Zaproszony do zabawy przez Molesławę, podjąłem rękawicę, układając swoje najważniejsze książki chronologicznie ograniczając się jednocześnie do beletrystyki.
1. "Baśnie" Hansa Ch. Andersena, dzięki którym dowiedziałem się, że życie wcale nie jest tak odległe od baśni, jakby to się na pierwszy rzut oka wydawało.
1. "Baśnie" Hansa Ch. Andersena, dzięki którym dowiedziałem się, że życie wcale nie jest tak odległe od baśni, jakby to się na pierwszy rzut oka wydawało.
2. "Dom pod kasztanami" Helena Bechlerowa za pokazanie, że czarodziejski świat jest na wyciągnięcie ręki i zależy tylko od dziecięcej wyobraźni każdego z nas.
3. "W 80 dni dookoła świata" Juliusza Verne, za których sprawą odbyłem egzotyczne podróże, przeżywając mrożące krew w żyłach przygody, wychodząc z nich obronną ręką dzięki odwadze, zimnej krwi i pomysłowości, a potem żyłem długo i szczęśliwie, jak to w bajkach.
4. "Awantura w Niekłaju" Edmunda Niziurskiego, dzięki której uświadomiłem sobie, że chłopaki z małego miasta też mogą w całkiem zwyczajnych miejscach przeżywać ekscytujące przygody.
6. "Syzyfowe prace" Stefana Żeromskiego za lekcję patriotyzmu w wieku dorastania.
7. "Niebezpieczne związki" Choderlosa de Laclos, które udowodniły, że uczucia niezależnie od miejsca i czasu mają moc, także niszczenia.
8. "Lalka" Bolesława Prusa za uświadomienie, że im bardziej kochamy, tym bardziej cierpimy.
9. "Dzieci Jerominów" Ernsta Wiecherta za uświadomienie, że jakże często nasz obecny dom był domem ludzi o których nic nie wiemy a ich przywiązanie i tęsknota do niego w niczym nie jest mniejsza i gorsza od naszego doń przywiązania.
10. "Jądro ciemności" Josepha Conrada, za odkrycie że "żyjemy tak jak śnimy - samotnie" i nie znamy nawet samych siebie.
Wszystkich chętnych, oczywiście, zapraszam do zabawy.
Ja też taką listę przygotowuję i podobnie ją zaczęłam, tyle że nie od Andersena, bo jego później poznałam lecz od "Klechd domowych", które dostałam na gwiazdkę w drugiej klasie i mam do dzisiaj. Właśnie one miały duży wpływ między innymi na kształtowanie się mojej wrażliwości na cudza krzywdę.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to jak uzasadniłeś swe wybory.
To był trudny wybór, bo jedną z ważniejszych książek dzieciństwa było dla mnie też "Orle gniazdo", "Śpiewająca lipka", "Godki śląskie" i "W krainie Gryfitów" ale na coś w końcu musiałem się zdecydować.
UsuńTo i ze mną było by podobnie, ale te Klechdy ...chyba najbardziej zapadły mi w pamięć...
Usuń"Klechdy ..." pamiętam tylko z okładki i kojarzą mi się z "U złotego źródła" (miałem tam jedną z ulubionych baśni dzieciństwa - "Wojtkową oziminę"), pewnie dlatego, że obie książki ilustrował Rychlicki.
UsuńNo proszę, kilka książek z Twojej listy i w moim sercu ma swoje ciepłe gniazdko. Przede wszystkim Andersen i Conrad, "Niebezpieczne związki" to moja wściekła namiętność - bez nich ani rusz (wydałam horrendalną sumę na kolekcjonerskie wydanie tejże pozycji), z przedstawionych pozycji zupełnie nie podzielam miłości do Żeromskiego i Prusa - pewnie jeszcze do tego nie dojrzałam, reszty książek zaś nie znam, więc wypowiedzieć się nie mogę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco :)
Jeśli do "Syzyfowych prac" nie dojrzeje się w szkole a do "Lalki" najpóźniej na studiach, to już chyba nigdy się do nich nie dojrzeje, bo między Bogiem a prawdą do czego tam też i dojrzewać :-) Braku znajomości pozostałych nie masz co żałować, może oprócz "Domu pod kasztanami" ale ta książka ma ewidentnie swój czas a patrząc na Twojego avatara widzę, że zdecydowanie na nią za późno :-)
UsuńRównież pozdrawiam :-)
Ach, proszę nie generalizować i nie oceniać czytelnika po awatarze - jestem wielką fanką baśniowości, bajek i literatury dziecięcej, więc... kto wie :)
UsuńNo nie, dla mnie ani "Lalka", ani "Syzyfowe prace" nie okazały się lekturą porywającą - wręcz przeciwnie, męczyłam się przy obu nieskończenie. No ale przecież i tak bywa, trudno byłoby kochać wszystko. :)
Zgadza się, trudno kochać wszystko :-)
UsuńI ja na twojej liście znalazłam mile sercu pozycje. Andersen to również moje piękne wspomnienie lektur dziecięcych. I w przeciwieństwie do przedmowczyni bardzo lubię Lalkę, choć chyba wazniejsze dla mnie sa Noce i dnie. Może po powrocie i ja sporządzenia podobna listę.
OdpowiedzUsuńNasza różnica w skali sympatii co do Dąbrowskiej i Prusa wynika zapewne z ich różnych punktów widzenia, w "Nocach i dniach" kobiecego, w "Lalce" męskiego :-).
UsuńMądrego miło posłuchać :)
OdpowiedzUsuńSkoro tak mówisz, to na pewno masz rację :-)
UsuńDzięki za udział :-) Przyznaję się że dziewiątej pozycji kompletnie nie znam. Za to miłość do Nienackiego i Verne oraz Prusa ( tu "Lalki" ) i Żeromskiego choć wolę "Przedwiośnie" podzielam. Ciekawa lista, szkoda że limit dziesięciu pozycji był narzucany prawda?
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję za zaproszenie :-).
UsuńZgadza się bo i następną dziesiątkę, i następną, i następną, i następną, też spokojnie dałoby się wymienić: "Stara baśń", "Pod wulkanem", "W polu", "Krzyżowcy", "Zamek", "Buddenbrookowie", "Lekcja niemieckiego", "Blaszany bębenek", "Lewa ręka ciemności", "Trzej muszkieterowie" itd., itd., itd. :-)
Wymieniać można bez końca , na tym ograniczeniu chyba polega trudność bo jak tu wybrać tylko tyle ? a gdyby tak tylko jedną ....strach pomyśleć nawet :-)
UsuńJak już się uporałem z dziesiątką to wybór tej jednej stał się już znacznie łatwiejszy :-)
UsuńNiestety nie mogę tego o sobie powiedzieć.
UsuńWystarczy wybrać jedną z dziesięciu :-)
UsuńZ tych dziesięciu jedną ? W żadnym wypadku :-)
UsuńZawsze trochę łatwiej niż wybierać tę jedną ze wszystkich książek w jakie zostały przeczytane :-)
UsuńNiby tak, ale jakie to niesprawiedliwe wobec pozostałych.
UsuńNa szczęście one by tego nie odczuły :-)
UsuńU mnie byłoby kilka dziesiątek...
OdpowiedzUsuńNo, to zapraszam :-) na początek chociaż dwie niech będą :-)
Usuńa to może tak:
Usuń"Malina" Ingeborg Bachmann
"Moby-Dick" Herman Melville
"Neuromancer" Williama Gibsona
Książki: Margaret Atwood,
Jorge Luisa Borgesa.
"Artemizja" Alexandra Lapierre
"Czarodziejska góra" Thomas Mann
"Czekając na Godota" Samuel Beckett
"Żart" i inne książki Milana Kundery
"Władca Pierścieni" J.R.R. Tolkien
i
Lema wszystko
Kolejność przypadkowa, a przecież nie wspomniałam Czechowa, Márqueza, Nobokova, a ostatnio David Mitchell mnie zachwycił, wciąż Kerouac, Woolf…
Same literackie wyrzuty sumienia :-), no prawie same. Przez Ciebie :-) nawet już kupiłem Bachmann, żeby sprawdzić o co chodzi z tym Maliną a "Moby Dick" od czasów liceum stoi na półce i czeka na zmiłowanie. Czuję się zawstydzony i zdopingowany :-)
Usuń:*
UsuńMarlow jeśli Ty czujesz się zawstydzony to ja chowam się jak mysz pod miotłą tyle tylko że nie ze strachu ;-)
UsuńI mam nadzieję, że szybko spod tej miotły nie wyleziesz!
UsuńBardzo proszę , nadzieję należy mieć zawsze.
UsuńAle to Ty lubisz czytać pod miotłą...chociaż mogę się mylić, możliwe, że Twój komentarz miał wydźwięk pejoratywny, a ja w swojej naiwności pomyślałam, że to żart! No cóż, pomyliłam się. Bywa, jak to w Internetach. Bywaj
UsuńProblem polega na tym że czytanie pod miotłą może być niewygodne. A że wyrzutów sumienia literackich mam więcej niż Marlow więc spokojnie trochę sobie tam posiedzę do sięgnięcia po kolejną książkę rzecz jasna.
UsuńBaśnie Andersena zawsze i wszędzie, chociaż u mnie na pierwszym miejscu zawsze byli Bracia Grimm i ich "Jednooczka, Dwuoczka, Trójoczka" :D "Niebezpieczne związki" to jedna z moich ukochanych XVIII-wiecznych powieści - bezbłędna! I "Lalka" wspaniała i "Jądro ciemności" - same wspaniałe buki!
OdpowiedzUsuńNa punkcie braci Grimm mam uraz od czasu kiedy w kółko musiałem czytać ich baśnie synowi, nie pomogły nawet ilustracje Archipowej. Z Andersenem udało mi się tego uniknąć za sprawą kilku jego wydań, które mam w domu i siłą rzeczy większego wyboru :-).
UsuńOch, "Lalkę" uwielbiam - jedna z najlepszych, jeżeli nie najlepsza!, lektur. Lubię też "Baśnie" Andersena i "Syzyfowe prace" Żeromskiego, resztę muszę przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńNa niektóre książki z tej reszty już trochę za późno, ich czas już bezpowrotnie minął, niestety.
Usuń