Jak wszyscy, to wszyscy ... także i ja postanowiłem zrobić swój czytelniczy rachunek z ubiegłego roku. Po 10 książek w dwóch kategoriach, w kolejności alfabetycznej wg nazwisk autorów.
zdjęcie ze strony pracowni introligatorskiej Librarium Dominiki Lidii Borysławskiej
Najlepsze
1. Diane Arbus. Biografia, Patricia Bosworth Historia o niezrozumieniu.
2. Pani Bovary, Gustaw Flaubert Cena poszukiwania miłości.
3. Przybyszewski, Stanisław Helsztyński Opowieść o bufonie, który uchodził za geniusza.
4. Inny świat, Gustaw Herling-Grudziński Prawdziwe oblicze "raju na ziemi".
5. Odyseja, Homer Podstawa podstaw rozmowy o literaturze.
6. Chełmno pierwszy nazistowski obóz zagłady, Patrick Montague Obraz zbrodni.
7. Niebezpieczne związki, Choderlos de Laclos Epoka nie ma znaczenia dla miłości.
8. Pod wulkanem, Malcolm Lowry Studium osamotnienia.
9. Kamień na kamieniu, Wiesław Myśliwski Powieść o przemijaniu.
10. Traktat o łuskaniu fasoli, Wiesław Myśliwski Rachunek sumienia w obliczu śmierci.
Słabe, niektóre rozczarowujące a niekiedy zupełna strata czasu i obrażanie inteligencji czytelników
1. Pokolenie, Bohdan Czeszko Klasyka socrealistycznego zakłamania.
2. Matka Makryna, Jacek Dehnel Zmarnowany potencjał, a mogło być tak dobrze.
3. Burza od Wschodu, Maria Dunin-Kozicka Rzewny lament podlany antysemickim sosem.
4. Trędowata, Helena Mniszek Klasyka szmiry.
5. Mordechaj Chaim Rumkowski. Prawda i zmyślenie, Monika Polit Przykład tego jak tytuł rozmija się z treścią.
6. Wiry, Henryk Sienkiewicz Szmira w wykonaniu noblisty.
7. Ścigając pamięć, Grażyna Szapołowska, Aleksandra Bielska Okazuje się, że śmierć bliskiej osoby też można spożytkować.
8. Morfina, Szczepan Twardoch Odcinanie kuponów od polskich kompleksów.
9. Nagrobek z lastryko, Krzysztof Varga Umiejętność (?) pisania krótkich form nie gwarantuje tego samego w odniesieniu do form dłuższych, a przecież mogło być dobrze.
10. Tequila, Krzysztof Varga Jak wyżej.
"Niebezpieczne związki" - Popieram!
OdpowiedzUsuń"Madame Bovary" - Popieram!
Ech, duma studenta filologii romańskiej mnie rozpiera ;P
"Odyseję" traktuję jako arcydzieło, bo arcydziełem jest w istocie, choć sama nie potrafię się jakoś w ten cały klimat wczuć. Ale doceniam i szanuję.
Gruzińskiego czytałam laaataaa temu, pewnie powinnam powrócić. Z książek słabych nie miałam styczności z żadną z wymienionych pozycji - czuję się ocalona przed tandetą, choć do "Trędowatej" pewnie kiedyś zrobię podejście.
Życzę czytatego roku 2015 obfitującego w samą literaturę naprawdę wysokich lotów :)
Dziękuję za życzenia, wystarczy że będzie to dobra literatura, czego i Tobie życzę :-)
UsuńSponiewierać literackich celebrytów, no doprawdy :P I po raz kolejny nabieram ochoty na Trędowatą, chyba sobie na wakacje zabiorę, uwielbiam finał.
OdpowiedzUsuńO przepraszam, darowałem Karpowiczowi "Sońkę" a niejedną szpilkę dałoby się tam wbić :-).
UsuńNapawasz się taką tragedią?! Co za znieczulica! :-)
Miałem się zdziwić brakiem naczelnego aferzysty literackiego, ale przypomniałem sobie, że czytałeś Sońkę, a nie np. Ości :P
UsuńJa się nie napawam tragedią, ja dostaję autentycznych spazmów z żalu za młodym życie Stefci :P
Jeszcze się zawezmę w sobie i je przeczytam. Te "Ości". Ale póki co niesporo mi to idzie, bo Twoja opinia i zachwyty na blogaskach zrobiły swoje.
UsuńBiedna Stefcia! Patrz Pan, do czego to mogą doprowadzić źli ludzie! "Podłość ludzka nie zna granic", że polecę klasykiem :-)
Jeśli nie odczuwasz nadmiarowego masochizmu, to sobie te Ości odpuść, po co się denerwować i czas tracić :P
UsuńBiedna Stefcia, no nie poradzę, żal mi biedulki.
A ktoś tu mówił o masochizmie :-)
UsuńCzułe serduszko mam :)
UsuńA do tego żelazną odporność! Pamiętam jak się nad Stefcią i Waldym męczyłem, swoją drogą trzeba mieć talent żeby napisać coś takiego :-)
UsuńBo to męczące jak cholera, ale finał! Spłakiwałem się jak kucharka jakaś i zły byłem na siebie, że się daję nabrać na takie siano :P
UsuńNie wierzę! Dla mnie styl Mniszkówny zabił wszelkie uczucia - może poza śmiechem :-) Ciekawe, ze w sumie tylko "Trędowata" zdobyła popularność, choć w zalewie konkurencji i ona teraz porasta kurzem.
UsuńPocieszam się, że miałem naście lat i przestrojenie hormonalne, ale być może po prostu lubię grafomanię :P
UsuńNaście lat wszystko tłumaczy! Nie wiem, czy Cię to pocieszy ale ja wówczas czytałem "Młodą Gwardię", "Poemat pedagogiczny", "Jak harowała się stal" i "Opowieść o prawdziwym człowieku" :-)
UsuńTeż wtedy czytałem Poemat, ale nie dałem rady :P Za to Polewoj wszedł jak złoto, ale parę lat później. I jednak nie jestem przekonany, czy tłumaczyć wszystko nastoletniością :P
UsuńNiestety tego typu lektur nie da się wytłumaczyć przestrojeniem hormonalnym - co najwyżej niewykształceniem wszystkich zwojów mózgowych w tak młodym wieku :-) Nie wiem co gorsze, bo to jak wybór między dżumą a cholerą :-)
UsuńNazbyt jesteś surowy dla siebie :)
UsuńNie należy bać się spojrzeć prawdzie w oczy :-) Miałem po prostu przekonująca panią od rosyjskiego :-)
UsuńNie znam takiej, która byłaby nieprzekonująca, one chyba na Łubiance praktyki miały na studiach :P
UsuńO dziwo, w liceum już tak nie miałem, a może już byłem trochę mądrzejszy :-)
UsuńZrobiłeś się wywrotowiec i kontestator :D
UsuńMiałem szczęście, że na studiach trafiłem na takich, no i zaczęły się "nocne Polaków rozmowy" :-)
UsuńMłodej Gwardii nie czytałam, a nad Trędowatą łzy rzewne kiedyś roniłam ;) I kiedyś sprawdzę, czy nadal na mnie działa :D
UsuńTo niczego nie straciłaś, i na plus możesz zapisać sobie zaoszczędzenie czasu :-) Mnie "Trędowata" tylko wynudziła i męczyłem się nad nią nadspodziewanie długo, mimo że przecież jej lektura nie wymaga wysiłku intelektualnego :-).
UsuńMyśliwskiego mam w planach, Inny świat Herlinga uwielbiam i zamierzam przeczytać w tym roku kolejny raz :) Szkoda, że Trendowata tak słabo wypadła, bo ją też chciałam przeczytać w tym roku ;/
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj "Trędowatą", warto przekonać się samemu, jak brzmi klasyka kiczu :-)
UsuńMyślę że jednak nie warto. Tzn. nie czytałam ale po co tracić czas ?
UsuńPrzymusu nie ma :-)
UsuńO to muszę skądś wygrzebać tę biografię Przybyszewskiego, facet mnie intryguje od 3 klasy liceum ;). A Dehnela wczoraj w radiowej dwójce tak zchwalili, że ani chybi typują go w przyszłości do literackiego Nobla. Szanse ma pewnie równie mocne jak Murakami ;)
OdpowiedzUsuńByłem nią bardzo zaskoczony, bo po Helsztyńskim spodziewałem się, nie wiedzieć czemu, nudziarstwa w starym, podręcznikowym stylu, adekwatnego do czasu, w którym powstała książka. Nic z tych rzeczy. Świetna książka.
UsuńA co do Dehnela, to cóż obojętnie dobrze czy źle, byleby po nazwisku, jak mówi pierwsza zasada marketingu!
Ciekawe zestawienie, chociaż zaskoczyła mnie "Morfina: w tych negatywnych, ludzie sobie cenią ten tytuł i miałam go w planach, ale teraz czuję się rozchwiana :P
OdpowiedzUsuńNiektórzy cenią, niektórzy nie cenią - nie zaszkodzi, gdy przekonasz się sama :-)
UsuńZ twoich najlepszych i ja wymieniłam Niebezpieczne związki. Grudziński także zrobił spore (dobre) wrażenie, natomiast zupełnie nie poznałam się na Pani Bovary (jeszcze kiedyś po nią sięgnę i to we właściwym przekładzie). Myśliwski - to mój wyrzut sumienia. Z odradzanych nie czytałam żadnej pozycji, ale oczywiście sięgnę po Dehnela (dostałam w prezencie i ciekawa jestem, czy będę dlań łaskawsza niż Ty).
OdpowiedzUsuńŻadnej książki nie odradzam, nawet te które są przereklamowane i będące tylko produktami marketingu nie zaszkodzi przeczytać by wyrobić sobie o nich własne zdanie :-) nie wykluczam, że byłoby ono inne niż moje :-).
UsuńMam w stosie Myśliwskiego i Morfinę, więc się sama przekonam. Dehnela dotąd czytałam tylko "Lalę" i "Balzakiana" i podobały mi się, przy czym cokolwiek pamiętam tylko z tej pierwszej książki. Inspirujące zestawienie! Dużo dobrego w Nowym Roku!
OdpowiedzUsuńJak to ktoś powiedział, od "Kamienia na kamieniu" Myśliwski pisze jedną i tą samą książkę, ale za to jaką! "Lala" też mi się podobała i to bardzo, podobnie jak "Saturn", tym większym rozczarowaniem okazała się "Matka Makryna". Również życzę wszystkiego dobrego!
Usuń"Chełmno..." i "Morfina" niedługo się przekonam, popieram "Pani Bovary", "Inny świat", "Odyseja", "Traktat...", "Tequila" :)
OdpowiedzUsuńTo już jest nieźle, o "Chełmno" raczej jestem spokojny, część poświęcona eutanazji jest może nienadzwyczajna, potem książka już przykuwa uwagę. No a "Morfina" - prosty, by nie powiedzieć prymitywny chwyt pod publiczkę.
UsuńNo wiesz? Jak możesz nie wielbić "Trędowatą"?
OdpowiedzUsuńA Arbus sobie wówczas zapisałam :)
A w ogóle można?! :-)
UsuńNo jak to nie :)
OdpowiedzUsuńPo tym jak się nad nią męczyłem, to trudno mi w to jakoś uwierzyć :-)
UsuńI tak podziwiam, bo ja nie zdzierżyłam dokończyć w ogóle. Ale to była średnia szkoła, więc może teraz powinnam powrócić. Może w ogóle nie zrozumiałam wówczas książki :)
UsuńTego nie da się zrozumieć bo tam nie ma nic do zrozumienia :-) Drugą książką tak pozbawioną choćby cienia myśli było "50 twarzy Greya" ale tych to i ja nie zdzierżyłem :-)
UsuńO ile "Trędowata" to jakas tam klasyka romansu, o tyle nie wiem gdzie kwalifikować "50...", co ponoć wszystkie kury domowe oszalały na jej punkcie. Kurą domową jestem, ale moja ręka nie splamiła się nawet dotknięciem "50..." :)
UsuńMoże i "50..." kiedyś zostanie klasykiem w swojej kategorii tak jak "Trędowata" czy "Love story" :-)
UsuńOby nie.
UsuńByłbym realistą, szmiry mają zaskakująco trwały żywot :-)
UsuńNiestety :-(
UsuńZaraz niestety - vox populi, vox Dei :-)
Usuń3 - 5 z najlepszych popieram w całości, "Panią Bovary" odłożyłam i czeka na zmiłowanie . Przybyszewskiego zawsze i wszędzie zakochana w Nim po uszy jestem jako w osobie,( tak wiem ma sporo na sumieniu) może niekoniecznie twórcy. Podobnie bardzo lubię czytać o jego córce Stasi a fascynację rewolucją całkowicie rozumiem ( fascynacja ogarnęła córkę nie ojca ;) ) .
OdpowiedzUsuń"Wiry" jak mam je przeczytać skoro nie mama na półce ? A chętnie bym się z Tobą pospierała , moim zdaniem nie może być aż tak źle.
Helsztyński pozbawia złudzeń co Przybyszewskiego ale bez zacietrzewienia i doceniając go jako poetę.
UsuńDo córki nic nie mam, bo znam tylko "Sprawę Dantona" a i to z filmu Wajdy, który zresztą mi się podobał.
Z "Wirami" jest jak z "Trędowatą" i tak jak pisałem w jej przypadku, tak i teraz powtórzę, nie zaszkodzi samemu przeczytać by wyrobić sobie własne zdanie.
Książka Herlinga-Grudzińskiego zrobiła na mnie tak wielkie wrażenie, że do tej pory (a minęło już co najmniej 20 lat) pamiętam fragmenty dotyczące gwałtu... Co do Trędowatej - nie jest to lektura "wysokich lotów", ale poznałam w tym roku gorsze przypadki...
OdpowiedzUsuńGorsze? Czyżby jakieś inne dzieła Mniszkówny - "Królewna Gizella", "Magnesy serc", czy jeszcze coś innego? :-)
UsuńMamy biografię Arbus na półce w bibliotece, skoro taka dobra, to sięgnę.
OdpowiedzUsuńJuż raz okazało się, że mamy odmienny gust :-) więc nie gwarantuję czy Ci się spodoba :-)
Usuń