środa, 26 lutego 2014

Wspomnienia, Anna Dostojewska

To książka mojej Mamy. Stała i stała, stała i stała ... a że jestem przed przypomnieniem sobie "Braci Karamazow" w ramach "przygotowania gruntu" więc postanowiłem ją, nie bez obaw, "odkurzyć". Nie jest to lektura porywająca i zapierająca dech w piersiach ale na pewno zasługuje na uwagę, już choćby z tego względu, że to "policzek w twarz" feministek, bo trudno inaczej nazwać książkę, w której celem życia kobiety jest troska o szczęśliwe życie męża i sprowadzenie do roli mężowskiego "sługi i podnóżka". 


Anna nawet nie ukrywa swego wiernopoddańczego stosunku do męża - "bezgranicznie kochałam Fiodora Michajłowicza, nie była to jednak miłość fizyczna, namiętność, która mogłaby pojawić się u kobiety równej mu wiekiem. Moja miłość była czysto duchowa, idealna. Było to raczej uwielbienie dla człowieka, tak bardzo utalentowanego i posiadającego tak wielkie wartości moralne."

Jednak nawet spoza zasłony dymnej kadzidła można dostrzec obraz Dostojewskiego, który niewiele ma wspólnego z tymi "wielkimi wartościami moralnymi". Dużo starszy od żony, mogący być jej ojcem, urządzał jej sceny zazdrości, które musiały być czymś rzeczywiście przykrym bo wspomina o niech wielokrotnie - "przyjemność moich wyjazdów z domu często psuły nieoczekiwane i niczym nie uzasadnione wybuchy zazdrości ze strony Fiodora Michajłowicza, co stawiało mnie niekiedy w głupiej sytuacji", "wściekły, niemal niepoczytalny staje się mój kochany mąż w chwilach zazdrości""zareagował wybuchem gniewu i stekiem obraźliwych słów". A przecież Anna pisze "Wspomnienia" po latach, gdy z reguły wypieramy z pamięci przykre doznania dając pierwszeństwo temu co dobrze i ciepło w niej się zapisało.

Z "wielkimi wartościami moralnymi" nie bardzo licuje hazard, któremu Dostojewski namiętnie się oddawał w czasie czteroletniego pobytu za granicą, do tego stopnia, że państwo Dostojewscy nie mieli co do garnka włożyć. Było tam naprawdę źle skoro Anna pisze, że "to było coś koszmarnego". Ale nawet w odniesieniu do tego okresu usiłuje dopatrzeć się w mężu pozytywów, choć przybiera to karykaturalny wydźwięk, gdy pisze: "często zatrzymywaliśmy się przed wystawami wspaniałych sklepów i Fiodor Michajłowicz wybierał biżuterię, którą podarowałby mi, gdyby był bogaty. Należy oddać sprawiedliwość: mój mąż posiadał dobry gust i wybrane przez niego klejnoty były zachwycające". Zapomina jakby przy tym, że trochę wcześniej też posiadający dobry gust mąż zastawił jej biżuterię w lombardzie by mieć co przegrywać w kasynie oferując za to ... widok biżuterii w sklepie.

Chciałoby się zapytać Anny Dostojewskiej - "pani kpi czy o drogę pyta?" gdy zapewnia, że ręczy za wiarygodność "Wspomnień" i "całkowitą bezstronność w opisie postępowania pewnych osób" - bo na pewno nie obejmuje ona jej męża. Nie kwestionuję szczerości jej pragnienia "przedstawienia czytelnikom Fiodora Michajłowicza Dostojewskiego ze wszystkimi jego zaletami i wadami, takiego, jakim był w swym życiu rodzinnym i osobistym" tyle tylko, że kończy się na pragnieniu. Anna jest strażniczką pomnikowego wizerunku męża, co zresztą z jej punktu widzenia jest naturalne i nieodosobnione, by przypomnieć tylko postawę wdowy po Ryszardzie Kapuścińskim.

Ale ten pomnikowy wizerunek pisarza rwie się w szwach. Z Dostojewskiego wychodzi bowiem cham i prostak, kiedy przed swoją narzeczoną roztacza zachwyty nad poprzednim obiektem swoich westchnień, Anną Korwin-Krukowską mówiąc, że "to jedna z najwspanialszych kobiet jakie spotkałem w życiu" i w dodatku kłamiąc, że to on "zwrócił jej słowo", albo gdy pytał się Anny widząc po raz pierwszy jej matkę chrzestną "kto tu jest chrzestną matką? Tyś ją trzymała do chrztu, czy ona ciebie?" (panie dzieliła różnica 16 lat). Cóż za delikatność i takt, prawdziwie rosyjski człowiek - ruski czołg. Z drugiej stronu, nie wątpię, że coś z wyglądem Anny musiało być na rzeczy. Małżeństwo z Dostojewskim "średnio" jej służyło, skoro mimo dzielącej ich różnicy wieku (24 lata) zdarzało się, że niektórzy brali ich za to samo pokolenie.

Dla delikatnej, wrażliwej dziewczyny, by nie powiedzieć histeryczki, która nie do końca wiedziała w co się pakuje, proza życia małżeńskiego z Dostojewskim to musiał być szok, zwłaszcza kiedy uświadomiła sobie jego chorobę (epilepsję)  - "Słysząc jego nie kończące się godzinami krzyki i jęki, widząc jego zmienioną cierpieniem twarz, jego oczy szaleńczo znieruchomiałe, zupełnie nie rozumiejąc jego nieskładnej mowy, byłam prawie przekonana, że mój najdroższy, ukochany mąż zwariował. I jakżeż przerażona byłam tą myślą!".

Anna stając w obronie pamięci męża, z którym miała krzyż Pański, prawie przez wszystkie lata związku z nim z trudnością wiążąc koniec z końcem, bo naiwność Dostojewskiego w prozaicznych sprawach codziennego życia, w tym także w sprawach finansowych graniczyła z głupotą, wystawia mimowolnie pomnik samej sobie. Dla kobiety tkwiącej w związku z "toksycznym" nadwrażliwcem-histerykiem, przekonanym o własnej wyjątkowości i wielkości i sfrustrowanym sukcesami innych (list Strachowa do Tołstoja, rzuca zupełnie inne światło na Dostojewskiego niż to, którym chce oświetlić pamięć o nim Anna) musiała być to prawdziwa katorga, którą mogła znieść chyba w dużej mierze za sprawą swojej naiwności i prostoduszności, której wielokrotnie daje dowód.

68 komentarzy:

  1. O rany, czytam Twoją recenzję z wielkim zaskoczeniem. Słyszałam już wcześniej, że Dostojewski nie był aniołkiem, jednak to, co opisałeś, z trudnością mieści się w mojej głowie... Straszny cham, straszny prostak.
    Przy tej scenie z klejnotami zareagowałabym zupełnie inaczej niż biedna Anna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że w całkowicie zamierzony sposób, w dobrej wierze, pokazywała go w sposób, który czytelnicy mogli "opatrznie" zinterpretować. Z tego rodzaju "kwiatków" Anna opisuje jak to Fiodor prosił ją by uszyła sobie suknię w kolorze "masaka". Nie bardzo wiedziała co to za kolor dopóki jakaś staruszka nie uświadomiła jej, że to "barwa ciemnoliliowa i aksamitem tego właśnie koloru obciągano dawniej w Moskwie trumny". Co za kochający mąż ...

      Usuń
    2. Błagam Was nie było aż tak zle! Nie był aniołem to pewne , miał swoje za uszami choćby ta zazdrość (w pewnym stopniu przecież przyjemna) czy hazard ale jak wiesz kasy zawsze ale to zawsze tam brakowało. Wisiała na nim cała rodzina. Jednakże mimo odmiennych zdań cieszę się że nareszcie u Ciebie mogę przeczytać recenzje. :-)

      Usuń
    3. Zazdrość chyba była w tym związku jeszcze najmniejszym problemem, chociaż niekoniecznie dla Anny bo wspomina o tym kilkukrotnie a "stek obraźliwych słów" mam wrażenie niespecjalnie jej się podobał.

      Owszem wisiała na nim rodzina ale dawał zarobić lombardom nie z powodu rodziny tylko z powodu zasilania kasyn. Z długów Dostojewscy wyszli dopiero po 13 latach małżeństwa na rok przed śmiercią Fiodora.

      Usuń
  2. Dawno temu już czytałam, ale nie dawno przywlokłam sobie ją znów z biblioteki i przymierzam się do niej. Kupiłam sobie też listy Fiodora do Anny.
    W internecie znalazłam kiedyś wpis na jego temat toż to był masakryczny typ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ona go tak kochała ... :-) We "Wspomnieniach" wybiela go jak może ale niewiele może :-) Prawdziwsze są dzienniki z pobytu za granicą "Mój biedny Fiedia" bo pisane na bieżąco a nie z myślą o potomnych.

      Usuń
    2. Cóż była zoną geniusza, a z geniuszami różnie bywało.

      Usuń
    3. Może i był geniuszem tylko co z tego, skoro u niej dałoby się chyba rozpoznać "zespół maltretowanej żony".

      Usuń
    4. Nie , pamiętajcie że piszemy o ludziach innej epoki. Małżeństwo to było coś na całe życie i dzięki Bogu a nie rozwody na każdym koku. Mnie tam bliskie jest podejście Anny , może też trochę po "Potędze kobiecości" , nie można tak sobie myslę wieszać wszystkich psów na Dostojewskim. Poza tym w momentach tych powiedzmy lepszych Anna wspaniale z Nim się dogaduje a że chciała mu oszczędzić wszelkich trosk , tylko chwalić. Pewnie że i jej psychika miała coś do powiedzenia, musiała być niesamowicie silna jeśli nie reagowała gniewem w trudnych sytuacjach a jeszcze Go pocieszała.

      Usuń
    5. Oczywiście, że w tamtych czasach rozwód był to dopust Boski ale jednak małżeństwa rozwodziły się albo przynajmniej żyły w separacji. Anna nie ceniła własnej osobowości za bardzo - widać to zresztą w relacjach z rodziną Fiodora na początku małżeństwa, dopiero z czasem nabrała trochę wiatru w żagle - i nigdy nie uważała by w małżeństwie przysługiwały jej równoważne prawa.

      Usuń
  3. prosze pana a może prosze państwa(biorąc pod uwagę,wszystkich wypowiadających się,niektórzy całą swoją wiedzę o fiodorze,jak widzę, zaczerpnęli z pana wpisu),kiedyś siedziałam obok znajomego
    (trzydzieści lat po ślubie),który mi opowiadał jak długo zbierał się w sobie,zanim odważył się podejść do dziewczyny,która potem została jego żoną,popatrzyłam na niego i powiedziałam"no co ty,gdyby to była jakaś naomi campbell to bym się nie zdziwiła ale bez obrazy...",wtedy on spojrzał na mnie i powiedział"ale przecież to jest naomi campbell,gdybyś ty tylko miała moje oczy to byś to zobaczyła",on wcale nie żartował,z nutką zazdrości pomyślałam,że jego żona(niczym się nie wyróżnia,powiedziałby pan,pewnie,średnia krajowa),to ma szczęście,inni mogą w niej widzieć szarą,nieciekawą myszę ale w oczach swego męża ta"mysza"jest kimś wyjątkowym,do czego zmierzam?ano do tego,że ciekawa jestem,co by,po przeczytaniu tego wszystkiego,powiedziała anna dostojewska,tylko ona jedna,wszak,wiedziała dlaczego została żoną fiodora,co do niego czuła,ileż to naokoło beznadziejnych małżeństw a jednak trwają i chyba tylko jeden pan bóg wie dlaczego,dlatego nie zgadzam się z tym"huzia na józia",bo jak by nie było,to małżeństwo czternaście lat przetrwało-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anno chyba trochę innym piszesz - nie kwestionuję tego, że ona kochała Fiodora, tylko twierdzę że on nie był taki jak został przedstawiony we "Wspomnieniach". Kiedy pisałem o występującej u niej "zespole maltretowanej żony" wcale nie żartowałem bo nawet z jej opowieści widać, że Fiodor się nad nią znęcał i co pokornie znosiła. Jest coś w tym, że o człowieku, z którym przeszła "drogę przez mękę" i któremu urodziła czworo dzieci pisze per Fiodor Michajłowicz a nie Fiedia.

      Usuń
    2. "niektórzy całą swoją wiedzę o fiodorze,jak widzę, zaczerpnęli z pana wpisu"
      Haha, to chyba o mnie, istotnie wiedzę o zachowaniu Dostojewskiego zaczerpnęłam z wpisu Marlowa i wcale się tego nie wstydzę, gdyż po to zaglądam na blogi, by się czegoś dowiedzieć :)
      I choć nie miałam wiedzy o postępkach Fiodora, książki jego czytałam już dawno temu. Kiedyś zawsze wyobrażałam go sobie jako łagodnego pana, a to dlatego, że tak wzruszająco pisał o skrzywdzonych dzieciach. Kiedy się czyta o małej Nelly ze "Skrzywdzonych i poniżonych", to aż serce się kraje...

      Usuń
    3. nie,dostojewski miał trudne dzieciństwo i młodość,ja go nie bronię,ale staram się przy jego ocenie uwzględniać te różne rzeczy,które pewnie sprawiły,że był taki a nie inny(wspominaliśmy go też przy okazji powieści turgieniewa),staram się go bardziej zrozumieć niż usprawiedliwić-anna

      Usuń
    4. Z całą pewnością Fiodor nie był "łagodnym panem" - "W Szwajcarii w mojej obecności tak pomiatał służącym, że ten obrażony powiedział mu: przecież też jestem człowiekiem. Pamiętam jak wówczas zdumiony byłem, że powiedziano to głosicielowi humanitaryzmu, w tym przypadku dały o sobie znać pojęcia wolnej Szwajcarii o prawach człowieka. Podobne sceny rozgrywały się ustawicznie, gdyż nie był on w stanie pohamować swojej złości." (to z listu Mikołaja Strachowa do Tołstoja, z którym się przyjaźnił)

      Usuń
    5. Pani Grechuta tez pisała Pan Marek ciekawe ,,, a już wiem On był chory to i ona pewnie też. Popieram powinniśmy się starać Go zrozumieć.

      Usuń
    6. Może czytała "Wspomnienia" Anny :-)
      Zrozumienie a raczej wyjaśnienie przyczyn zachowania Dostojewskiego nie znaczy, że miałoby być ono przemilczane.

      Usuń
    7. Przemilczane ? Nigdy w życiu, nie jestem zwolenniczką tworzenia idealistycznych pomników ale też nie oczerniajmy totalnie. Geniusze często bywają ludzmi ze sporymi kłopotami , widać taka cena za to. Choćby współczesny genialny rosyjski matematyk Grigorij Perelman, który jest chyba zagadką dla wszystkich.

      Usuń
    8. Ależ tu nikt nikogo nie oczernia - tyle tylko, że Dostojewski był "trochę" inny niż przedstawia go Anna we "Wspomnieniach".

      Usuń
  4. ale napisała też wspomnienia pod tytułem"mój biedny fiedia",pisze pan",,, on nie był taki jak został przedstawiony we "wspomnieniach...",a skąd pan wie jaki byl?-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jaki był ale oprócz peanów żony są i takie głosy - "Nie mogę uważać Dostojewskiego ani za dobrego, ani za szczęśliwego człowieka (co w istocie wychodzi na jedno). Był zawistny i rozpustny, całe życie strawił na dawaniu ujścia swoim namiętnościom, co czyniło go godnym pożałowania i ośmieszałoby, gdyby nie był przy tym tak zły i tak mądry."

      Usuń
  5. anna jednak zdecydowała się go poślubić,choć pewnie nie było tajemnicą to,jaki był,moja znajoma mówi o swoim mężu tak"...jest taki,taki i taki ale jest też taki,taki i taki i dla tego drugiego znoszę to pierwsze,a w końcu nikt nie jest idealny...",może anna też mogłaby to samo powiedzieć,na pewno miała swoje powody,dla których poślubiła dostojewskiego,było nie było,była silną i zaradną kobietą i równie dobrze mogła sobie poradzić bez niego-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że miała - przecież o tym pisze, ale to przecież wcale nie znaczy, że wiedziała co ją czeka i że podjęłaby taką samą decyzję posiadając a priori tę wiedzę.

      Usuń
  6. czy zna pan wiele kobiet,które przed ślubem zastanawiają się nad wadami swojej"miłości"?wszak jak się ożeni,to się odmieni,czyż nie?a wracając do dostojewskiego,to nie wierzę,że anna nie wiedziała jaki jest,spotykała go,pracowała z nim i plotki o nim też zapewne były jej znane,szkoda,że tak niewiele wiadomo o jego zaletach,bo skoro anna go poślubiła,to musiał takowe posiadać,czyż nie?pisze pan o"zespole maltretowanej żony",może i u niego dałoby się coś"znaleźć",coś,co wytłumaczyłoby jego problemy,król angli,jerzy |||,uchodził za szaleńca,dziś jednak wiadomo,że chorował na porfirię i gdyby żył w obecnie to można byłoby mu pomóc,bethowen chorował na ołowicę,przeszłość dostojewskiego,też na pewno odcisnęla na nim swoje piętno,nie pozostała bez wpływu na jego charakter-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idąc do ślubu nikt się nie zastanawia nad wadami "drugiej połowy", jak wiadomo "miłość jest ślepa ale małżeństwo przywraca jej wzrok". Jakoś zapewne można tłumaczyć Dostojewskiego, tak jak każdego, chociaż gdyby przyjąć postawę Anny powinno się uznać, że nie ma z czego. Co do przeszłości Dostojewskiego, to byłem w szoku, że ex-zesłaniec był autorem hołdowniczego adresu, w którym pisał "Prosimy Boga o szczęście dla naszej ukochanej ojczyzny i aby strzegł ją od nieszczęść. Błagamy, aby na długo zachował Jej naszego uwielbianego monarchę-oswobodziciela [to o Aleksandrze II], a Jemu - tak wiernych przyjaciół jak Pan [to z kolei o Bismarcku]." Jak na humanistę trochę zaskakujące, prawda?

      Usuń
    2. A nasi literaci po II wojnie światowej Tuwim, Gałczyński,Szymborska ? I pewnie jeszcze kilka nazwisk można by zapisać po namyśle.

      Usuń
    3. Broniewski, Konwicki, Andrzejewski etc. etc. etc. - gdyby miała to być kompletna lista to prościej byłoby wymienić tych, którzy się "oparli".

      Usuń
  7. może i tak ale co do cara aleksandra ||,to uważam,że okres jego panowania,to szansa dla rosji,car był zwolennikiem wprowadzenia szerokich reform społecznych i gospodarczych,które przekreśliła jego śmierć,kto wie,jak wyglądałaby rosja gdyby aleksander || nie zginął w zamachu,był mądrym władcą,co może trochę tłumaczy tekst,hołdowniczego adresu-anna


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla Rosji może i tak ale na pewno nie dla nas, ale oczywiście możemy przyjąć, że humanizm Dostojewskiego dotyczył tylko Rosjan, co zresztą by się i zgadzało patrząc na jego twórczość.

      Usuń
  8. napisał pan zesłaniec,ale proszę pamiętać,że to zesłanie to było dla dostojewskiego prawdziwe zbawienie,przecież w ostatniej chwili zamieniono mu karę śmierci na ssyłkę,mógł wszak wisieć,poza tym,ta jego katorga wcale nie wyglądała tak,jak my sobie to wyobrażamy,to nie był sowiecki łagier,miał szczęście w nieszczęściu-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, miał powód do wychwalania człowieka, który reprezentował władzę, która skazała go na śmierć dlatego, że ośmielił się krytykować carat i zacofanie państwa a potem łaskawie zamieniła mu wyrok na katorgę. Co do warunków panujących na zesłaniu zapewne masz rację, tylko jakoś dziwnie ci, których tam zsyłano nie umieli docenić dobrodziejstwa katorgi - niewdzięcznicy!

      Usuń
  9. abstrachując od dostojewskiego" jak wiadomo "miłość jest ślepa ale małżeństwo przywraca jej wzrok"-przed ślubem aż wspomnieć miło,
    serce laury dla mnie biło,
    po ślubie ku mej udręce
    nie serce bije,lecz ręce.
    -j.p.legatowicz"skarga męża"-anna

    OdpowiedzUsuń
  10. "humanizm dostojewskiego dotyczył tylko rosjan",pewnie tak,przecież nie lubił polaków-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Średnio przepadał też za innymi nacjami - we "Wspomnieniach" jest passus, w którym Anna pisze, że opuszczali Włochy i długo zastanawiali się "dokąd pojechać, aby Fiodor Michajłowicz znalazł ponadto inteligentne towarzystwo dla siebie" :-). Czy to nie wychodzi z niego zadufany w sobie buc? :-)

      Usuń
    2. a może megaloman,ha ha ha ..............................................-anna

      Usuń
    3. Można i tak to określić :-)

      Usuń
  11. prosze pana,tę władzę w 1849 roku reprezentował car mikołaj | a dostojewski wychwalał już kogoś innego,cara aleksandra ||,może i aleksander
    ||| byłby inny,gdyby nie widział,co spotkało w "nagrodę"jego ojca,zamach tylko utwierdził go w przekonaniu,że naród należy trzymać twardą reką,zgadzam się z panem,że zesłańcy nie mieli powodów do wdzięczności,za warunki w jakich przebywali,my jednak wiemy coś,czego oni nie wiedzieli,ŻE MOŻE BYĆ JESZCZE GORZEJ-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, przecież nie napisałem, że to ten sam car go skazywał - ale Aleksander nie był lepszy od Mikołaja i był ucieleśnieniem i kontynuatorem tej samej władzy.

      To chyba żart z Twojej strony: dla niewinnie skazanego człowieka cóż to za pociecha, że upominając się o sprawiedliwość nie został skazany na śmierć tylko na katorgę? I powinien się cieszyć bo gdyby żył 80 lat później to z tej katorgi nie powróciłby żywy! No, nieeeee ...

      Usuń
  12. tu się nie zgadzam,mikołaj pierwszy i aleksander drugi na pewno nie byli tacy sami,mikołaj pierwszy nigdy by nie pozwolił na takie zmiany,jakie chciał wprowadzić aleksander,tyle,że nie zdążył,bo zginął w zamachu,dostojewski,taki całkiem niewinny nie był,brał udział w czymś,co się nazywa spiskiem pietraszewskiego,może nic specjalnego nie zrobił ale w świetle ówczesnego prawa robił coś,czego nie miał prawa robić-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki był Aleksander okazało się w czasie powstania styczniowego, a co do tego, że Dostojewski "taki całkiem niewinny nie był" to równie dobrze można powiedzieć, że np. więźniowe gułagów i obozów koncentracyjnych też w "świetle ówczesnego prawa robili coś, czego nie mieli prawa robić" ... Ale oczywiście można uważać, że władza jaka by nie była jest nienaruszalna i nie można jej krytykować ...

      Usuń
  13. jednak i tak będę obstawać przy swoim,pan zapomina,że aleksander || był rosjaninem i prowadził politykę korzystną dla rosji,miało mu się spodobać powstanie styczniowe?przecież nawet nam się ono nie bardzo podoba(proszę sobie przypomnieć,te dyskusje,jakie się toczą co roku),że reagowano podejrzliwie na różne związki,zgromadzenia itp.też się nie dziwię,na aleksandra zorganizowano siedem zamachów,ostatni udany,czy społeczeństwo coś na tym zyskało na pewno nie,udaremnili zmiany,które mogły być dla nich korzystne,władza nie jest nienaruszalna,ale czasem ta władza też coś dobrego robi(aleksander ||) i wtedy nie należy jej przeszkadzać,panowanie mikołaja pierwszego zaczęło się od powstania dekabrystów,też niezbyt szczęśliwie,bo ten fakt na pewno wywarł wpływ na politykę jaką prowadził-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, Aleksander prowadził taką politykę, która wydawała mu się słuszna, i z rosyjskiego punktu widzenia - może więc humanizm Dostojewskiego piszącego wiernopoddańczy adres do człowieka, który tłumi wolnościowe dążenia innego narodu nie jest humanizmem ogólnoludzkim ale wyłącznie humanizmem rosyjskim.

      Usuń
  14. prosze pana,nic nie wiem na temat stosunku dostojewskiego do dążeń narodowowyzwoleńczych,a pan wie?nawiasem mówiąc,tak mi teraz przyszło do głowy,że może udział w"spisku pietraszewskiego"i konsekwencje z tego wynikające,na zawsze wyleczyły go z wszelkich dążeń wolnościowych i myśli o zaangażowaniu się w działalność antyrządową-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może, że go wyleczyły - wygląda więc na to, że w stosunku do władzy był serwilistą, w swojej twórczości zaś humanistą ale i ten humanizm ograniczał tylko do Rosjan. Można i tak.

      Usuń
  15. Ewidentnie widać, że aby zostać żoną pisarza, trzeba mieć odpowiednie kwalifikacje. One wszystkie takie same - żona Bułhakowa, Pasternaka... można tak wymieniać i wymieniać. Wszystkie z jednej gliny ulepione.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o żony, to byłem pod wrażeniem Nadieżdy Mandelsztam - jakościowo wielka różnica, przynajmniej we wspomnieniach.

      Usuń
    2. Mamy więc wyjątek potwierdzający regułę?
      W ogóle to trudne - oddzielić pisarza, jego życie prywatne i osobowość od jego książek. Teraz czytam Promieniowania Jungera i to samo - facet popełnił w życiu kilka "błędów", ale pisze bosko. A Dostojewski jest tu chyba najlepszym przykładem. Jego książki uwielbiam, ale chyba nie chciałabym Go znać. A być jego żoną? To już lepiej od razu strzelić sobie w łeb. Albo bardzo szybko zafundować sobie syndrom sztokholmski;)

      Usuń
    3. Od dawna już jestem zdania, że co innego pisarz a co innego jego dzieło i wybitni pisarze jako ludzie mogą okazać się "tacy sobie".

      Ktoś powinien pomyśleć o pomniku dla żon pisarzy, jeśli nie poszczególnych to chociaż o jakimś jednym zbiorowym :-)

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. Jak sądzę nie tylko żony pisarzy miały trudne życie. Dotyczyło to z pewnością innych "wielkich". Ktoś musiał się poświęcić by powstawały dzieła takie czy inne. A kto, jak nie żony.
      Ale za swoje poświęcenie Anna nie poszła w zapomnienie.Przeszła do historii literatury razem ze swym "potworem" mężem.
      O czym świadczy choćby ta dyskusja.

      Usuń
    6. Matki, żony i kochanki ... :-) to zajęcie dla kobiet o specjalnym typie osobowości, które rezygnują z własnych ambicji na rzecz tego "lepszego". Anna, owszem nie poszła w zapomnienie ale co z Dostojewskim się miała, to tylko ona jedna, biedna wie ale pewnie w dużym stopniu naiwność i bezwolność pozwoliły jej w końcu jakoś to przeżyć.

      Usuń
    7. Matki, żony i kochanki, świat bez nich byłby ubogi- to wy mężczyźni powinniście najlepiej wiedzieć co lepsze. Nie sądzę by mężczyźni przepadali za wyemancypowanymi kobietami, dla których ważniejsza jest kariera zawodowa, i które na siłę chcą udowodnić, że wasze miejsce jest przy garach.

      Usuń
    8. Myślę, że dużo zależy od osobistych preferencji, owszem model "Kinder, küche, kirche" ciągle jeszcze obowiązuje ale coraz więcej mężczyzn dostrzega, że kobiecie nie zawsze wystarcza "na lato dziecko, a na zimę sandały".

      Usuń
    9. To przecież żadna zasługa, że żonie dostrzega się partnera a nie "sługę i podnóżek" :-) Na we "Wspomnieniach" Anny widać, że wiedziała, że jest coś takiego jak "kwestia kobieca" :-).

      Usuń
  16. mam książkę tadeusza klimowicza"pożar serca-16 smutnych esejów o miłości,o pisarzach rosyjskich i ich muzach",o dostojewskim i jego miłościach też w niej jest-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się szykuję do "Osobowości Dostojewskiego" :-).

      Usuń
  17. "...wasza cesarska mość
    ja były przestępca polityczny,ośmielam się złożyć u stóp tronu waszej cesarskiej mości moją pokorną prośbę.wiem,że nie jestem godzien łaski waszej cesarskiej mości i jestem ostatnim z tych,którzy mogą mieć na tę łaskę nadzieję.jestem jednak nieszczęśliwy,a wasza cesarska moc bezgranicznie miłosierny...jesteś najjaśniejszy panie jak słońce,które świeci zarówno dla świętych,jak i grzeszników.uszczęśliwiłeś już miliony swoich poddanych.proszę więcniech wasza cesarska mość uszczęśliwi jeszcze jednego biednego sierotę,jego matkę i nieszczęsnego,chorego człowieka,który wciąż jeszcze jest wyrzutkiem społeczeństwa.człowieka ,który gotów jest natychmiast poświęcić swe życie dla monarchy obsypującego dobrodziejstwami swych poddanych...",klimowicz pisze(ha ha ha ),że był to jeden z najpiękniejszych listów miłosnych napisanych przez autora"biednych ludzi"-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "I smieszno, i straszno ...", choć mnie raczej ogarnia absmak kiedy czyta coś takiego ...

      Usuń
  18. Dzięki wpisowi uzyskałam nową wiedzę na temat pisarza, którego znałam wyłącznie jako autora Zbrodni i kary oraz pośrednio Biesów, których adaptację miałam okazję oglądać. Nie miałam pojęcia, że prywatnie nie był wielkim człowiekiem. Ale nie o tym chciałam napisać, otóż prześledziłam Twoją dyskusję z Anną, nie po raz pierwszy zresztą i muszę ci powiedzieć, iż masz szczęście mając taką dyskutantkę, tylko pozazdrościć, że ktoś poświęca tyle czasu i energii na wirtualną rozmowę i to jeszcze rozmowę na temat wpisu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bardzo sobie cenię dyskusje z Anną chociaż nie raz mamy zupełnie inne poglądy :-)
      Z wiedzą z wpisu to bym nie przesadzał :-), ale że z Fiodora było niezłe ziółko to fakt.

      Usuń
  19. co pan teraz czyta?-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skończyłem dziennik Anny Dostojewskiej - "Mój biedny Fidia" - super! i zacząłem "Braci Karamazow".

      Usuń