piątek, 16 stycznia 2015

Janion. Transe - Traumy - Transgresje. Niedobre dziecię, Kazimiera Szczuka

Przyznaję, jestem nieco sceptycznie nastawiony do Marii Janion. To efekt "urazu" jaki mi pozostał z młodości po nieudanej próbie lektury któregoś z tomów "Transgresji". Ale to moja wina a nie jego Współautorki bo to nie są książki dla licealistów. Jednak gdy niedawno czytałem przyczynkarski tekst Profesor na temat "Z otchłani", moje poczucie winy z powodu uprzedzenia wobec niej nieco zmalało, bo spodziewałem się po niej wyważonego tekstu pisanego sine ira et studio a nie tylko "walenia w bęben", o co zresztą Kossak aż się prosi.


Jak już pisałem u Agnieszki, z pewną podejrzliwością podchodzę do wywiadów przeprowadzanych przez ucznia ze swoim nauczycielem, bo osobista relacja już z definicji zakłada "picie sobie z dziubków" i ślizganie się po trudnych i niewygodnych dla odpytywanego tematach. Niektórym to nie przeszkadza, mi tak. I nie ma co ukrywać wywiad Kazimiery Szczuki z Marią Janion pisany jest właśnie w konwencji "picia z dziubków".

To laurka na cześć Profesor i jeśli ktoś lubi takie rzeczy, z pewnością nie będzie rozczarowany. Nie żebym zaraz coś miał przeciwko panegirykom, nawet nie ale czy naprawdę musi mieć on formę wywiadu? A przedsmak tego co czeka czytelnika widać już w odredakcyjnej notce głoszącej, że w drugim tomie "duch zmarłego Kazimierza Wyki nawiedza mieszkanie Janion". Po lekturze pierwszego tomu należałoby powiedzieć, że jest to raczej duch Stefana Żółkiewskiego, głównego karbowego socrealizmu, który był dla Profesor, jak mówi, wyjątkowo ważną postacią w jej życiu. Ważną i bliską. Odwaga do przyznania się do takich afiliacji w dzisiejszych czasach zasługuje na odnotowanie, tyle że ma się wrażenie, że widmo marksizmu ciągle krąży nad Marią Janion.

Jak inaczej można tłumaczyć wyznanie, że "Związek Radziecki walczył o pokój. W końcu to oni pokonali Hitlera. Jakoś ludzie w Polsce wtedy jednak to doceniali. Teraz może już nie, ale wtedy było inaczej. Te wspomnienia, które czytam, mówiące o tym, że wiadomo było, że oto przyszedł drugi okupant, wydają mi się śmieszne. Nie traktowaliśmy tego jako nadejścia drugiego okupanta, tylko jako wyzwolenie."? Bo rzeczywiście jest się z czego pośmiać, przecież to że "wyzwoliciele" odebrali Polsce blisko połowę terytorium jest przecież takie śmieszne. Co prawda, nie wiem, czy śmiałaby się razem z Marią Janion, Barbara Skarga, która po latach spędzonych w więzieniu i łagrach wróciła do Polski w 1956 roku i tysiące tych, których spotkał podobny a często i gorszy los. I chyba w Profesor też leciutko tli się taka wątpliwość bo zwłaszcza, że była świadoma poczynań Rosjan, tym bardziej, że jej brat, żołnierz AK miał za sobą bolesne doświadczenia kontaktów z nimi.

Można by pomyśleć, że to może tylko taki "skrót myślowy" a la Macierewicz. Ale gdy uparcie opowiada o "obozie reakcji" i "obozie postępu" do którego należała, resztka złudzeń pryska. Tak, tak, to nie pomyłka - dla Profesor marksiści w literaturze to obóz postępu, a reakcja to zapewne "tradycyjna interpretacja historycznoliteracka". Niezły obóz postępu, który tępił przejawy niezależnej myśli i dążył do jej zglajszachtowania nie ograniczając się bynajmniej tylko do werbalnej perswazji.

Tego rodzaju "kwiatki" sprawiają wrażenia, jakby się czytało odpowiedzi rozmówców Teresy Torańskiej z "Onych", tyle że gdzie tam Kazimierze Szczuce do Teresy Torańskiej. W żadnym momencie nie mityguje Profesor, że może coś tu jest nie tak, że akces do "obozu postępu", w okresie kiedy niszczył on ludzi ośmielających się mieć inne zdanie wymaga jakiejś krytycznej refleksji. Tego nie ma, podobnie jak i w innych sprawach, z wyjątkiem "spraw łóżkowych", w których rozmówczyni Profesor przejawia mało delikatną dociekliwość, choć biorąc pod uwagę niedawne publiczne pranie brudów przez Kingę Dunin (do której zresztą Kazimiera Szczuka się odwołuje) i Ignacego Karpowicza nie powinno się być tym specjalnie zdziwionym.

Musiało być jej bardzo niewygodnie przeprowadzając wywiad z Profesor na kolanach i w oparach kadzidła. Kiedy pyta z niedowierzaniem przy okazji wspomnień o Marii Żmigrodzkiej, czy ona "była mądrzejsza od Pani? Czy to możliwe?", chciałoby się powiedzieć - Pani Kazimiero, wazelina powinna mieć swoje granice, nawet w środowisku Krytyki Politycznej!  Jego obecność jest w wywiadzie stale zaznaczana, przez co ma się wrażenie, że Kazimiera Szczuka cierpi na syndrom oblężonej twierdzy, co nie wpływa pozytywnie na szerokość horyzontów. I to widać a co kiepsko wróży na przyszłość, zważywszy na fakt, że wywiad można odebrać jako rodzaj pokoleniowej zmiany warty. Tyle, że teraz "obozem postępu" są feministki, a ci co na zewnątrz to "obóz reakcji" z braćmi Kaczyńskimi na czele, którzy pojawiają się niczym deus ex machina i którym oczywiście się dostało.

Miałem szczery zamiar przeczytania obydwu części wywiadu za jednym zamachem, to niewielkie książeczki, które, trzeba oddać sprawiedliwość, generalnie czyta się bardzo dobrze ale nie dałem rady. Jednak jak tylko trochę dojdę do siebie przy prawdziwej literaturze zabieram się za część drugą tego, pożal się Boże, wywiadu.

26 komentarzy:

  1. Szczuka na kolanach, z kadzidłem i wazeliną? A jednak :) Zachęciłeś mnie do tej książki, bo aż trudno uwierzyć, by ktoś może na poważnie chwalić komunę, nie odejmując niczego pracom naukowym Pani Janion, których kilka czytałam, polecam "Wampira". Czytałeś? Nie dyskutując z poglądami, sama muszę sobie jakiś wyrobić. Dzięki za ten tekst.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie kwestionuję dorobku Profesor i pozostaję z szacunkiem dla jej wiedzy i erudycji ale to jest inna para kaloszy. Co do postawy czy też raczej pozycji i atrybutów używanych przez Kazimierę Szczukę w czasie wywiadu pogląd podtrzymuję :-) Sama Janion ma większy dystans do swojego dorobku, przynajmniej niektórych z jego pozycji. W każdym razie, tytuł wywiadu mniej więcej odpowiada jego treści: bez trudu da się zauważyć traumę i trans, co prawda nie dostrzegłem transgresji ale to może w drugiej części.

      Usuń
  2. Niedawno pod wpływem recenzji na jednym z moich ulubionych blogów sięgnęłam po tę książkę i wcale nie odniosłam wrażenia, że "wywiad Szczuki z Janion napisany został w konwencji picia z dziobków". Szczuka pytała przecież o orientację seksualną Janion - i Janion przyznała się, że jest lesbijką. Komuś, kogo nie znała, mogłaby nie powiedzieć nawet i tego, mogłaby wreszcie nie zgodzić sie na wywiad, bo nie lubi wspominać dzieciństwa.
    Poza tym w jednym fragmencie wywiadu Szczuka powiedziała, że Janion ma przyduży brzuch i wygląd "krępego Litwina". I gdzie tu wazelina? :-)
    Najciekawsze były wypowiedzi o dzieciństwie i o przeczytanych książkach, fragmenty o polityce mnie nużyły, bo rzeczywiście trudno zrozumieć aprobatę Janion dla wschodniego "wyzwoliciela".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie się wydawało, że homoseksualizm Janion był tajemnicą poliszynela i powiedzenie tego w wywiadzie stanowiło tylko postawienie kropki nad i.

      Być może inaczej zapatrujemy się na "picie z dziubków" - przykład dotyczący Marii Żmigrodzkiej przytoczyłem w poście. Szczuka z niczym co mówi Janion nie polemizuje, godzi się na wszystko co usłyszy biorąc to za dobrą monetę. Przy okazji opowieści o dzieciństwie Janion mówi, że w przedwojennej Polsce, ponieważ była biedna mogłaby zostać tylko krawcową (taki jest mniej więcej sens jej wypowiedzi, potem zresztą, gdzieś dalej reflektuje się) i KS przyjmuje to do wiadomość - tymczasem aż się prosi o zwrócenie uwagi, że Stanisław Pigoń też pochodził z biednej, chłopskiej a jednak należy do najwybitniejszych znawców literatury polskiej.

      Usuń
    2. Jednak to trochę inne czasy. Janion urodziła się w 1926, zaś Pigoń w roku 1885 :-)
      Poza tym awansowanie z chłopa na profesora zdarzało się bardzo rzadko. Tylko nielicznym dzieciom chłopów udawało się poprawić swoją pozycję społeczną.

      Usuń
    3. To chyba tym bardziej pokazuje, że nie była na straconej pozycji, zresztą sama to później przyznaje ale oczywiście to wcale też nie znaczy, że miała życie usłane różami, jej ciężkiej pracy i biedy, której zaznała w żaden sposób to nie unieważnia.

      Usuń
    4. A czy to nie tak, że i homoseksualizm, i stosunek do 'obozu postępu' bohaterki wywiadu były tajemnicą poliszynela?
      Ale to 'pudelkacja' wywiadu robi nieprzyjemne wrażenie. A zresztą może to przejaw ugruntowywania się nowych standardów, co ja tam wiem, hm.

      Usuń
    5. W drugiej części wywiadu tej "pudelkizacji" już nie ma. Myślę, że ktoś zwrócił uwagę KS, że takie prostactwo jest nie na miejscu. Wydaje mi się, że trochę wykorzystywała niezręczną sytuację MJ, którą na co dzień się opiekuje.

      Usuń
  3. Nazwisko Janion wzbudzało we mnie zawsze jakiś rodzaj nabożnego szacunku i to z mało zrozumiałych względów. Moja polonistka wyrażała się o Pani profesor z wielkim uznaniem, a ona (polonistka) wzbudzała mieszane uczucia (podziw połączony ze strachem i ... czymś nieokreślonym). Ja czytałam zaledwie kilka wypowiedzi, nie znam żadnej z książek, czy opracowań. Zdziwiła mnie "prosowiecka" postawa. O orientacji też nie miałam pojęcia, bo jakoś mało zwracam uwagę na takie sprawy. A pani Szczuka kojarzy mi się wyłącznie z działalnością feministyczną, więc pewnie nic dziwnego, że ten aspekt interesował ją najbardziej (kobiecość, seksualność, dzieciństwo).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaglądanie komuś pod kołdrę nie wydaje mi się jakoś specjalnie cennie poznawczo, ale nie jestem feministką więc co ja tam wiem.
      Kiedy KS pyta MJ - "Profesor Żmigrodzka była pani dziewczyną?", "Nie dobierał się do pani?" (to o ordynansie dokwaterowanego enakwudzisty) albo łaskawie odpuszcza "Nie pytam, czy pani Alina była Pani dziewczyną, bo mam taką intuicję, że przewróciłaby się w grobie" (to o Alinie Witkowskiej) to jakoś tak blisko jej do magla.

      Usuń
  4. Właśnie takiego poziomu wywiadu (jak cytujesz) spodziewałabym się po pani KS. :( Pewnie wyszła z założenia, że kwestie dorobku literackiego nie zainteresują dzisiejszego czytelnika, natomiast wywiad w stylu pudelka czy jak tam się nazywają te portale ma szansę zdobyć odbiorców. Trochę też dziwi mnie, że Pani profesor zgodziła się na taki poziom rozmowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Złamałem się", nie wytrzymałem i wbrew temu co pisałem w poście zajrzałem do drugiej części "Janion. Transe ...". Ta jest już poświęcona dorobkowi MJ więc klimatów z "Pudelka" nie ma, choć KS nie omieszkała się pochwalić, że miała ze swoim konkubentem sesję w "Vivie" - tym feministycznym piśmie, znanym z walki ze stereotypowym wizerunkiem kobiet :-).
      Ale już na serio - merytorycznie jest znacznie ciekawiej, choć ciągle jestem zadziwiony jak MJ może być tak bezrefleksyjnie przywiązana do marksizmu.

      Usuń
  5. Szykuję się do tej książki , właściwie obu. O tym że pani Szczuka wręcz wielbi prof. Marię Janion wiemy od dawna przecież zatem podejście nie dziwi, nawet kwestia wystąpienia w "Najsłabszym ogniwie" została z nią skonsultowana. Co do zaglądania do alkowy to myślę że miało to być w jakimś określonym kontekście. Cokolwiek powiedzieć o Kazimierze Szczuce nie można jej moim zdanie zarzucić chęci szokowania czytelnika wieściami niczym z pudelka. Jej poglądy są na tyle kontrowersyjne same w sobie że naprawdę nie musi się zniżać do takiego poziomu by przyciągnąć czytelnika. Dla mnie istotniejsze jest to że będę mogła choć trochę poprzebywać w towarzystwie kobiet które podziwiam , za wiedzę i pasję z jaką robią to co kochają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam nie wiem za co mam podziwiać Kazimierę Szczukę.
      O kontekście zaglądania pod kołdrę Profesor nic nie wiem i prawdopodobnie zwrócono KS uwagę na niestosowność, oględnie mówiąc, takich pytań bo nie pojawiają się już w drugiej części wywiadu.

      Usuń
    2. Jak to za co za krytykę literacką , nie ukrywam że niezależnie od poglądów wiedza robi na mnie wrażenie.

      Usuń
    3. Polecasz coś szczególnego?
      Na mnie też krytyka feministyczna za sprawą metody sprowadzania wszystkiego do jednego też robi wrażenie, ale chyba nie takie, o które chodzi autorkom.

      Usuń
    4. Niestety program o którym myślę już nie jest kręcony "Dobre książki" potrafiłam nie spać żeby oglądać bo oczywiście jak to u nas pora emisji była po prostu wymarzona szczególnie jeśli ktoś pracował. I możesz mi wierzyć że nie wszystko sprowadzała do jednego :-)

      Usuń
    5. Z książek czytałam "Milczenie owieczek" i popieram jej zdanie ale tu nie miejsce na taką dyskusję. W każdym razie zdanie "Jeśli się z czymś nie zgadzasz to tego nie rób" dość mi utkwiło w pamięci. "Kopciuszek , Frankentein i inne" to też nie najgorsza rzecz , choć czytałam już dość dawno do tego stopnia że sprawdzałam czy to aby nie Dunin pisała ;-)

      Usuń
    6. Ale przecież "Milczenie owieczek" nie ma nic wspólnego z krytyką literacką! a o tym przecież mówimy.
      "Kopciuszek, Frankenstein ... " razem z "Czytając Polskę" Dunin czeka gdzieś na końcu kolejki wciąż przesuwany do tyłu bo po "Gender dla średniozaawansowanych" Iwasiów nie mogę się przemóc by zagłębić się w tajnie krytyki feministycznej.

      Usuń
    7. Oczywiście że nie i stąd wpis że to nie miejsce na dyskusję na ten temat.

      Usuń
    8. Nawet nie musiałaś tego pisać, a wracając do tematu, to który z tekstów krytycznoliterackich KS, oprócz "Kopciuszka ..." polecasz?

      Usuń
    9. Czytywałam kiedyś felietony w WO ale to już dawno i nie prawda :-) z książek z tego co wiem więcej nic nie wydała w tym temacie.

      Usuń
    10. Rozumiem, i w takim razie wygląda na to, że każde z nas pozostanie przy swoim zdaniu :-).

      Usuń
    11. Dzięki Bogu nie jest to karane a w końcu nie zawsze musimy się zgadzać. Ośmielę się wręcz stwierdzić iż może być nawet ciekawiej ;-)

      Usuń
    12. Oczywiście miało być "nieprawda" , czas na jakiś dobry słownik lub podręcznik ;-)

      Usuń