i on jakoś niespecjalnie ingerował w ziemską rzeczywistość, nie mówiąc już o tym, co jego wyrabiali jego akolici dorwawszy się do władzy. Wygląda na to, że naprawdę Jan Józef Lipski miał rację ...
Niewiele można się dowiedzieć z wywiadu przeprowadzonego przez Szczukę na temat intelektualnych wyborów Profesor, którym pozostała wierna i wygląda na to, że miał rację Jan Józef Lipski mówiąc w "Hańbie domowej" o przedstawieniu kompetentnego świadectwa "zdrady klerków" przez przedstawicieli pokolenia, twierdząc, że "dla jakiegoś analitycznego drążenia, próby rozłożenia tych spraw na czynniki pierwsze, by złożyć wreszcie syntezę - do takiego celu pokolenie to mało się nadaje. Własne ich uwikłania są chyba powodem, że trudno im jest przez to przeskoczyć. Oczywiście, są różni ludzie i procesy myślowe przebiegają w różny sposób, obserwuję to trochę z perspektywy naszego IBL. I to przez wiele lat. Osoba, którą bardzo cenię ze względu na jej poziom intelektualny, walory myślowe dużej klasy, pani Janion - w ogóle lepiej, żeby się tych rzeczy nie tykała. Dlatego, że - może to są jakieś względy osobowościowe, sprawa jakiegoś narcyzmu intelektualnego - ona nigdy przez to nie przeskoczy, nigdy nie zrozumie, nigdy nawet nie podejdzie na odległość taką, żeby warto ją było do tego namawiać."
I trudno nie przyznać mu racji po lekturze rozmowy Janion z Jackiem Trznadlem, która ujrzała światło dzienne dopiero w wydaniu "Hańby domowej" z 1996 roku (rozmowa odbyła się we wrześniu 1981 r.). Znamienna jest tu refleksja Profesor na temat "Zniewolonego umysłu" (co by o tej książce i jej autorze nie sądzić), którą odebrała wyłącznie jako rozprawę personalną a nie oskarżenie systemowe bo jak sama przyznaje - "nie byłam do tego zdolna, nie zauważyłam tego". Szczuka zresztą nawiązuje do tej rozmowy, usiłując zdeprecjonować książkę atakując jej autora, ale to w sumie nic nowego, biorąc pod uwagę podobną próbę Anny Bikont i Joanny Szczęsnej w "Lawinie i kamieniach. Pisarze wobec komunizmu". Pomijając już nawet ten aspekt, to co nie da się nie odnieść wrażenia, że to co Profesor mówi Szczuce to nic nowego w stosunku do rozmowy z Trzandlem, między innymi pojawiają się tu te same gorzkie żale na niedobrych marksistów starszego pokolenia, którzy "zdradzili" młodych czy incydent z pytaniem o sprzedaż Wilna.
Nie ma co ukrywać, rozmowa zamieszczona w "Hańbie domowej" też nie jest porywająca, łagodnie rzecz ujmując, tyle że jednak jesteśmy na innym poziomie i nie mamy do czynienia z gawędą o wszystkim i niczym. Trzeba oddać sprawiedliwość Janion, że mimo wyraźnej próby samousprawiedliwienia - "Niech pan zobaczy, ile czasu upłynęło, zanim do szerszej świadomości społecznej dotarło przeświadczenie, najpierw podejrzenie, że jest coś z totalitaryzmu w sowietyzmie", złapała jednak byka za rogi i na pytanie o przyczyny opowiedzenia się po stronie "jedynie słusznej ideologii" potrafiła przyznać - "Bo chciałam", tyle że uzasadnienie przyczyn tego wyboru jest mało przekonujące. Jakoś bowiem mało wiarygodnie brzmią słowa o "naiwności biologiczno-psychologicznej" u kogoś, kto był świadkiem dwukrotnego "wyzwolenia" Wilna przez Rosjan, zapewne też niejedno słyszał od brata - żołnierza AK i w latach 50-tych nie był już nastolatkiem.
Mam raczej wrażenie, że w tym wyborze było coś z pychy, o której wspomina Herbert w "Wypluć z siebie wszystko" ponieważ marksizm lat stalinowskich dawał jej "poczucie, że wie, o co chodzi, że ma klucz do rzeczywistości" zwłaszcza, że "chciała być monomaniakiem idei, chciała mieć tylko jedną ideę. Chciała mieć absolutne wytłumaczenie. Jednoznaczne, jedno wytłumaczenie tego, dlaczego to wszystko się stało, jak do tego doszło." Wygląda na to, że wiarę w Boga zastąpiła wiarą w Marksa bo "antropologiczna orientacja marksizmu, podmiotowa, pomogła jej w zrozumieniu rozmaitych problemów, z którymi się zetknęła. A to, co Marks mówił, że trzeba uczynić tak, aby człowiek nie czuł się istotą poniżoną i upodloną, godną pogardy?" Ważniejszym od tego co mówił Bóg o stosunku człowieka do człowieka, okazało się dla Janion to, co mówił na ten temat Marks i jego "kapłani". O ile zrozumiałe jest, że można mieć kryzys wiary to zdumiewające jest, że odrzucając Boga, bo milczał wobec okrucieństw II wojny światowej a wybrała drugą "religię", Marksa, zapominając zarówno o tym, że i on jakoś niespecjalnie ingerował w ziemską rzeczywistość, nie mówiąc już o tym, co jego wyrabiali jego akolici dorwawszy się do władzy. Wygląda na to, że naprawdę Jan Józef Lipski miał rację ...
Sprowadzasz panią Profesor z piedestału :)
OdpowiedzUsuńGdzie mi tam do Profesor! Byłem zaskoczony, że w rozmowie ze Szczuką tak bez żenady wspominała swoje uczestnictwo w "obozie postępu" a używa tego określenia bez cudzysłowu. Dziwne, dziwne. Zbieram siły na jej "Romantyzm, rewolucja, marksizm" do których się często tam obie panie odwołują, to dopiero może być ciekawe :-)
UsuńCO jest złego w szczerej odpowiedzi "Bo chciałam" ? Lepiej tak niż zakrywać się sloganami : "Nie mogłam inaczej" , "Bo wszyscy..." , "Nie było innego wyjścia " choć trudno to przyjąć ale w końcu wolna wola. I Szczerość zamiast zaciemniania.
OdpowiedzUsuńNic, clou, tak jak wspomniałem, tkwi w odpowiedzi na pytanie dlaczego chciała.
Usuń