Czekając na kolejną książkę Dariusza Rosiaka, przez ciekawość, pamiętając jak jakiś czas temu fala postów obleciała blogi, kupiłem książkę Angeliki Kuźniak, przepłacając za nią jak się poniewczasie okazało w Empiku ale pomyślałem sobie, że inwestując prawie 40 złotych w "produkt" Wydawnictwa Czarne niewiele ryzykuję. Bo to i renomowane wydawnictwo, ciekawy temat, uznana Autorka więc musi się udać ale jak się okazuje niekoniecznie.
Niewątpliwie "Papusza" niesie wartość dodaną jaką jest przypomnienie a dla większość oznajmienie, że był ktoś taki jak cygańska poetka Bronisława Wajs. Rozumiejąc jak trudne zadanie stało przez Angeliką Kuźniak, która podjęła się napisania jej biografii miałem jednak poczucie niedosytu narastające już w trakcie lektury. I nie chodzi nawet o to, że Autorka tkwi w okowach politycznej poprawności (znamienne jest, że tłumaczy się z używania określenia Cygan) przez co stworzyła książkę trochę "bezpłciową", ponieważ i tak, paradoksalnie powstała książka, która tej poprawności stoi w poprzek. Gdy dzisiaj, zamknięta przed "gadziami" społeczność oczekuje otwartości i wrażliwości od innych, to okazuje się, że sama nie tak dawno napiętnowała kobietę, która ośmieliła się otworzyć przez "obcym". Mój niedosyt dotyczy szczególnie dwóch kwestii a mianowicie przyczyn ochłodzenia (?) relacji z Papuszą ze strony Jerzego Ficowskiego i stosunku pasierba do Papuszy. Zwłaszcza ten pierwszy temat wydaje się szczególnie istotny biorąc pod uwagę, że to Ficowski odkrył poetką dla świata. Ale też niezbyt jasny jest problem choroby psychicznej poetki i postawa rodziny wobec Papuszy.
Papusza żyje w zawieszeniu, przynależy z jednej strony do społeczności cygańskiej, z drugiej jest przez nią wykluczona. Ale jest to wykluczenie szczególnego rodzaju bo o ile jej publiczne występy i twórczość były przez Cyganów ignorowane ("Papusza jest znana poza kręgiem cygańskim. Ale my mamy pośród Cyganów więcej takich poetów, tylko że oni nie ogłaszają swoich wierszy" jak mówi jeden z nich) a w życiu codziennym spotykała się z pogardą, to w przypadku gdy od czasu do czasu skapnęły jej jakieś benefity momentalnie przypominali sobie o niej jej cygańscy "przyjaciele" i rodzina oskubując ją do cna. Jest w tym jakaś złośliwość losu, bo przecież Wajs sama wspominała dewizę z młodych lat - "Dla głupiego nie mam litości. Wszystko mu wezmę i tylko pośmieję się z jego biedy". Wygląda na to, że życie zatoczyło koło i role się zmieniły. Teraz ona stała się ofiarą.
Niewątpliwie "Papusza" niesie wartość dodaną jaką jest przypomnienie a dla większość oznajmienie, że był ktoś taki jak cygańska poetka Bronisława Wajs. Rozumiejąc jak trudne zadanie stało przez Angeliką Kuźniak, która podjęła się napisania jej biografii miałem jednak poczucie niedosytu narastające już w trakcie lektury. I nie chodzi nawet o to, że Autorka tkwi w okowach politycznej poprawności (znamienne jest, że tłumaczy się z używania określenia Cygan) przez co stworzyła książkę trochę "bezpłciową", ponieważ i tak, paradoksalnie powstała książka, która tej poprawności stoi w poprzek. Gdy dzisiaj, zamknięta przed "gadziami" społeczność oczekuje otwartości i wrażliwości od innych, to okazuje się, że sama nie tak dawno napiętnowała kobietę, która ośmieliła się otworzyć przez "obcym". Mój niedosyt dotyczy szczególnie dwóch kwestii a mianowicie przyczyn ochłodzenia (?) relacji z Papuszą ze strony Jerzego Ficowskiego i stosunku pasierba do Papuszy. Zwłaszcza ten pierwszy temat wydaje się szczególnie istotny biorąc pod uwagę, że to Ficowski odkrył poetką dla świata. Ale też niezbyt jasny jest problem choroby psychicznej poetki i postawa rodziny wobec Papuszy.
Papusza żyje w zawieszeniu, przynależy z jednej strony do społeczności cygańskiej, z drugiej jest przez nią wykluczona. Ale jest to wykluczenie szczególnego rodzaju bo o ile jej publiczne występy i twórczość były przez Cyganów ignorowane ("Papusza jest znana poza kręgiem cygańskim. Ale my mamy pośród Cyganów więcej takich poetów, tylko że oni nie ogłaszają swoich wierszy" jak mówi jeden z nich) a w życiu codziennym spotykała się z pogardą, to w przypadku gdy od czasu do czasu skapnęły jej jakieś benefity momentalnie przypominali sobie o niej jej cygańscy "przyjaciele" i rodzina oskubując ją do cna. Jest w tym jakaś złośliwość losu, bo przecież Wajs sama wspominała dewizę z młodych lat - "Dla głupiego nie mam litości. Wszystko mu wezmę i tylko pośmieję się z jego biedy". Wygląda na to, że życie zatoczyło koło i role się zmieniły. Teraz ona stała się ofiarą.
Nie ma co ukrywać, jeszcze dzisiaj zachowania społeczne Cyganów, kojarzą się nienajlepiej a co dopiero mówić o pokoleniach współczesnych Papuszy. Nie jest żadnym odkryciem, że byli uważani za włóczęgów, złodziei i żebraków a uznanie dla ich patelni (gdzie tam teraz do nich teflonowym produktom) i wiara we wróżby tego podejścia nie neutralizowały. I życie poetki nie było tu wyjątkiem. Sama już od dziecka przyuczana jest do złodziejstwa i wróżenia (też jeśli dobrze się zastanowić od nie tak odległego od tej pierwszej "dyscypliny"), a znamienne jest to że nie wzdragała się przed tym nawet wówczas gdy była członkiem Związku Literatów Polskich.
Papuszy przyszło żyć w okresie, kiedy porządek świata, w którym wędrowni Cyganie jako "zło konieczne" byli z musu tolerowani załamał się. Najpierw II wojna światowa w czasie, której zostali poddani fizycznej eksterminacji, potem lata "komuny", dla której było nie do przyjęcia, że jakaś grupa społeczna może funkcjonować poza kontrolą. W takich warunkach, w poczuciu wzmożonego zagrożenia, nic dziwnego, że jej pobratymcy agresywnie zareagowali na coś, co uważali za zdradę cygańskiego kodeksu, a co z naszego punktu widzenia brzmi zupełnie niewinnie. Dla jej pobratymców nie liczą się jej wiersze, kluczowa jest "zdrada".
Czy to usprawiedliwia akty fizycznej agresji wobec Papuszy, o których Aleksandra Kuźniak wspomina jedynie w zawoalowany sposób - oczywiście nie, ale z drugiej strony też nie dziwi bo to prymitywna społeczność, w której kobieta jest czymś gorszym, w której "Cygan może zrobić z żoną wszystko, co mu do głowy strzeli. Przegrać w ferbla. Mordę otłuc. Przydusić nogą gardło. Sponiewierać jak ścierwo jakieś." Ze swojego punktu widzenia poetka znalazła się w pułapce - nie potrafiąc i nie chcąc żyć poza swoimi została przez nich odrzucona. Postać i życie ciekawe - książka tak sobie.
Papuszy przyszło żyć w okresie, kiedy porządek świata, w którym wędrowni Cyganie jako "zło konieczne" byli z musu tolerowani załamał się. Najpierw II wojna światowa w czasie, której zostali poddani fizycznej eksterminacji, potem lata "komuny", dla której było nie do przyjęcia, że jakaś grupa społeczna może funkcjonować poza kontrolą. W takich warunkach, w poczuciu wzmożonego zagrożenia, nic dziwnego, że jej pobratymcy agresywnie zareagowali na coś, co uważali za zdradę cygańskiego kodeksu, a co z naszego punktu widzenia brzmi zupełnie niewinnie. Dla jej pobratymców nie liczą się jej wiersze, kluczowa jest "zdrada".
Czy to usprawiedliwia akty fizycznej agresji wobec Papuszy, o których Aleksandra Kuźniak wspomina jedynie w zawoalowany sposób - oczywiście nie, ale z drugiej strony też nie dziwi bo to prymitywna społeczność, w której kobieta jest czymś gorszym, w której "Cygan może zrobić z żoną wszystko, co mu do głowy strzeli. Przegrać w ferbla. Mordę otłuc. Przydusić nogą gardło. Sponiewierać jak ścierwo jakieś." Ze swojego punktu widzenia poetka znalazła się w pułapce - nie potrafiąc i nie chcąc żyć poza swoimi została przez nich odrzucona. Postać i życie ciekawe - książka tak sobie.
A mnie książka urzekła, sposób opowiadania Kuźniak itd, niemniej niż sama Papusza.
OdpowiedzUsuńMnie książka momentami wydała się wręcz nudna i to m.in. za sprawą tego co miało chyba stanowić jej siłę czyli listów Papuszy. Nie zawsze dużo i w jednym miejscu "na kupie" oznacza lepiej. Chwilami miałem przez to wrażenie jakby biografia Wajs przeciekała mi pomiędzy palcami a przecież w tak skromnej objętościowo książce powinna raczej trzymać czytelnika cały czas "w napięciu". No i to uciekanie od trudnych/niewygodnych (?) pytań. W każdym razie korzyść z lektury jest taka, że nabrałem ochoty na więcej.
UsuńJa odebrałam książkę bardzo osobiście i styl Kuźniak przemówił do mnie dużo bardziej niż listy itd. Nabrałam również ochoty na więcej, ale nie tylko na więcej w temacie, ale też na więcej Kuźniak. Mogę od razu dodać, że niekoniecznie odnalazłam w innych tekstach to czego szukałam..
UsuńMój początek znajomości z Kuźniak jest "średnio udany" tak że raczej nie będę jej kontynuował ale za to pośrednio dzięki niej trafiłem na książkę Magdaleny Machowskiej "Bronisława Wajs - Papusza. Między biografią a legendą" i sporo sobie po niej obiecuję.
UsuńW takim razie czekam z niecierpliwością na werdykt, która wersja biografii lepsza...
UsuńTo raczej nie w kwietniu :-) może uda się w maju.
UsuńDzień dobry, chyba dobrze byłoby poprawić imię w nagłówku. Czytałam książki p. Kuźniak. To, czy się komuś podoba czy nie to, oczywiście sprawa bardzo subiektywna. Mnie się akurat bardzo podobały. Nie sądzę jednak, że tłumaczenie, dlaczego używa się słowa "Cygan" a nie Rom jest związane z poprawnością polityczną. Mam przyjaciół wśród Romów (bardzo nie lubią, gdy mówi się o nich Cyganie) i wśród Cyganów (nie cierpią słowa Rom). Myślę, że to ze względu na nich Angelika Kuźniak tłumaczy użycie tego określenia. Poza tym Angelika Kuźniak nigdy nie nazwała swojej książki biografią. I o tym chyba warto pamiętać.
UsuńCała reszta to sprawa tej czy innej wrażliwości.
Pozdrawiam Anna Roszkowska
Oczywiście, że warto :-) - dziękuję za zwrócenie uwagi.
UsuńNie czarujmy się, usprawiedliwianie się z przyjętej nomenklatury, odmiennej niż ta która obowiązuje w mediach, nie jest niczym jak właśnie ukłonem w stronę poprawności politycznej, zwłaszcza, że książka nie jest adresowana jakoś specjalnie do Cyganów/Romów.
Nie śledzę wypowiedzi Angeliki Kuźniak i nie kwestionuję tego, że swojej książki nie nazwała biografią ale trudno uciec od tego określenia jeśli pisze się książkę o czyimś życiu.
No i odbiór opowieści o życiu kobiety, którą sponiewierali właśni pobratymcy za wyimaginowaną zdradę nie jest kwestią "tej czy innej wrażliwości" bo nie dopuszczam myśli, że mogą być różne wrażliwości gdy czyta się o kobietach okładanych batem.
Pozdrawiam.
Piszesz, taka sobie, a to taki materiał na świetną biografię na tle społeczności cygańskiej jaką pamiętam z lat 50-tych, gdy zatrzymywały się na kilka dni tabory w mojej miejscowości, a mieszkańcy pilnowali głównie swoich kur.
OdpowiedzUsuńDo dzisiaj kobiety i dziewczęta są w tej społeczności źle traktowane, ale to naród, który śmiem sądzić nie daje się ucywilizować. Jest w nich krew nomadów i zmuszenie ich do osiedlania się w jednym miejscu nie jest najlepszym rozwiązaniem - to widać gołym okiem.
Czytałam jak na razie tylko opinie o książce i o filmie, ale na tej podstawie zadaję pytanie, czy ten, który ją odkrył dobrze, czy źle zrobił, że ukazał światu jej poezję. Przecież to ją unieszczęśliwiło.
To nie ukazanie się wierszy ją unieszczęśliwiło, tylko ludzie, Cyganie, którzy ją odrzucili, opluwali i bili a jednocześnie nie odrzucali pieniędzy, które otrzymywała i które bez skrupułów od niej wyciągali.
UsuńTo prawda, ale jednak właśnie wydanie wierszy sprawiło, że potraktowali ją jako zdrajczynię, jako odszczepieńca, który sprzeniewierzył się własnej narodowości. Trzeba wziąć pod uwagę ich kulturę i obyczaje a zatem i to co się z tym wiązało. Dlatego to moje pytanie. Czy ten, który doprowadził do wydania wierszy zrobił dobrze. W tamtym czasie, za jej życia. Ale czy później byłoby to też możliwe?
UsuńW każdym bądź razie przyczynił się do jej unieszczęśliwienia, które pogłębione było faktem, że nie mogła mieć dzieci co miało dodatkowy wpływ na jej pognębienie.
Z książki wynika, że Cyganów nie tyle obeszły wiersze Papuszy ile książka Ficowskiego zawierająca minisłownik kilkuset słów i opis ich obyczajów. Tyle, że na niego się obrazili a ją bili. A przecież Ficowski bezpośrednio z nimi długi czas przebywał i równie dobrze mógł w książce zawrzeć własne obserwacje a nie informacje uzyskane od Wajs i tak to raczej wyglądało. Nie przypuszczał, że wszystko pójdzie na jej konto choć biorąc pod uwagę specyfikę Cyganów powinien był to wziąć głębiej pod uwagę.
UsuńNo właśnie -powinien.
UsuńŻebyśmy tak zawsze wiedzieli przed, to co wiemy po.
UsuńMnie raczej dziwi że jak Romowie śpiewają i odnoszą sukcesy i zarabiają pieniądze to są dla swoich ok a tu jest problem. Czyżby dlatego że chodziło o kobietę? Choć daleka jestem od określania Romów jako zacofanych. Ich kultura totalnie się różni od naszej a jak pisała Natanna mają dusze nomadów i zamykanie ich w jednym miejscu i wtłoczenie w sztywne ramy społeczne sprawiło wiele zła o tym że nie jest skuteczne do dziś nie wspominajmy lepiej w ogóle. Książka jest jedną z tych na które się szykuję od jakiegoś czasu.
UsuńIch styl życia, taki jaki jest przedstawiony w "Papuszy" był nie do utrzymania, tak że zmiany były kwestią czasu chociaż oczywiście forma pozostawiała bardzo dużo do życzenia. Ani analfabetyzm, ani żebractwo, ani kradzieże nie mówiąc już o współżyciu dorosłych mężczyzn z 12-, 13-stoletnimi dziewczynkami czy "zaprogramowanej" przemocy wobec kobiet w cywilizowanym społeczeństwie nie są akceptowane i zasłanianie się "kulturą" nie wystarczy. Książkę spokojnie da się czytać ale bez szału.
UsuńPrzeczytam na sto procent niech mi tylko w ręce wpadnie.
Usuń:-)
Usuńa czytał pan może"cygan to cygan"lidii ostałowskiej?-anna
UsuńNie, co prawda o jej książkach słyszałem ale generalnie tematyka cygańska mnie nie interesuje, "Papuszę" przeczytałem trochę jako "zapchajdziurę", więc darowałem sobie.
Usuńmnie też cyganie raczej nie interesują ale chciałam zobaczyć jak pisze pani ostałowska i tak wyszło,dwa w jednym,o cyganach przeciętny polak prawie nic nie wie,bo to bardzo zamknięta społeczność,nasze wypowiedzi na ich temat bardziej opierają się na stereotypach niż realnych przesłankach,ja przez całe swoje życie spotykałam ich czasem na ulicy(żebrali albo chcieli powróżyć),nigdy nie widziałam cygana w szkole czy jakimkolwiek zakładzie pracy,nie wiadomo z czego i jak żyją,zresztą myślę,że inni mają podobne doświadczenia do moich,ostałowska pisze o życiu współczesnych cyganów w europie,głównie zaś w polsce,czechach,rumunii,bułgarii i na węgrzech,trzeba przyznać,że nigdzie nie mają lekko,chociaż chyba najlepsze relacje mają z cyganami czesi-anna
UsuńStereotypy też się z czegoś biorą. Nie dziwię się, że nie mają lekko ale każdy skutek ma swoją przyczynę. Widziałem cygańskie getto na Słowacji (nazwy miejscowości już nie pamiętam) - makabra.
Usuńpewnie tak,miejscami przypomina to trochę błędne koło,jeśli zdarzy się włamanie albo kradzież,to pierwszym podejrzanym jest cygan i trafia do więzienia,z drugiej strony kradną,bo nie mają za co żyć,są niewykształceni więc mają kłopot ze znalezieniem pracy,nie cieszą się najlepszą opinią,nawet wśród swoich lepiej sytuowanych pobratymców,bo psują im opinię-anna
UsuńNie mają za co żyć bo nie pracują - "My pracować nie będziemy, my nie z takich, co pracują. Chyba żeby nas z pistoletem do roboty pędzili. Ale inaczej - nie!" i "Życie jest za krótkie, żeby Cygan miał pracować". Łatwiej coś ukraść. A potem zadziwienie skąd się wziął ten krzywdzący stereotyp Cygana - złodzieja.
Usuńnie twierdzę,że tak nie jest,jednak ostałowska pisze,że w krajach takich jak rumunia czy bułgaria,gdzie bezrobocie jest duże a kwalifikacje cyganów prawie żadne,nawet ci,co chcieliby pracować mają na to znikome szanse-anna
UsuńAle ja nie piszę o tym jak jest, bo nie wiem jak jest, ale o tym jaki obraz Cyganów wynika z "Papuszy" z zastrzeżeniem, że dotyczył on czasu, w którym żyła Wajs i pewnie w znacznej mierze jest już zdezaktualizowany.
UsuńMój syn chodził do klasy z Romką jakoś zle jej nie kojarzę , miała spory problem językowy to fakt i niestety nie udało jej się skończyć pierwszej klasy ze względu na nieobecności. Za to bardzo lubiłam jej babcię , dobrze nam się zawsze rozmawiało gdy czekałyśmy pod szkołą.
UsuńStereotyp biednego Cygana jest silny ale nie zawsze prawdziwy, u nas w mieście jest trochę domów Romskich ociekają pieniędzmi , o grobowcach na cmentarzu nie wspominając.
a ja nie wiem jaki obraz cyganów wynika z"papuszy",bo tego nie czytałam,przeczytałam tylko zbiór reportaży ostałowskiej,jako ukłon w stronę pana wypowiedzi,powiem,że cyganie nie zapomnieli o swojej przeszłości,o taborach,wędrówkach,ogniskach,tęsknią do tego wszystkiego,czego już nie ma i chyba być nie może,bo świat się bardzo zmienił,jednak ta niechęć do asymilowania się,trzymanie się na uboczu,sprawia,że stają się takimi autsajderami,klepią biedę,wzbudzają niechęć,wszak manna z nieba nie leci,coraz częściej wędrują więc cyganie do niemiec czy anglii a tam żyją na koszt podatników,tj.z zasiłków z opieki społecznej-anna
UsuńJa piszę tylko o tym co wynika z książki (a Papusza żyła w biedzie, bo Cyganie zabierali jej pieniądze jakie otrzymywała) a nie o poszczególnych doświadczeniach (zresztą z tego co piszesz wynika, że nie rodzina tej dziewczynki nie przywiązywała wagi do jej wykształcenia, co pasuje do stereotypu). Pewnie jak to bywa z ludźmi, każdy ma inne, chociaż ja nie mam z nimi żadnych.
Usuńczytałam książkę angeliki kuźniak"marlene",podobała mi się,podoba mi się styl tej pani-anna
OdpowiedzUsuńMnie styl "Papuszy" nie zachwycił - da się oczywiście czytać bezboleśnie ale powiedziałbym, że brak mu "iskry Bożej" :-), tak że do "Marlene" na pewno nie sięgnę zwłaszcza, że i temat mnie nie interesuje.
Usuńmnie też nie interesuje,książka trafiła do mnie przez przypadek,więc przeczytałam,muszę jednak przyznać,że gdyby to była "normalna"biografia tobym sobie pewnie odpuściła a tak....-anna
OdpowiedzUsuńNo tak, darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda :-)
Usuńprzepraszam,że zboczę na manowce,jak czyta pan książki?(oczywiście nie musi pan odpowiadać)-anna
OdpowiedzUsuńTak jak wszyscy - od początku do końca :-)
Usuńniezupełnie mi o to chodziło,przeczytałam właśnie wywiad angeliki kuźniak i agaty tuszyńskiej z marcelem reichem-ranickim,panie zadały mu to samo pytanie,co ja panu" jak czyta pan książki?" odpowiedź brzmiała"- przy biurku. pod krawatem. z szacunku dla literatury",ha ha ha ..............,matko ja nie przeczytałabym tak niczego,ale wywiad mi się spodobał -anna
OdpowiedzUsuńWywiadu z nim nie czytałem, za to trafiła mi się kiedyś jego biografia wydana w serii "Fortuna i fatum" - wyszedł w niej na nieprzyjemną personę, bufona i karierowicza, choć też muszę przyznać, że książka nie była pisana "sine ira et studio".
Usuńjeszcze jeden fragment wywiadu:
Usuń"Pycha panem rządzi albo, jak mówią Żydzi, hucpa?
- Bez niej nie mógłbym być krytykiem.
Co najmniej dwa razy dziennie, goląc się, patrzy pan w lustro. Kogo pan tam widzi?
- Jak to kogo? Siebie! Pół Polaka, pół Niemca i całego Żyda."
-anna
Narodowość nie wydaje mi się być zbyt ważna w ocenie człowieka ale miał odwagę nie wypierać się tego co wszyscy widzieli a umieć się przyznać do swoich wad to jednak jest jakaś zaleta :-)
UsuńKusiła mnie ta książka. Teraz zapał mi osłabł. Do tego Twoja recenzja i już całkiem nie wiem, czy chcę ją czytać.
OdpowiedzUsuńMoją opinią za bardzo się nie kieruj, zwłaszcza że na innych blogach znajdziesz pewnie same superlatywy :-) no i samemu też warto wyrobić sobie pogląd :-)
UsuńPo pierwsze, jakoś wierzę w Twój gust, po drugie jest tyle innych książek do przeczytania ;)
UsuńCzuję się się czerwienię :-) weź tylko pod uwagę, że jak mówi stara, leninowska zasada zaufania "ufać, to znaczy kontrolować" :-) że są książki lepsze, to fakt.
UsuńZupełnie przez przypadek, nie oczekując niczego szczególnego trafiłam do kina na film "Papusza" i ten obraz mnie zachwycił. Postanowiłam zgłębić temat i moją uwagę przyciągnęła przeczytana przez Ciebie książka. Uwagę moją i koleżanki, więc chyba poczekam aż ona ją kupi i pożyczę;)
OdpowiedzUsuńFilmu nie oglądałem więc się nie wypowiadam a książkę warto przeczytać.
UsuńMyślę, że Cyganie czy inne środowisko, wiele było przypadków, kiedy człowiek niezwykle wrażliwy, 'twórca, między budowlańcami', był obcy wśród swoich, wykluczony. Mnie się ta książka podobała.
OdpowiedzUsuńU mnie efektu "wow" nie wywołała, i jedyny plus to to, że dowiedzieć można się z niej, że był ktoś taki jak Papusza.
UsuńParadoks Papuszy, patrząc z dzisiejszej perspektywy polega na tym, jak pisałem, że Cyganie sami oczekując otwartości od innych jednocześnie wyrzucili poza nawias, kto na tych innych był otwarty (a i to nie w nadmiarze).