Pamiętam jak zaciekawił mnie grób Bieruta podczas mojej pierwszej wizyty na Powązkach Wojskowych. Kojarzyłem go (Bieruta nie grób) ze znaczków pocztowych, które zbierał mój Tata. W pamięci utkwił mi zwłaszcza jeden z nich, wydany z okazji Międzynarodowego Dnia Dziecka w 1952 r., na którym Bierut idzie po łące w otoczeniu uczennic zbierających polne kwiaty. I tyle. Jakoś nie było okazji, by dowiedzieć się o nim czegoś więcej ponad suche dane, jakie można znaleźć w wikipedii, tak że gdy natknąłem się na książkę Piotra Lipińskiego w przydworcowej księgarni wiele się nie zastanawiałem nad zakupem, zwłaszcza że czekała mnie długa podróż.
Cóż, powiedziałbym, że był to zakup połowicznie udany, szału nie ma, wielu rzeczy się dowiedziałem ale też kończyłem książkę z poczuciem niedosytu i konstatacją, że w gruncie rzeczy niewiele wiadomo o człowieku, który przecież w sumie jeszcze nie tak dawno rządził Polską. Nie chodzi nawet o dane biograficzne, o to, co, gdzie i kiedy robił, ale o to jakim był człowiekiem. Odpowiedź na to pytanie, jaka wyłania się z książki Lipińskiego mnie wydaje się mało przekonująca.
Bierut jako uprzejmy, kulturalny pan, okazujący łaskę swoim politycznym przeciwnikom, posłuszny Stalinowi. Coś tu nie gra. Mamy przecież do czynienia z człowiekiem, który rządził Polską w najgorszym okresie w jej powojennej historii. Nie mogę też uwierzyć by Autor "kupił" stworzony na potrzeby propagandy wizerunek Bieruta z sarenkami na ręki i w towarzystwie dzieci. To jakby wariant dobrze znanego schematu "dobry car - źli bojarowie". Mnie wydaje się mało wiarygodny. Fakt, że Autor stanął, paradoksalnie przed trudnym zadaniem.
Paradoksalnie, bo przecież pisze o człowieku z pierwszych stron gazet, który w końcu przecież nie zmarł przed wiekami. Piotr Lipiński buduje swoją opowieść o Bierucie opierając się na dwóch rodzajach świadectw; dokumentach par excellance, że tak powiem i opowieściach (także pisanych) ludzi, którzy znali bohatera jego książki. I tu trafiamy na problem, z którym nie do końca się uporał. Te pisane świadectwa to komunistyczna hagiografia, przy lekturze której czytelnikowi oczy otwierają się szeroko ze zdumienia i, co tu dużo mówić, ogarnia niesmak zwłaszcza gdy czyta się wiernopoddańcze hołdy pisane przez ludzi kultury.
Z kolei rozmówcy, który głosy można znaleźć w książce, pamiętający tamte czasów, którzy mogli zetknęli się z Bierutem są, hmm... "specyficzni". Sprawdziliby się doskonale jako rozmówcy Teresy Torańskiej w "Onych" ale nie jako wiarygodni świadkowie. To ludzie, którzy wiedzą czym skończyły się ich wybory życiowe. Klęską, odrzuceniem przez społeczeństwo i zepchnięciem na zupełny margines. Trudno w tej sytuacji zdobyć się na rzetelną ocenę także własnej postawy bo trzeba byłoby przed samym sobą przyznać, że zmarnowało się swoje życie (nie mówiąc już o innych), że idee w które się wierzyło były tylko oszustwem i nie kryło się za nimi nic oprócz pragnienia zdobycia i utrzymania władzy. Piotr Lipiński jest więc skazany na manewrowanie między Scyllą a Charybdą. Ma oczywiście tego pełną świadomość i uprzedza o tym czytelnika.
Co z tego jednak, gdy z tego meandrowania niewiele wynika. Poczucie niedosytu budzą zwłaszcza rodzinne relacje Bieruta, a wydaje się że Autor jest już tak blisko. Dociera do jego dzieci, do ludzi którzy znali kobiety z którymi się związał, i co? i nic. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest to delikatna materia, żyją krewni których związki z Bierutem mogą stawiać w mocno niekomfortowej sytuacji ale przecież jak powiadał Arystoteles "Amicus Plato, sed magis amica veritas" i nie o wszystkim trzeba pisać z otwartą kurtyną. Cóż, trochę szkoda, ale pocieszam się myślą, że podobno biografia Cyrankiewicza pióra Piotra Lipińskiego jest lepsza. Zobaczymy.
Cóż, powiedziałbym, że był to zakup połowicznie udany, szału nie ma, wielu rzeczy się dowiedziałem ale też kończyłem książkę z poczuciem niedosytu i konstatacją, że w gruncie rzeczy niewiele wiadomo o człowieku, który przecież w sumie jeszcze nie tak dawno rządził Polską. Nie chodzi nawet o dane biograficzne, o to, co, gdzie i kiedy robił, ale o to jakim był człowiekiem. Odpowiedź na to pytanie, jaka wyłania się z książki Lipińskiego mnie wydaje się mało przekonująca.
Bierut jako uprzejmy, kulturalny pan, okazujący łaskę swoim politycznym przeciwnikom, posłuszny Stalinowi. Coś tu nie gra. Mamy przecież do czynienia z człowiekiem, który rządził Polską w najgorszym okresie w jej powojennej historii. Nie mogę też uwierzyć by Autor "kupił" stworzony na potrzeby propagandy wizerunek Bieruta z sarenkami na ręki i w towarzystwie dzieci. To jakby wariant dobrze znanego schematu "dobry car - źli bojarowie". Mnie wydaje się mało wiarygodny. Fakt, że Autor stanął, paradoksalnie przed trudnym zadaniem.
Paradoksalnie, bo przecież pisze o człowieku z pierwszych stron gazet, który w końcu przecież nie zmarł przed wiekami. Piotr Lipiński buduje swoją opowieść o Bierucie opierając się na dwóch rodzajach świadectw; dokumentach par excellance, że tak powiem i opowieściach (także pisanych) ludzi, którzy znali bohatera jego książki. I tu trafiamy na problem, z którym nie do końca się uporał. Te pisane świadectwa to komunistyczna hagiografia, przy lekturze której czytelnikowi oczy otwierają się szeroko ze zdumienia i, co tu dużo mówić, ogarnia niesmak zwłaszcza gdy czyta się wiernopoddańcze hołdy pisane przez ludzi kultury.
Z kolei rozmówcy, który głosy można znaleźć w książce, pamiętający tamte czasów, którzy mogli zetknęli się z Bierutem są, hmm... "specyficzni". Sprawdziliby się doskonale jako rozmówcy Teresy Torańskiej w "Onych" ale nie jako wiarygodni świadkowie. To ludzie, którzy wiedzą czym skończyły się ich wybory życiowe. Klęską, odrzuceniem przez społeczeństwo i zepchnięciem na zupełny margines. Trudno w tej sytuacji zdobyć się na rzetelną ocenę także własnej postawy bo trzeba byłoby przed samym sobą przyznać, że zmarnowało się swoje życie (nie mówiąc już o innych), że idee w które się wierzyło były tylko oszustwem i nie kryło się za nimi nic oprócz pragnienia zdobycia i utrzymania władzy. Piotr Lipiński jest więc skazany na manewrowanie między Scyllą a Charybdą. Ma oczywiście tego pełną świadomość i uprzedza o tym czytelnika.
Co z tego jednak, gdy z tego meandrowania niewiele wynika. Poczucie niedosytu budzą zwłaszcza rodzinne relacje Bieruta, a wydaje się że Autor jest już tak blisko. Dociera do jego dzieci, do ludzi którzy znali kobiety z którymi się związał, i co? i nic. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest to delikatna materia, żyją krewni których związki z Bierutem mogą stawiać w mocno niekomfortowej sytuacji ale przecież jak powiadał Arystoteles "Amicus Plato, sed magis amica veritas" i nie o wszystkim trzeba pisać z otwartą kurtyną. Cóż, trochę szkoda, ale pocieszam się myślą, że podobno biografia Cyrankiewicza pióra Piotra Lipińskiego jest lepsza. Zobaczymy.
Coś widzę, że panuje urodzaj na połowicznie dobre biografie.
OdpowiedzUsuńNa temat urodzaju się nie wypowiadam bo nie jestem za pan brat z nowościami - jakoś wydawnictwa też nie chcą przysyłać mi nic za darmo, ups, przepraszam w zamian za miodzio-recki. Ale mam w planach Brata Alberta, Cyrankiewicza oraz Myśliwskiego i po ich lekturze poczuję się zapewne trochę bardziej kompetentny do formułowań ocen ogólniejszej natury :-)
UsuńNie trzeba być pieszczoszkiem wydawców, wystarczy poczytać co trzeźwiejsze recenzje. Książka o Iłłakowiczównie ponoć średnia, Grzesiuk też, pewnie następne przykłady też by się znalazły.
UsuńLiczę na Brata Alberta i Myśliwskiego mimo wszystko wydaje mi się, że Znak przynajmniej w ich przypadku nie poszedł na łatwiznę. Cyrankiewicz zakładam, że będzie "literaturą środka" tak jak i Bierut ale zobaczymy. A tak przy okazji szukam porządnej książki o Dąbrowskiej - ma Kolega jakieś swoje typy?
UsuńO Dąbrowskiej? Tej niemodnej staruszce z grzywką? Zdaje się, że od czasów Drewnowskiego nikt się nią nie zajmował.
UsuńWłaśnie, a powinna być jak najbardziej modna bo jeszcze niedawno grzywki u pań strzyżone "pod garnek" były trendy a i homoseksualizm gromko trąbi o swych prawach.
UsuńW zeszłym roku wyszła książka Ewy Głębickiej "Dąbrowska (nie)znana". Ale nie czytałam i nie wiem, czy porządna.
Usuńhttps://www.biblionetka.pl/book.aspx?id=458944
A gdybyś chciał zapoznać się z korespondencją Dąbrowskiej i Stempowskiego , to chętnie Ci pożyczę ich "Listy"... :)
Marlow, Ty złośliwcze :P
UsuńParen - dziękuję, biorąc pod uwagę status Autorki, to wygląda na bardzo poważną rzecz. Ale skoro się odezwałaś może pozwolisz się wykorzystać :-) Czy masz dostęp do Dzienników Dąbrowskiej z 2009 r.?
UsuńZwL - ależ ja tylko odnotowuję trendy :-)
Mam dostęp. Nie mam wprawdzie własnych, ale chyba mogę Ci pożyczyć te "nie moje". Obszerniej w mailu.:)
UsuńDzięki, ja mam tylko ocenzurowane pierwsze wydanie i nie ma tam tego czego szukam, nie jest zresztą nigdzie powiedziane, że Dąbrowska gdzieś o tym (swoich potyczkach z cenzurą) pisała.
UsuńJa się tylko nieśmiało zapytam: a co Myśliwskiego?
UsuńWięcej odwagi :-) - "Powieściowe światy Wiesława Myśliwskiego" Piotra Biłosa
Usuńoj napisałam i znikneło ;-(
OdpowiedzUsuńW kwestii nowości biore przykład z Ciebie i usiłuje sie nie podniecać tylko robić swoje i czytać sprawdzone pozycje, (znaczy książki które na mnie zasługują, jak mawia moja znajoma)z różnym skutkiem. Ale sie staram!
Mnie wydawnictwa tez nie rozpieszczają, żeby nie powiedzieć ignorują:-) ale nie ukrywam, że nie mam żalu. Bardziej mi żal tych, co tak tanio sprzedają skórę (za książkę, no i fejm) i piszą pierdolety w internetach
Pisać o niczym to też sztuka. Jest takie powiedzenie, że z "g... czekoladki się nie ukręci" ale niektóre blogi udowadniają, że jednak można ukręcić :-) Jakże im zazdroszczę tej umiejętności, też by się chętnie objęło patronatem jakiś chłam i zaznało sławy, eh! :-)
UsuńPS.
Wróciłem właśnie z empiku z zakupami, w tym jedną nowością :-)
nic mi nie mów o empiku ja im ostatnio uległam 3 za 2 ...
UsuńOdnosnie dyskusji o blogach to sam wiesz, to grubszy temat ...
P.S. mam zawsze problemy żeby się tu odezwać (logowanie) i często pasuje zniechęcona ...
Nie narzekaj na logowanie u mnie - zauważ, że u Ciebie jestem podpisany z nazwiska a to dopiero pokazuje jakie bariery muszę pokonać by zostawić u Ciebie ślad :-)
Usuńno juz nie marudze:-))))
Usuńa zaznaczasz obrazki na których sa samochody osobowe? bo ja tak i zawsze jakiegoś nie zauważę:-)))))
Nic nie wiem o żadnych samochodach!
UsuńKsiążki nie czytałem i chyba nie przeczytam, ale nie tak dawno był Gazecie wywiad z Piotrem Lipińskim na temat tej książki. Mottem do wywiady były słowa: Bierut wieczorami czytał raporty z tortur. Treść wywiadu była w tym samym stylu, miernota, sługus Stalina. Pytanie - ale to musiała być ciekawa droga chłopaka z podlubelskiej wsi do bliskiego otoczenia Stalina - autor książki zbył ogólnikem typu, Bierut w ogóle nie czuł się Polakiem.
OdpowiedzUsuńZaskoczyło mnie więc, że w książce poświęcono tyle miejsca opiniom ludzi z kręgu ówczesnej władzy.
Szykuje się książka o Cyrankiewiczu. Przed zaczęciem polecam przeczytanie Tajne państwo - Jana Karskiego. On spotykał się często z Cyrankiewiczem w pierwszych latach okupacji i miał o nim jak najlepsze mniemanie.
Czytam właśnie książkę o Cyrankiewiczu - rzeczywiście cieszył się estymą Karskiego ale wynikało to z roli jaką odegrał w uwolnieniu Karskiego z więzienia niż ze wspólnoty światopoglądowej.
UsuńMarlow skąd u Ciebie taka cisza? Wszystko ok?
OdpowiedzUsuń