Mimo zarzekania się nie wytrzymałem, ciekawość pierwszy stopień do piekła ale niech tam ... Aż dwa lata minęły od ukazania się pierwszej części wywiadu z Marią Janion zanim ukazała się jego część druga. Wiedziałem już, czego mogę się spodziewać, a tu, proszę jaka miła niespodzianka. Widać, że upływ czasu dobrze zrobił Kazimierze Szczuce bo odpuściła sobie prymitywne, rodem z "Pudelka" bezceremonialne pytania o sferę intymną życia Profesor a i hołdownicze wobec niej nastawienie nieco straciło na ostrości.
Maria Janion wspomina, że starała się by jej studenci "mieli odwagę myślenia i zadawania pytań", co prawda jej rozmówczyni nadal tym nie grzeszy, ale ten niedobór rekompensuje za to lansowaniem Krytyki Politycznej i feminizmu, choć zwracając się do Profesor nie przestrzega, o zgrozo, "żeńskich końcówek i wielości rodzajów" nad czym ubolewały jej "siostry w feminizmie". Na plus Kazimierze Szczuce należy policzyć za to fakt, że w końcu chociaż raz zdobyła się na odwagę i lekko "przyparła do muru" swoją interlokutorkę, podobnie jak wyrazy uznania należą się jej za troskę, którą wraz ze swoimi konkubentem, otacza na co dzień Profesor.
Zasadnicza różnica pomiędzy obiema częściami wywiadu polega na tym, że "Profesor Misia" jest w mniejszym stopniu rozmową o biografii, a bardziej o poglądach i dorobku Marii Janion. Pewnie najlepiej byłoby, gdyby wcześniej odrobiło się lekcje z jej twórczości ale jakoś trudno mi jakoś wykrzesać do tego zapał. Bo i trudno o niego, gdy Profesor zaznacza swoje marksistowskie inklinacje tyle, że z rewizjonistycznymi naleciałościami.
Tak zwyczajnie po ludzku, to trudno się nawet jej dziwić, komunizm chyba traktowała jako dźwignię, dzięki której ona, biedna dziewczyna z Moniek zrobiła karierę naukową i mogła sprawować rząd dusz. Oczekiwanie by teraz zanegowała swój wybór, sens pracy całego życia, mówiąc - pomyliłam się, byłby naiwnością. Z drugiej jednak strony, zaskakujące jest to niedostrzeganie rzeczywistego wymiaru marksizmu, który ze swoimi założeniami legł u podstaw największej hekatomby w dziejach ludzkości. Kiedy Profesor mówi "starałam się przedstawić całą komplikację, która, oprócz tej wynikającej z historii filozofii, pojawiła się wskutek totalitaryzmu. Faszyzm unieważnił przecież możliwość krytyki tekstu, zastąpił rozumienie czystością doktryny, uświęcił mowę nienawiści, a dorobek myśli i sztuki europejskiej podeptał." wystarczy przecież w miejsce faszyzmu podstawić komunizm a jej twierdzenia będzie równie prawdziwe.
Naprawdę, Pani Profesor, w świetle pamięci o narzucanym administracyjnie marksizmie także w sferze kultury, mówienia o poglądach Marksa na literaturę brzmi kuriozalnie. Ten brak krytycznej refleksji jest dla mnie u Marii Janion przygnębiający. Tym bardziej, że kiedy mówi "na tym polega ten cały proceder humanistyki, że erudycja, taka najbardziej już dziewiętnastowieczna w moim wypadku, wyniesiona z "grobu młodości", lat spędzonych nad źródłami w bibliotekach, staje się podstawą do pomysłów interpretacyjnych mających poszerzać czy odnawiać rozumienie współczesności", to jej credo jest mi bliskie, bo podobnie jak Profesor uważam, że nie ma mowy o kompetentnej rozmowie na temat literatury bez znajomości jej źródeł. Ciepło mi się też zrobiło na sercu gdy okazało się, że bliska jest jej twórczość Wernera Herzoga a i Diane Arbus nie jest jej nieznana.
Ma też zapewne rację, gdy twierdzi - "Polonistyka, stale powtarzam, jak chyba żadna inna dziedzina, pozostaje skansenem zabójczych komunałów, a już nauczanie romantyzmu w szczególności. Ale nie idzie tylko o romantyzm. Jest też ta nieznośna wygoda, łatwość, w opowiadaniu o człowieczeństwie w obozach koncentracyjnych, w gułagu, podczas ludobójstwa, nagonki, prześladowań i tortur." Sama jednak ulega tej pokusie przeciwstawiając frazesowi "człowieczeństwa", frazesowi "nieludzkiej strony" jakby zapominając, że za zbrodniami komunizmu i faszyzmu, dwóch stron tego samego medalu, stoją zawsze w ostatecznym rozrachunku ludzie i ludzkie czyny.
Wywiad Kazimiery Szczuki z Marią Janion jest książką, o której można powiedzieć, że utrzymuje status quo, w tym znaczeniu, że ci którzy darzą estymą Profesor, zapewne pozostaną przy swoim dla niej podziwie, ci zaś którzy odnoszą się do niej z pewnym sceptycyzmem, mimo panegirycznego charakteru "Transów - Traum - Transgresji" utwierdzą się tylko w tej rezerwie.
Zasadnicza różnica pomiędzy obiema częściami wywiadu polega na tym, że "Profesor Misia" jest w mniejszym stopniu rozmową o biografii, a bardziej o poglądach i dorobku Marii Janion. Pewnie najlepiej byłoby, gdyby wcześniej odrobiło się lekcje z jej twórczości ale jakoś trudno mi jakoś wykrzesać do tego zapał. Bo i trudno o niego, gdy Profesor zaznacza swoje marksistowskie inklinacje tyle, że z rewizjonistycznymi naleciałościami.
Tak zwyczajnie po ludzku, to trudno się nawet jej dziwić, komunizm chyba traktowała jako dźwignię, dzięki której ona, biedna dziewczyna z Moniek zrobiła karierę naukową i mogła sprawować rząd dusz. Oczekiwanie by teraz zanegowała swój wybór, sens pracy całego życia, mówiąc - pomyliłam się, byłby naiwnością. Z drugiej jednak strony, zaskakujące jest to niedostrzeganie rzeczywistego wymiaru marksizmu, który ze swoimi założeniami legł u podstaw największej hekatomby w dziejach ludzkości. Kiedy Profesor mówi "starałam się przedstawić całą komplikację, która, oprócz tej wynikającej z historii filozofii, pojawiła się wskutek totalitaryzmu. Faszyzm unieważnił przecież możliwość krytyki tekstu, zastąpił rozumienie czystością doktryny, uświęcił mowę nienawiści, a dorobek myśli i sztuki europejskiej podeptał." wystarczy przecież w miejsce faszyzmu podstawić komunizm a jej twierdzenia będzie równie prawdziwe.
Naprawdę, Pani Profesor, w świetle pamięci o narzucanym administracyjnie marksizmie także w sferze kultury, mówienia o poglądach Marksa na literaturę brzmi kuriozalnie. Ten brak krytycznej refleksji jest dla mnie u Marii Janion przygnębiający. Tym bardziej, że kiedy mówi "na tym polega ten cały proceder humanistyki, że erudycja, taka najbardziej już dziewiętnastowieczna w moim wypadku, wyniesiona z "grobu młodości", lat spędzonych nad źródłami w bibliotekach, staje się podstawą do pomysłów interpretacyjnych mających poszerzać czy odnawiać rozumienie współczesności", to jej credo jest mi bliskie, bo podobnie jak Profesor uważam, że nie ma mowy o kompetentnej rozmowie na temat literatury bez znajomości jej źródeł. Ciepło mi się też zrobiło na sercu gdy okazało się, że bliska jest jej twórczość Wernera Herzoga a i Diane Arbus nie jest jej nieznana.
Ma też zapewne rację, gdy twierdzi - "Polonistyka, stale powtarzam, jak chyba żadna inna dziedzina, pozostaje skansenem zabójczych komunałów, a już nauczanie romantyzmu w szczególności. Ale nie idzie tylko o romantyzm. Jest też ta nieznośna wygoda, łatwość, w opowiadaniu o człowieczeństwie w obozach koncentracyjnych, w gułagu, podczas ludobójstwa, nagonki, prześladowań i tortur." Sama jednak ulega tej pokusie przeciwstawiając frazesowi "człowieczeństwa", frazesowi "nieludzkiej strony" jakby zapominając, że za zbrodniami komunizmu i faszyzmu, dwóch stron tego samego medalu, stoją zawsze w ostatecznym rozrachunku ludzie i ludzkie czyny.
Wywiad Kazimiery Szczuki z Marią Janion jest książką, o której można powiedzieć, że utrzymuje status quo, w tym znaczeniu, że ci którzy darzą estymą Profesor, zapewne pozostaną przy swoim dla niej podziwie, ci zaś którzy odnoszą się do niej z pewnym sceptycyzmem, mimo panegirycznego charakteru "Transów - Traum - Transgresji" utwierdzą się tylko w tej rezerwie.
Polonistyka jako skansen zabójczych komunałów, jak to ładnie się wpisuje w dzisiejszy dyskurs na wiadome tematy, ach.
OdpowiedzUsuńMnie bardziej fascynuje agresywność krytyki feministycznej, która wzorem marksizmu pretenduje do miana "jedynie słusznej". Tu dopiero można powzdychać :-)
Usuńa ja podejrzewałam, że drugi tom rozmów jeszcze mniej Ci się spodoba! chociażby ze względu na częste pojawianie się marksizmu ;) mnie osobiście ono tak nie raziło, ale może dlatego, że nie stawiam znaku równości pomiędzy marksizmem a stalinizmem, i jakoś wierzę Janion, że po wojnie optymistycznie patrzyła w przyszłość. może była naiwna, a może bardzo chciała w coś wierzyć? co do poziomu samego wywiadu, faktycznie nie jest najlepszy, szczególnie teraz to widzę, jak czytam wywiad z Konwickim (W pośpiechu). Na usprawiedliwienie może powiem tylko, że Szczuka wspominała na spotkaniu autorskim, że z panią profesor się bardzo trudno rozmawia, i że naprawdę ciężko jest z niej coś wyciągnąć. mówiła też, że sporo krytyki odnośnie pierwszego tomu wzięła sobie do serca, szczególnie uwagi gdańskich uczniów. więc może dlatego ta druga część wywiadu jest merytorycznie nieco lepsza od pierwszej! podobnie żałowałam, że nie przeczytałam/powtórzyłam sobie przynajmniej niektórych książek pani profesor :)
OdpowiedzUsuńA ktoś stawia znak równości pomiędzy marksizmem a stalinizmem? Ja w przeciwieństwie do MJ i KZ nie ignoruję rzeczywistego wymiaru marksizmu, a warto się nad tym chwilę zastanowić gdy powołuje się kogoś takiego jak Althusser jako autorytet.
UsuńNaiwnością, niewiedzą, nadmiernym optymizmem można tłumaczyć nastolatkę ale nie kogoś kto ma blisko 90 lat.
Może i Profesor jest trudnym rozmówcą ale lans KS nie dotyczy w jakikolwiek sposób MJ tylko KS właśnie.
Tak zwyczajnie po ludzku, to trudno się nawet jej dziwić, komunizm chyba traktowała jako dźwignię, dzięki której ona, biedna dziewczyna z Moniek zrobiła karierę naukową i mogła sprawować rząd dusz. - naprawdę tak ją odbierasz? Mnie się wydaje, że ona była zawsze tak pochłonięta badaniami, nauczaniem itp., że o robieniu kariery w ogóle nie myślała.
OdpowiedzUsuńTo ciągłe powoływanie się na marksizm jest dla mnie wręcz zabawne, ale traktuję go jako "koloryt" Janion.
Nie wiem, czy to tylko koloryt. Dzisiaj gdy jest starszą panią, nestorką polonistyki i jej ikoną to rzeczywiście jest to koloryt. Ale w tamtych latach to nie był tylko koloryt tylko jedynie słuszna ideologia a Janion była przez 30 lat członkiem partii. Co prawda opisuje wstąpienie do niej jako coś co zrobiła "dla towarzystwa", jakby dla zgrywy ale nie wydaje mi się by można było wstąpić do PZPR w 1948 r. od tak sobie.
UsuńNie kwestionuję jej pochłonięcia badaniami i nauczaniem ale wybierając marksizm nie wybrała sobie li tylko jakieś, jednej z wielu metod badawczych tylko coś czym wówczas posługiwano się jak maczugą.
Co do rządu dusz - w którymś miejscu, nie pamiętam czy w pierwszej czy w drugiej części wspomina o inżynierii ducha, jeśli mnie pamięć nie myli.
Nie oceniam jej zamiłowania do marksizmu, bo nie wiem, jak sama postąpiłabym w tamtych czasach. Trudno było nie dać się wplątać czy nawet uwierzyć we wszelkie -izmy. A że tkwiła w tym dłużej niż inni? Cóż, taki typ człowieka.
UsuńTak jak pisałem w odpowiedzi u Ciebie - mnie nie chodzi o ocenę, jej wyborów (byli tacy którzy wybrali marksizm, byli tacy którzy oparli się "ukąszeniu heglowskiemu") a o jej komentarz do tego. Tego nie ma, podobnie zresztą jak i odpowiedzi na wiele innych drażliwych pytań.
UsuńDrażliwych pytań też nie ma.;)
OdpowiedzUsuńPoczekajmy do ostatniego tomu, może pojawi się jakieś podsumowanie (choć to mało prawdopodobne).
To ma być jeszcze jeden tom?
UsuńMnie trochę dziwne się wydało, że drugi ukazał się po dwóch latach, tak jakby ta rozmowa była przeprowadzana na raty. W końcu nie jest ona jakaś ani specjalnie długa, ani na poziomie, który zdradzałby wcześniejsze gruntowne przygotowania do niej. Swoją drogą ciekaw jestem czy KS przeczytała od deski do deski te wszystkie tomiszcza, których tytuły przywołuje, a do których widać, że MJ ma już dystans, czym mnie zresztą, nie ukrywam, ujęła :-)
Skoro wszystko idzie chronologicznie, to dużo materiału jeszcze pozostało do omówienia. nawet z grubsza do 1989 roku.
UsuńZdziwiłabym się, gdyby KSz przeczytała wszystkie te książki.;)
Mnie się wydawało, że dotarła do w miarę współczesnych czasów, przecież mówi już o okresie, jak zrozumiałem, po zwycięstwie Solidarności i współczesnej polityce, tak że myślałem, że to koniec. Ale co tam, przynajmniej będę miał czas i pretekst by przeczytać "Wampira" a może nawet i "Romantyzm, rewolucję, marksizm" :-)
UsuńMyślę, że może mieć wiele ciekawego do powiedzenia nt. okresu przemian po 1989 r., w świecie akademickim też się wiele wtedy chyba zmieniło. Tyle w tym tomie było mowy o RRM, że chyba go przejrzę, bo czytanie od deski do deski chyba by mnie zbytnio zmęczyło.;(
UsuńJanion jakoś w ogóle kojarzy się z męczącym stylem ale nie ma co wyprzedzać faktów, okaże się w praniu.
Usuń