Na tekst "Syzyfowe prace jako biofikcja o dojrzewaniu do męskości" natknąłem się przypadkiem, szukając informacji na temat wariantów powieści, która jak wiadomo, do wydania z 1919 r., poddawana była przez pisarza zmianom ze względu na cenzurę. Co tu dużo mówić, Filip Mazurkiewicz wreszcie otworzył mi oczy, bo do tej pory do głowy mi nie przyszło by odczytywać książkę Żeromskiego podpierając się kategorią męskości hegemonicznej w ujęciu Stevena Garlicka oraz logosem logocentryzmu w rozumieniu Claire Colebrook, wg której (gdyby ktoś nie wiedział) "logocentryzm jest (...) fallogocentryzmem przez figurę ojca, który zapładnia i staje się czystą formą urzeczywistnienia dominacji metafizyki". I już wszytko jasne.
Co prawda, do tej pory wtłaczano nam w szkołach do głów, jakieś banały o powieści, której tematem jest postawa dzieci i młodzieży wobec rusyfikacji, a zdarzało się też, że i jako o powieści o dorastaniu ale to takie płytkie w zestawieniu z odkryciem, że Żeromski napisał "powieść o dojrzewaniu do męskości, a jej tytuł sugeruje, że wysiłek zmierzający do zbudowania tak zwanej męskości hegemonicznej w warunkach historycznych końca XIX wieku był wysiłkiem syzyfowym, to właśnie w zwielokrotnieniu liczby mnogiej: były to rozproszone i powtarzane od nowa prace, prace niezdolne do osiągnięcia swego spełnionego apogeum".
Gdyby ktoś miał co do tego jeszcze jakieś wątpliwości, to nie wątpię, że skapituluje pod wpływem niezwykle przekonującej argumentacji Autora, który na przykład dekoduje schronienie się Borowicza w altanie jako oddawanie się męskim fantazmatom by następnie "niejako na nowo się narodzić już jako mężczyzna. Imaginarium, które ma pod ręką, wprost odsyła do męskości hegemonicznej (...)", a w recytowanym przez Zygiera fragmencie "Reduty Ordona" widzi m. in. "metafizyczną fallogocentryczną hegemonię". Sam nie wiem czemu tego wcześniej nie dostrzegłem, przecież nie jest żadną wiedzą tajemną, że "męskość bohaterska w polskim wydaniu jest (...) - inaczej niż dzieje się to na ogół - tragicznym rewersem męskości hegemonicznej. Fallus i logos fallogocentryzmu ulegają tu rozdzieleniu, suwerenny i hegemoniczny logos bowiem znajduje się gdzie indziej, w obcym metafizycznym i politycznym centrum - w Petersburgu. W miejsce fallogocentrycznej hegemonii pojawia się zmarginalizowany fallus i zdecentrowany fallus pozbawiony logosu, który wybiera samobójcze bohaterstwo nie w imię własnej hegemonii, która jest nieosiągalna, lecz przeciw hegemonii obcej."
Przecież to jasne, że Borowicz "z radością posługuje się obcym logosem, internalizując go całkowicie i łącząc z własną fallicznością, którą rozumiemy już jako prawo do szczątkowej, ale jednak, kontroli i władzy na innymi (mężczyznami). Obcy logos scala się ze swojskim fallusem, aby zwyciężać w grze o peryferyjną hegemonię symulującą jedynie udział w tym, co centralne, w tym, co udziela się jako metafizyczne centrum".
Ciekawa jest także postać Biruty, choć może nie aż tak jak Marcina, bo cóż w sumie może być ciekawego w "kobiecie-mieszańcu", która "jest czystą wcieloną aporią, swoistym nierozstrzygalnikiem", obiektem miłości głównego bohatera. I tu słówko polemiki z Autorem, to przecież nie żaden "obiekt miłości" tylko przedmiot fallogocentrycznej hegemonii, który wybiera ucieczkę "nie w imię własnej hegemonii, która jest nieosiągalna, lecz przeciw hegemonii obcej", hegemonii Wielkiego Innego, którego spotyka przy źródle.
Tylko co to za źródło? - przyznaję, że dotychczas w swojej ignorancji rozumiałem je hydrologicznie, że tak powiem, jako "samoczynny wypływ wody podziemnej na powierzchnię Ziemi" ale to okazało się za proste. Nie wykluczone, że to źródło "zakazanej miłości, skrywanej lub wybuchającej nienawiści, niewyobrażalnego połączenia dwóch przeciwieństw, dwóch wykluczających się żywiołów". Ale pewności co do tego nie ma. Skoro Żeromski pisząc "Syzyfowe prace" nie był "jeszcze gotowy na aporetyczne rozwiązania, tym bardziej dziewiętnastowieczna męskość pogrążona w różnorakim i zawsze niewesołym przeżywaniu swej zachwianej bohaterskiej antyhegemonii nie może przyjąć takiego rozwiązania i dlatego miłość Borewicza do Biruty nie może się spełnić, ponieważ jest - w Nietzscheańskim sensie tego słowa - niewczesna". Taaa...
Sądziłem, że monopol na krytycznoliterackie kurioza mają "Teksty Drugie" ale wyrosła im już silna konkurencja jak widać. Z całością tekstu Filipa Mazurkiewicza można się zapoznać w sieci w Autobiografii. Literaturze. Kulturze. Mediach 1 (06) 2016. Życzę miłej lektury i zdrowia.