czwartek, 17 października 2013

CK Dezerterzy, Kazimierz Sejda

Przy okazji "Przygód dobrego wojaka Szwejka" zeszło, jak by inaczej, na "CK Dezerterów" Janusza Majewskiego. Zawsze zachodziłem w głowę jak reżyser, który ma na koncie takie filmy jak "Zaklęte rewiry", "Sprawa Gorgonowej", "Zazdrość i medycyna" czy nawet "Zbrodniarza, który ukradł zbrodnię" mógł nakręcić coś takiego, choć w porównaniu ze "Złotem dezerterów" zasługiwali oni na Oskara. 


Sądziłem, jak się okazało błędnie, że film to tylko nieudolna wariacja na temat powieści Haska ale ku swemu zaskoczeniu dowiedziałem się, że opierał się on na książce Kazimierza Sejdy, której pierwsze wydanie ukazało się w 1937 roku. Mnie trafiło się pierwsza powojenna edycja, z 1958 r., z okładką zaprojektowaną przez Jana Młodożeńca i po lekturze jestem zdania, że to ona stanowi najbardziej interesującą część książki.

Im dłużej ją czytałem, tym bardziej upewniałem się, że to co poczytywałem za swój błąd, w gruncie rzeczy wcale nim nie było, ponieważ, co prawda, Majewski nie opierał się na "Przygodach ..." ale Sejda już tak. Nie trzeba być "szwejkologiem" by dopatrzyć się podobieństw w obu książkach, dlatego z dużym dystansem należy traktować deklarację autora, jakoby "na tle mej służby i dezercji powstała właśnie ta opowieść, która w lwiej części jest aż nadto prawdziwa."


Widać wyraźnie, że powieść jest, w najlepszym wypadku, "średnio" udaną kopią; motyw ze zgrywaniem idioty, opowieści na każdą okazję, które pojawiają się w początkowej części książki, nawet kretyński i autentyczny wierszyk propagandoway "Jeder Schuβ - ein Russ ..." (na zdjęciu skan kartki pocztowej z okresu I wojny, na którym zabrakło wersu "Jeder Klaps - ein Japs") to wszystko w znacznie lepszej wersji można znaleźć u Haska.

Nie są to jedyne podobieństwa - kapitan Zivancić kojarzyć się może z kapitanem Sangerem, a porucznik von Nogay z jego "stwierdzam, że jesteście opuszczeni i jako żołnierze nie przedstawiacie na razie żadnej wartości. Te wartości, które są wam potrzebne i które w całej pełni określają żołnierza będę się wam starał wpoić z całą energią i wytrwałością, na jakie mnie stać, a pragnę wam oświadczyć, że stać mnie na wiele. Na więcej niż się spodziewacie!" to wypisz wymaluj porucznik Dub. Jednocześnie epizod, w którym został pobity i wylądował w miejskim szalecie dziwnie jakoś przypomina, to co przydarzyło się kapralowi Himmelstoss'owi z "Na Zachodzie bez zmian" Remarque'a.

Także epizod z odmawianiem sobie wina w Koszycach przez Kanię i jego kolegów w wyniku czego upili się, przywodzi na myśl jedną z historyjek Szwejka o poszukiwaniu wina bezalkoholowego, które zakończyło się z podobnym skutkiem. Wreszcie nieformalny podział akcji na część rozgrywającą się w koszarach i w podróży nawiązuje do rozgraniczenia losów Szwejka rozgrywających się na tyłach i w podróży na front.

Dowcip w pojęciu Sejdy polega na wiecznym pijaństwie i próbach okradzenia innych żołnierzy z dokumentów podróży - muszę przyznać, że mnie jakoś to nie śmieszy. Ale byłbym niesprawiedliwy jest jedna rzecz, która mnie rozbawiła i ten niezamierzony przez pisarza rodzaj poczucia humoru doceni każdy, kto miał okazję podróżować PKP - ja ostatnio miałem - 630 km w jedną stronę w 11 godzin - kiedy to Kania peroruje; "szybkość stu kilometrów. Jest to szybkość pociągu pospiesznego." Pociąg jadący sto kilometrów na godzinę w 1918 roku - marzenie wszystkich tych, którzy w 2013 roku są skazani na jazdę koleją z Warszawy do Gdańska, Kielc, Wrocławia czy Jeleniej Góry i którego spełnienia Wam i sobie życzę.

43 komentarze:

  1. Co tam szybkość! Byle w ogóle był pociąg! Ja właśnie ze zgrozą odkryłam, że według nowego rozkładu nie mam czym pojechać do Rodziców w sobotę - no chyba, że wstanę o piątej rano. Co w moim wypadku oznacza raczej: w nocy. Matko jedyna, przyjdzie się przeprosić z busem :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za CK monarchii pewnie pociągiem byś dojechała :-)

      Usuń
  2. "CK Dezerterzy" kojarzy mi się z oglądanym lata temu filmem. Niestety zostały po nim dość mgliste (całe szczęśćie), złe wrażenia. Za książkę raczej podziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Film oglądałem w kinie, kiedy tylko się ukazał a potem jeszcze parę razy trafiłem na niego w TV (ma częstotliwość nadawania prawie równą "Czterem pancernym") ale nigdy jakoś się na nim nie mogłem poznać :-).

      Usuń
  3. Byłeś okrutny :) Lubiłem tę książkę, może dlatego, że z kolei za słabo znam Szwejka, więc nie miałem tylu skojarzeń:P Ale film i tak lepszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko sprawiedliwy :-) "Szwejka" znam z tłumaczenia Hulki-Laskowskiego, chyba jak każdy ale teraz trafiło mi się tłumaczenie Waczkówa i planuję jeszcze to, które wydał Znak w "50 na 50" podobno wydźwięk książki jest zupełnie inne bo Szwejk nie jest w nich takim dobrodusznym idiotą. Za filmem też nie przepadam widać, że Majewski próbował go uatrakcyjnić dodając epizod z Mitzi adresowany do męskiej widowni ale nie wiele to pomogło.

      Usuń
    2. Hulka do mnie nie przemówił zupełnie, mam 50 na 50, może się przekonam do Szwejka.
      Ja tam lubię nieskomplikowane komedie z tanimi grepsami i skwapliwie korzystam ze świątecznych powtórek Dezerterów:D

      Usuń
    3. A na marginesie: okładka naprawdę świetna, ja miałem w domu rodzinnym takie arcydzieło grafiki: http://s3.ifotos.pl/img/Beztytulu_hsnpxqw.jpg :P

      Usuń
    4. Zobaczę jak wypadnie w porównaniu z Waczkówem i Krohem, póki co to chyba ciągle wersja "kanoniczna". Nabrałem estymy do Hulki-Laskowskiego od czasu kiedy napatoczył mi się w ręce "Mój Żyrardów" (wcześniej nawet nie zwróciłem uwagi na to, że tłumaczył "Szwejka") - zabierałem się do tego jak pies do jeża a to okazała się całkiem niezła książka.
      PS.
      niestety mój komputer nie znajduje Twojego fotosu :-/

      Usuń
    5. Widziałem kiedyś jakieś porównanie wersji Hulki z oryginałem, okazało się, że spłaszczał, kastrował albo i nie rozumiał tekstu, szczególnie rozmaitych potocznych wyrażeń. Poczytam Kroha, porównam z Hulką tu i ówdzie.
      Co prawda niewiele tracisz, nie widząc okładki, ale może to się otworzy: http://cms.antykwariat.waw.pl//mfc/a/0/f/a/984bf692d70a3cd748343777805725c8b5c4.jpg

      Usuń
    6. To by się nawet zgadzało, też wyczytałem gdzieś podobne zarzuty ale tak czy siak spopularyzował Szwejka i to w bardzo sympatycznej, dobrotliwej odmianie.

      Tym razem obrazek się otworzył - uff! rzekłbym, że okładka nawiązuje do klimatu filmu :-) ciekawe, kto był autorem tego dzieła? :-)

      Usuń
    7. Może i spopularyzował, pytanie, czy go nie za bardzo spłaszczył:)
      A nazwiska grafika lepiej nie znać, nie sprawdzę, bo mam wydanie z fotosami z filmu. Też ohydne, ale wszystko lepsze od tych majciochów na pierwszym planie:P

      Usuń
    8. Znalazłem, popełnił ją :-) Jerzy Rozwadowski. Jemu nawet się nie dziwię - zrobił jak umiał ale że ktoś to akceptował to dopiero skandal :-). Do Młodożeńca mam sentyment od czasu kiedy jako smarkacz wypatrzyłem w biblioteczce rodziców "Gorzki smak czekolady Lucullus" Tyrmanda z jego okładką :-)

      Usuń
    9. Co miał nie zaakceptować, goła baba na okładce podnosi sprzedaż:)
      Młodożeńca bardzo lubię, mam Złego z jego okładką i pewnie parę innych.

      Usuń
    10. Którego? Młodożeniec miał dwa podejścia do "Złego" (w pierwszym i drugim wydaniu a potem w tym z 1990 r.) Ja mam to drugie, nawet zbieram się do powtórki a właściwie przeczytania bo czytałem go na studiach i z jakichś bliżej nie znanych mi powodów (może dlatego, że nie mieszkałem w Warszawie) nie skończyłem.

      Usuń
    11. Mam tego AD 1990, czy raczej kolejne wydanie tej wersji:) Powtórz sobie, to dobra książka jest.

      Usuń
    12. Wiem, nawet dobrze mi się kojarzyła, chociaż dla nie-warszawiaka nie ma tego smaczku. Odbierałem ją jako książkę sensacyjną a o ile w latach 50-tych to było coś to jednak już w latach 90-tych konkurencja była silna i doborowa więc może dlatego nie rzuciła mnie wówczas na kolana.

      Usuń
    13. Warstwa sensacyjna była fajna, bo taka nasza, siermiężna, swojska:) No ale smaczki warszawskie przebijały wszystko, opis hali na Koszykach podczas kiermaszu nowalijek po prostu przecudny.

      Usuń
    14. To zupełnie nie moje rewiry, znacznie bliżej miałem do Hali Mirowskiej :-) a z tej na Koszykach zostały tylko wejścia, z którymi wreszcie coś zaczęli robić.

      Usuń
    15. Rozwalić takie miejsce, niepojęte:( Ile ja się tam nachodziłem po najlepszej taniej książce:) Tym bardziej Tyrmand ma teraz wartość historyczną:)

      Usuń
    16. Tania książka się ostała :-), tyle że obok. Od strony "topograficznej" na pewno "Zły" jest nie do wyjęcia ale o ile z jednej strony to jest zaleta, to z drugiej wada a przynajmniej detal bez znaczenia dla tych, którzy z Warszawą nie są związani.

      Usuń
    17. E tam, to już zupełnie inna firma, inne ceny i w ogóle nie to:)
      Być może jestem wyjątkiem, ale lubię, jak mi autor opisuje swoje miasto od podszewki: jak Tyrmand, jak Hugo opisywał Paryż w Nędznikach czy Zola w Rougonach - obojętne mi jest, czy jestem związany z tym miejscem, czy nie. Dobry opis nie jest zły:)

      Usuń
    18. Dobry tak - ale po kilku Balzakach mam silną awersję do opisów wszelkiej maści :-)

      Usuń
    19. To mamy odwrotnie, bo dla mnie Balzak opisem stoi, a te jego fabułki to takie sobie.

      Usuń
    20. Wcale nie odwrotnie :-) bo dla mnie i opisy nudne i fabuła taka sobie.

      Usuń
    21. Maruda :) To ja się cieszę, że lubię chociaż opisy.

      Usuń
    22. Wolę jak się coś dzieje :-) jakaś strzelanina, jakieś "momenty" a tak ... tylko nuda Panie, nuda ... :-)

      Usuń
    23. Nic a nic nie interesują Cię subtelne drgnienia dusz ludzkich? Delikatne impulsy powodujące bohaterami? Mnie w sumie też niespecjalnie :P

      Usuń
    24. Coś Ty?! przecież to tylko dla dziewczyn! Szczęk broni, świst kul, jęk rannych na pobojowisku - to lektura dla prawdziwych mężczyzn. Aaa, no i zapomniałem jeszcze o seksie - musi być - koniecznie! :-)

      Usuń
    25. No to faktycznie, Balzak dla miętczaków :P Ale seksu to nawet u Dumasa nie ma:(

      Usuń
    26. Co tam Balzac i Dumas, ja dojechałem chyba do 50 strony "50 twarzy Greya" i też nic nie znalazłem, skandal :-)

      Usuń
    27. To się nie rozkręca od pierwszej strony? Skandal, żądaj zwrotu kosztów!

      Usuń
    28. Właśnie - i jak w takim razie książka mogła zostać bestsellerem?!

      Usuń
    29. Może to tak specjalnie, bo kobiety lubią długą fabułę wstępną :D

      Usuń
    30. W takim razie to zatrąca o jakieś seksistowskie praktyki autorki i wydawcy :-)

      Usuń
    31. Może dałoby się wygrać sprawę o dyskryminację czytelników ze względu na płeć :D

      Usuń
    32. Ale w przypadku "50 twarzy Greya" - zaręczam Ci - nie warto szykować pozwu :-)

      Usuń
    33. Szkoda, bo jest spory tort do wyszarpania z niego kawałka:P

      Usuń
    34. Wyobrażam sobie - pewnie za te pieniądze można byłoby wydać paru nieczytanych klasyków :-)

      Usuń
  4. Powiem tak: oglądałem "C. K. Dezerterów" jako szczeniak i byłem zachwycony i strasznie mi się ten film podobał, głównie pewnie dzięki kobiecym wdziękom, ale humoru tam całkiem sporo było. Dzięki "C. K. Dezerterom" zachciało mi się uczyć niemieckiego:) I nie miałem pojęcia, że reżyser opierał się nawet luźno na jakiejkolwiek książce.

    Szwejka nie znam zupełnie (oprócz tego co w popkulturze krąży i co każdy o Szwejku wie), ale nic nie czytałem. Biję się w piersi i obiecuję poprawę. Tylko od którego tłumaczenia zacząć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem, książkę możesz sobie darować ale to moim zdaniem bo jak widzisz BZwL ma inne zdanie :-). Nie podejmuję się osądzić, które z tłumaczeń jest najlepsze - najbardziej popularne jest tłumaczenie Hulki-Laskowskiego a najbardziej zachwalane, dodajmy że przez wydawnictwo, które je wydało :-), tłumaczenie Kroha, a jest jeszcze wersja Waczkówa. Zrób losowanie :-).

      Usuń
    2. Losowania nie musiałem robić. W mojej biblio dostępne są tylko wydania z tłumaczeniem Hulki-Laskowskiego:)

      Usuń
    3. Ono jest najpopularniejsze. Moim zdaniem zawiedziony nie będziesz :-) chociaż nie dam głowy czy zdania nie zmienię gdy przeczytam pozostałe tłumaczenia :-)

      Usuń