Jeszcze o Mazurach, tylko trochę inaczej ... Nie wiem, czy jeszcze się gdzieś u nas tak jada, może restauracja przy skansenie w Olsztynku ma coś z tego menu, może restauracja w pobliskich Gryźlinach, do których warto zajrzeć choćby po to by zobaczyć niewielki mazurski, wiejski kościół.
Ja pamiętam ten smak z dzieciństwa, a ostatni raz jadłem je kilka lat temu, kiedy przygotowała je moja Mama (to jedna z nielicznych potraw, w których przygotowaniu nie ustępuje umiejętnościami mojemu Tacie) a wiadomo mamy i babcie gotują najlepiej.
Ja pamiętam ten smak z dzieciństwa, a ostatni raz jadłem je kilka lat temu, kiedy przygotowała je moja Mama (to jedna z nielicznych potraw, w których przygotowaniu nie ustępuje umiejętnościami mojemu Tacie) a wiadomo mamy i babcie gotują najlepiej.
A o czym mowa? o klopsikach królewieckich! Jakże byłem przyjemnie zaskoczony gdy odkryłem, że po pierwsze została wydana niewielka książka kucharska, z ciekawym niekucharskim wstępem - "Smak Mazur. Kuchnia dawnych Prus Wschodnich" (chociaż moje rodzinne miasto to już Prusy Zachodnie), opartej, co tu dużo kryć na recepturach, o których już coraz mniej osób pamięta. Ale, że dzisiaj niedziela więc może na dzisiejszy obiad, a może za tydzień albo za miesiąc ktoś się skusi ... Co prawda, klopsiki najbardziej smakują, gdy z okien domu moich Rodziców widzę drzewa starego parku ale warto spróbować także i gdzie indziej.
Sposób przyrządzania
Mięso zmieszać z rozmoczonymi i odciśniętymi bułkami, jajkiem, solą, pieprzem oraz posiekaną cebulą, zeszkloną uprzednio w łyżce masła. Wszystko dobrze wymieszać zwilżonymi dłońmi i uformować ok. 16 średniej wielkości kulek. Gotować przez 10 minut w wodzie kość szpikową z utartą cebulą, zielem angielskim, listkiem laurowym, kostką bulionową i odrobiną soli. Włożyć klopsiki do wrzącego wywaru i gotować kolejne 10 minut. Klopsiki wyjąć łyżką cedzakową, a wywar przecedzić przez sito. Następnie z 2 łyżek masła i z 1 łyżki mąki sporządzić jasną zasmażkę. Rozprowadzić ją wywarem dodając kwaśnej śmietany i wina. Dodać kapary, sok z cytryny, trochę cukru i szczyptę pieprzu. Klopsiki włożyć do sosu, żeby przeszły aromatem. Nie zagotowywać! Zaciągnąć rozbełtanymi z wodą żółtkami. Podawać z gotowanymi ziemniakami."
Smacznego!
"Klopsiki królewieckie
Składniki
250 g mielonej wołowiny
250 g mielonej cielęciny
3 łyżki masła
2 bułki, 1 jajko
sól, pieprz mielony, cukier
2 cebule
3/4 l wody
1 kość szpikowa
3 ziarna ziela angielskiego, 1 listek laurowy
1 kostka bulionowa, mąka
1/8 l kwaśnej śmietany
1 kieliszek białego wina
1 słoiczek kaparów, 1 cytryna, 2 żółtka
Mięso zmieszać z rozmoczonymi i odciśniętymi bułkami, jajkiem, solą, pieprzem oraz posiekaną cebulą, zeszkloną uprzednio w łyżce masła. Wszystko dobrze wymieszać zwilżonymi dłońmi i uformować ok. 16 średniej wielkości kulek. Gotować przez 10 minut w wodzie kość szpikową z utartą cebulą, zielem angielskim, listkiem laurowym, kostką bulionową i odrobiną soli. Włożyć klopsiki do wrzącego wywaru i gotować kolejne 10 minut. Klopsiki wyjąć łyżką cedzakową, a wywar przecedzić przez sito. Następnie z 2 łyżek masła i z 1 łyżki mąki sporządzić jasną zasmażkę. Rozprowadzić ją wywarem dodając kwaśnej śmietany i wina. Dodać kapary, sok z cytryny, trochę cukru i szczyptę pieprzu. Klopsiki włożyć do sosu, żeby przeszły aromatem. Nie zagotowywać! Zaciągnąć rozbełtanymi z wodą żółtkami. Podawać z gotowanymi ziemniakami."
Smacznego!
Ale mi narobiłeś apetytu! :-)
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńMnie również narobiłeś smaku na klopskiki. Chyba poproszę mamę o kolejną porcją klopsików w sosie koperkowym. Pewnie to nie to samo, ale to moje smaki dzieciństwa. CO dziwne będąc dzieckiem raczej za nimi nie przepadałam, a dziś zajadam się :) Pogodnej niedzieli i smakowitego obiadku życzę. A swoją drogą muszę zapytać mamę o nazwę cudownej jadłodajni - gdzieś w twoich okolicach, o której mi opowiada, ile razy przypomni jej się pobyt w Olsztynie.
OdpowiedzUsuńMogą być i bez kaparów :-) mówiąc szczerze też wolę sos koperkowy chociaż wówczas nie są to już prawdziwe królewieckie klopsiki :-)
UsuńNie chciałam pisać wprost, ale nie lubię kaparów :(
UsuńJa też nie, zawsze je wybieram i odkładam na bok :-)
UsuńJak tak robię z kminkiem :)
UsuńTen akurat jeszcze jakoś mogę przełknąć :-)
UsuńUwielbiam regionalne receptury. Nigdy w trasie nie zamawiam schabowego. Spodobało mi się ostatnio na demotywatorach, gdy pod zdjęciem babci ukazał się taki podpis (mniej więcej) - przy mojej babci Okrasa czy Pascal mogliby co najwyżej wrzątek ugotować:)
OdpowiedzUsuńJa bym tak schabowego nie odsądzał od czci i wiary :-) w Wiedniu wiener schnitzel smakuje całkiem inaczej :-)
UsuńSchabowego uwielbiam, tylko że gdzieś w Polsce jem ichniejsze potrawy. A w Wiedniu u Demela to jadłam torcik Sachera, popijając kawką Melange:)
Usuń[http://dom-z-papieru.blogspot.com/2011/10/beznadziejnie-zakochana-w-zabytkach.html]
Smakowicie wygląda ten przepis. Z kaparami jeszcze klopsików nie jedłam - będę musiała kiedyś spróbować. A jak nie podejdzie smak - zawsze można zrobić modyfikację i dodać na przykład koperku albo zielonego marynowanego pieprzu ;-). Uwielbiam eksperymentować w kuchni.
OdpowiedzUsuńA jakieś regionalne przepisy z Prus Zachodnich znasz?
Niestety nie, pewnie coś by się znalazło w Muzeum Prus Wschodnich w Luneburgu bo mają tam rzeczy z pogranicza obu dzielnic. Jeśli ktoś takie rzeczy lubi to powinien je obejrzeć bo pewnie za jakiś czas podzieli los muzeum w powieści Lenza, choć w mniej widowiskowy sposób.
UsuńPo usunięciu z przepisów kaparów, chętnie bym przepis wypróbowała - tylko nie wiem, czy wtedy klopsiki miałyby jeszcze prawo nazywać się królewieckimi ;-)
OdpowiedzUsuńJa też nie wiem, ale zapewniam, że w sosie koperkowym i bez żółtka też są wyśmienite :-)
Usuń