wtorek, 22 października 2013

Nadwiślański socrealizm, Zbigniew Jarosiński

"Ty jesteś Przewodnikiem i Nauczycielem wszystkich nas, pracowników frontu kultury, którzy przyrzekają Ci podwoić swoje wysiłki w codziennej wytężonej pracy, aby nasze biblioteki, świetlice, domy kultury, aby nasze muzea i teatry, aby nasza literatura, plastyka i muzyka, ukazały wielkość i piękno Polski, w której z każdym dniem Planu 6-letniego wieś i miasto podnoszą się na coraz wyższy poziom życia materialnego i umysłowego." Ten wiernopoddańczy adres pracowników kultury to tylko jeden z wielu "smaczków" jakie można znaleźć w "Nadwiślańskim socrealizmie" Zbigniewa Jarosińskiego.  


Nie jest to jednak książka, w której Autor "ustawia" sobie temat by walić w niego jak w bęben, co akurat w tym przypadku nie jest zbyt trudne, albo tylko "wyśmiać i wyszydzić". Zresztą Zbigniew Jarosiński nie musi tego robić bo zrobił to już za niego Jan Lechoń w swoim "Dzienniku" - Gałczyński w nim to "mała kanalia o wielkim wariackim talencie", Broniewski - "zapity do ostatecznego upodlenia", Tuwim jest "wariatem i sentymentalnym sadystą" a Iwaszkiewicz to "demoniczny słabeusz" zaprzedany diabłu, jednak to w sumie żadne zaskoczenie, zważywszy na generalną ocenę literatury socrealistycznej - "Okropność, zgroza, co za plugawe, zdradzieckie, rynsztokowe rzeczy piszą poeci w Polsce".

Wbrew temu co się może wydawać "Nadwiślański socrealizm" jest napisany sine ira et studio, co więcej, chwilami nawet pobrzmiewa jak podręcznik do literatury - równie nudnawo, a niektóre jego partie pozostawiają nieco niedosytu - mam na myśli przede wszystkim rys historyczny związany z wprowadzeniem socrealizmu do obiegu kulturalnego w Polsce (bardziej zainteresowani tą problematyką mogą zawsze jednak sięgnąć do "Inżynierii dusz. Literatura realizmu socjalistycznego w planie "propagandy monumentalnej"" Wojciecha Tomasika oraz "Nowoczesnych w PRL. Przyboś i Sandauer." Grzegorza Wołowca), tak że na miano kompendium książka raczej jednak nie zasługuje choć niewiele jej brakuje.

Z drugiej strony książka ma tę zaletę, iż stanowi przegląd wszystkich gałęzi literatury omawiając je dosyć dokładnie, co musiało się ze strony Autora wiązać z nie lada samozaparciem biorąc pod uwagę poziom dzieł, o którym daje pojęcie anegdotyczny zapis w "Dzienniku" Marii Dąbrowskiej - "Gdy dałam Kowalewowi [żyjącemu w biedzie sąsiadowi - DN] wszystkie niepotrzebne mi książki "nowej" literatury, aby to sobie na swoją korzyść sprzedał, nikt nie chciał dać za żadną więcej niż 20 groszy, a większości nikt nie chciał wziąć nawet za darmo."  

Nie dość, że poziom tej literatury jest denny i nie do obrony, bo nawet "najwybitniejsze dzieło socrealizmu" - "Obywatele" Brandysa - nie wytrzymuje konkurencji, w tym co wydaje się mieć wymiar odideologizowany a więc "topograficznym" opisie Warszawy z bądź co bądź powieścią sensacyjną - "Pod tym względem Obywatele nieco przypominają Złego Tyrmanda. Tylko dlaczego w Złym Warszawa jest plastyczna i fascynująca, a u Brandysa przez długi czas martwa, nieciekawa?" O dziwo jednak, okazuje się, że na inne "osiągnięcie" gatunku - "Pamiątkę z Celulozy" Newerly'ego stosunkowo przyjaznym okiem spoglądali przedstawiciele kultury polskiej na emigracji.

Generalnie jedna ocena tego nurtu literatury dokonana przez Jarosińskiego jest miażdżąca we wszystkich jej przejawach i nie chodzi tylko o krytykę nastawienia jej autorów, dla których "tonacja egzaltacji i gromkości, przekonanie, że ma się w ręku jedyną prawdę i szczera nienawiść do literatury imperialistycznej nie tylko towarzyszyły programowi, ale były również jego niezbywalnym składnikiem." ale także o ubóstwo intelektualne i formalne - "uderzające jest pokrewieństwo, jakie zachodzi między ówczesną poezją dla dzieci i poezją dla dorosłych - pokrewieństwo nie tylko tematów, a co ważniejsze, formy i konwencji wysłowienia. A przy tym zależność jest inaczej ukierunkowana: to poezja dorosła, upodobniła się do poezji dla dzieci." To szokująca konstatacja zwłaszcza jeśli się weźmie pod uwagę, że dotyczy ona postaci, które kojarzone są z literaturą wysokich lotów.

Dzisiaj, na szczęście, znajdując w "Nadwiślańskim socrealizmie" obficie przytaczane i omawiane "kwiatki", możemy się zadumać nad wyborami intelektualnymi (?) ich autorów i z uśmiechem politowania pokiwać nad owocem ich "twórczego wysiłku".

50 komentarzy:

  1. Twoja recenzja uświadomiła mi dwie rzeczy. Po pierwsze - coś jest rzeczywiście nie tak z moim gustem literackim, bo kiedyś bardzo mi się podobała "Pamiątka z celulozy".... Na swoje usprawiedliwienie mam jedynie to, że w momencie lektury miałam jakieś 13 - 14 lat :-)
    Po drugie - czas chyba odkurzyć "Dziennik" Lechonia, który dojrzewa na półce od dłuższego czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest nas już dwoje - mnie dawno temu także podobała się "Pamiątka ..." i chyba to też było w czasach podstawówki. Jakiś czas temu nawet kupiłem jej ostatnie wydanie ale na tym póki co się skończyło. Lechonia w ogóle nie znam (z poezją jestem na bakier) i byłem w lekkim szoku kiedy przeczytałem te jego opinie ale w książce Jarosińskiego mają mniej więcej taką samą rolę, jak nie przymierzając, u Pigonia opinia Norwida na temat Pana Tadeusza :-)

      Usuń
    2. Ja poezję Lechonia znam w stopniu znikomym (jakieś mgliste reminiscencje z czasów szkolnych) a poezję ogólnie znam bardzo wybiórczo - czytuję (czasem do znudzenia) wyłącznie to, co mi się podoba:-)
      A Pigonia nie czytałam - dużo straciłam? Z opinią Norwida na temat "Pana Tadeusza" spotkałam się gdzieś, niestety nie pamiętam gdzie...

      Usuń
    3. Pigoniem byłem rozczarowany, jego "Pan Tadeusz. Wzrost-Wielkość-Sława" jak wskazuje tytułu pisany jest w stylu "epopeja narodowa wielkim dziełem jest" i cytat z Norwida niczego nie zmienia. Może trafiałaś na niego w "Panu Tadeuszu" wydanym przez Ossolineum w serii "Nasza biblioteka" w opracowaniu Zofii Stefanowskiej-Treugutt? Ja pierwszy raz tam się właśnie z nim spotkałem.

      Usuń
    4. Trudno mi będzie sobie przypomnieć źródło (skleroza postępuje). Niewykluczone jednak, że masz rację, bo to właśnie "Pana Tadeusza" wydanego w Ossolineum miałam w domu rodzinnym.
      Pamiętam tylko, że te opinie Norwida utwierdziły mnie wówczas w sympatii do niego (to był mój ulubiony wieszcz :-)

      Usuń
    5. Przez jakiś czas "Pan Tadeusz" mi się bardzo podobał, potem po okresie oziębienia uczuć do Mickiewicza ich temperatura znowu wzrosła kiedy odkryłem fragment "Do M..." w "Lalce" ale gdy usłyszałem "Bema pamięci żałobny rapsod" w wykonaniu Niemena sprawa się ostatecznie wyjaśniła :-)

      Usuń
    6. Mickiewicza lubię (tomi zostało od przysowiowej kołyski), "Pan Tadeusz" podobał mi się, ale z czasem nabrałam dystansu do jego przesłania i niektórych wątków, za to Norwid...
      "Bema pamięci żałobny rapsod" wprost uwielbiam! I nie tylko. "Pielgrzym", "Żydowie polscy", "W Weronie", "Moja Ojczyzna", "Aerumnarum plenus" i wiele innych też.
      Norwida cenię również ze względu na jego talenty plastyczne :-)

      Usuń
    7. Chapeau bas! :-) ja tylko z zakamarków pamięci mogę wygrzebać jakieś szkolne okruchy: "Czy ten ptak kala gniazdo", "Coś ty Atenom zrobił Sokratesie" i "Fortepian Szopena" :-)

      Usuń
    8. Niektórych wierszy Norwida nauczyłam się na pamięć, tak je lubię. A z czasów szkolnych przypomina mi się jeszcze "Moja piosnka II", która w mojej aktualnej sytuacji życiowej nabiera całkiem nowego wymiaru.
      No, ale chyba zbyt się oddaliłam od głównego tematu, jakim jest książka Jarosińskiego (której, nawiasem mówiąc, nie czytałam, miałbyś więc pełne prawo uciąć tę bezzasadną dyskusję, jak to się czasem zdarza na niektórych blogach oraz naurągać mi od barbarzyńców ...:-))

      Usuń
    9. Nie przejmuj się, też byłem w lekkim szoku :-) - zawsze to jakieś nowe doświadczenie, niekoniecznie miłe ale przecież nikt nie obiecywał, że tam będzie miło :-). Swoją drogą z sugestii Prowincjonalnej nauczycielki skorzystałem :-) i książkę Cenckiewicza kupiłem, właśnie na nią czekam, tak że zobaczymy ile jest warta.

      Usuń
    10. Ja rozważam kupno, chociaż irytuje mnie postawa autora (no wiem, nie powinnam się odzywać, skoro jeszcze nie czytałam:-)). Jednak sama okładka i zamieszczenie na niej cytatu z Wałęsy "Takie zniewagi nie mogą być darowane. Za krzywdy jakie mi wyrządziłęś zapłacisz Centkiewicz" sugeruje, że książka nie będzie raczej analizą źródeł historycznych tylko swego rodzaju rozrachunkiem (z założonymi niejako z góry wnioskami). A to mnie trochę mniej pociąga.

      Usuń
    11. Chyba niestety masz rację, dopiero po tym jak kliknąłem "kupuj" rzuciłem okiem na (chyba) odredakcyjną notkę, z której wynika że to książka "zaangażowana". Nie mam nic przeciwko rozrachunkom byleby tylko nie były to porachunki :-) i trzymały poziom. Zobaczymy :-)

      Usuń
    12. Tak czy inaczej czekam na Twoją recenzję i liczę na to, że zainicjujesz alternatywną dyskusję :-) Może do tego czasu i ja będę do niej uprawniona :-)

      Usuń
    13. Alternatywną?! - ja tam w ogóle żadnej dyskusji nie zauważyłem i szybko zostałem przez gospodynię bloga wyprowadzony z błędnego przekonania o jej otwartości na nią - "Marlow,
      źle sądziłeś. Skąd w ogóle pomysł, że mogłabym być otwarta na dyskusję?" :-)

      Usuń
    14. No tak, zauważyłam to :-) Ale przynajmniej dostąpiłeś tego zaszczytu, że zostałeś wyprowadzony z błędu przez panią gospodynię osobiście. W moim przypadku wyręczył ją bliżej nieokreślony osobnik i zrobił to przy użyciu bardziej dosadnych środków wyrazu :-) Choć w stylu zastanawiająco podobnym.

      Usuń
    15. Szczerze?! a cóż to za zaszczyt? wielkiej różnicy między gospodynią a Twoim interlokutorem jakoś nie potrafię się doszukać :-) jego posty, mam stanowiły tylko "twórcze" rozwinięcie jej tez i nie wprowadzały nowej jakości :-)

      Usuń
    16. Odnieśliśmy więc podobne wrażenie :-)

      Usuń
    17. Zobaczymy, czy będziemy też mieli podobne wrażenia po lekturze "Wałęsy. ..." :-)

      Usuń
    18. Dopiero dziś trafiłam na wzmiankowaną dyskusję i muszę powiedzieć, że to dla mnie naprawdę spory wstrząs, właściwie brak słów, więc mogę sobie tylko wyobrazić jak Wy się czujecie.
      Zmieniając temat na znacznie milszy, polecam opowiadania Norwida, kiedyś zrobiły na mnie duże wrażenie.

      Usuń
    19. Bez przesady, po prostu trafiłem na blog nie dla każdego a już na pewno nie dla tych, którzy mają pogląd inny niż jego autorka :-) Ale ponieważ szybko mi to uświadomiła więc i nieporozumienie szybko się wyjaśniło :-)
      Norwid kusi mnie - zbieram się do edycji jego "Dzieł wszystkich" ale tempo wydawania trochę mnie przeraża, bo jak tak dalej pójdzie do mogę nie dożyć ostatniego tomu :-)

      Usuń
    20. Niestety, Norwid w tej chwili jest chyba bardzo niszowy, więc ospałe tempo nietrudne do przewidzenia. :(

      Usuń
    21. Taki też wariant realistycznie zakładam, że całość ukaże się wówczas, gdy będę już starym dziadkiem, z długą siwą brodą i chodzącym o lasce - jeśli w ogóle dożyję :-)

      Usuń
    22. Dorobek literacki Norwida nie jest aż tak bogaty, więc nie wpadajmy w panikę. :) Lepiej wyobraźmy sobie, co by się działo, gdyby to była kolekcja dzieł Kraszewskiego! :)

      Usuń
    23. Łatwo Ci powiedzieć. Przez 6 lat wydano 4 tomy a ma być ich 17 więc jak byś była w moim wieku to też byś zaczęła wpadać w panikę :-)

      Usuń
  2. "Takie zniewagi nie mogą być darowane. Za krzywdy jakie mi wyrządziłęś zapłacisz Centkiewicz" -przepraszam bardzo,ale zaintrygowały mnie te słowa,czy mógłby mi pan wyjaśnić o czym myślał autor powyższego cytatu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lektura książki Cenckiewicza jeszcze przede mną tak, że nie podejmuję się ich komentować, a poza tym chyba najlepiej byłoby zwrócić się o ich wyjaśnienie do autora, który o ile mi wiadomo udziela się w sieci :-).

      Usuń
  3. przepraszam,ale występują w tej dyskusji dwa nazwiska centkiewicz i cenckiewicz,o które chodzi,czy ktoś się tu przejęzyczył?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodzi oczywiście o Sławomira Cenckiewicza, "centkiewicz" to przejęzyczenie, mam tylko nadzieję, że nie freud'owskie bo książka kosztowała więcej niż cent :-).

      Usuń
    2. Warto dodać, że jest to przejęzyczenie autora cytatu, co łatwo można sprawdzić wyszukując okładkę książki Cenckiewicza.

      Usuń
  4. Ach ten autor! :-) Może i nie jest zbyt skomplikowany ale wygląda na to, że z chwytami socjotechnicznymi jest zaznajomiony :-), o ile to nie błąd wydawcy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z informacji zamieszczonej na okładce książki wynika, że cytat pochodzi z bloga jego autora, podano także datę, kiedy ta "złota myśl" została opublikowana :-)

      Usuń
    2. Socjotechnik :-) ciekawe tylko, czy nauki pobierał od tego samego co Lepper :-)

      Usuń
  5. no to wszystko w porządku,bo centkiewicz to był kiedyś jeden z moich ulubieńców i już się wystraszyłam,że w jego biografii też jest jakieś"drugie dno"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zależy, co przez to rozumiesz :-) ale to, że był w PZPR i w odczytach "mówił o wyprawach polarnych, o udziale w nich poszczególnych państw, a szczególnie naukowców Związku Radzieckiego. Wiele miejsca poświęcił również wyprawie Papanina, który zdobył biegun północny." to chyba jednak nie jest "drugie dno" :-)

      Usuń
  6. Krótkie wzmianki Lechonia o pisarzach rozsierdzające, ale dają do myślenia. :)
    Samozaparcie Jarosińskiego podziwiam, ale nadal mam wielką, perwersyjną ochotę przeżyć taki produkcyjniakowy literacki koszmar, a już zwłaszcza po parodii Grodzieńskiej, którą przeczytałam u ZWL. :)
    Skoro piszesz, że "kwiatki" są obficie przytaczane, powinnam chyba zglebić to dzieło, ale wspomniana przez Ciebie nudnawość trochę mnie odstrasza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nudnawość wynika z patrzenia przez "szkiełko i oko" i pozbawionego emocji, rzeczowego referowania tematu i rekompensowana jest właśnie przez oparcie się na "źródłach". Coś za coś. I to wyróżnia książkę in plus spośród innych opracowań tematu.

      Usuń
    2. Domyślam się, że "kwiatki" wywołują tak silne emocje, że neutralność komentatora wcale nie razi, a wręcz przeciwnie.

      Usuń
    3. Nudna, a powiedziałbym nawet że bezpłciowa jest część wprowadzająca, kiedy przechodzi już do poszczególnych rodzajów literackich następuje opad szczęki na zmianę z uśmiechem :-)

      Usuń
    4. To mam nadzieję, że nie dojdzie do zwichnięcia szczęki, bo mam zamiar kiedyś przeczytać tę ksiązkę. :) Czy autor zajmuje się też choć pokrótce filmami z tamtych czasów?

      Usuń
  7. Niestety nie, to tylko literatura: jest m.in. krytyka literacka, powieść, dramat i poezja dla dorosłych i dla dzieci. Poniżej próbka twórczości J. Kiersta, A. Brauna i W. Woroszylskiego:
    "Przez drewniany widać parkan,
    jak połyka gruz koparka.
    Ze swej siły ona słynie,
    To koparka - typ "Staliniec".

    "By węgiel ziemi wydrzeć z trzewi,
    podał nam rękę Czerwony Donbas,
    abyś pracować mógł jak bolszewik,
    przyszedł na "Annę" radziecki kombajn."

    "Artykuły gospodarstwa domowego.
    Porcelana i szkło.
    Materiały piśmienne.
    Książki. Wstążki. Wódka. Konserwy.
    I szłoby się od lady do lady, i szło -
    skłamałem na początku, że tydzień.
    Rok. Rok okrąglutki bez przerwy."

    itd. itp. itd. ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, zapiszę sobie fragmenty i będę garściami korzystać, jak opuści mnie poetycka wena! :D Najlepiej w tym zestawieniu moim zdaniem wypada Woroszylski, jak sądzisz? Te dwa pozostałe mają lekkość połykającej gruz koparki!

      Usuń
    2. Co tam Woroszylski, kunsztem przebijają go Broniewski i Brzechwa:

      "Niech żona zapyta: "Dlaczego
      niezmęczony i taki radosny?"
      Mąż odpowie: "Bom robił dla swego,
      ,dla socjalizmu, dla wiosny.

      Robiłem z rozmysłem, honornie,
      kilof walił jak sto tysięcy,
      325 ponad normę,
      a będzie jeszcze więcej!"

      "Wyjdą znów szkodniki znane
      niszczyć pola ziemniaczane,
      a i wróg jest także gotów
      zrzucać stonki z samolotów."

      etc. etc. etc.

      Usuń
    3. Tylko nie to! Jeśli dziś przyśni mi się desant stonek, od razu będzie wiadomo, komu to zawdzięczam! :)

      Usuń
    4. Aż tak źle?! ale mam nadzieję, że shopping anno domini 1949/50 będzie Ci się lepiej kojarzył :-)

      "Wszystko, czego dusza chce,
      Można kupić w PDT
      Nieco dalej nowy dział -
      kotki które robią "miał" ...
      Lalki, co umieją płakać,
      pajac, który lubi skakać."

      Usuń
  8. :D W takim razie dziś we śnie będę przemierzać PDT i oglądać bogaty asortyment! :) To zdecydowanie lepsze niż watahy rozjuszonych stonek.
    Swoją drogą dziwne, że cenzura przeoczyła niepokojący akcent metafizyczny - w pierwszym wersie pojawia się "dusza"! :)
    Błagam, nie mów, że autorem jest Brzechwa?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez przesady - stonka mu wystarczy :-). "W Powszechnym Domu Towarowym" popełniła spółka Szpalski & Załuski.

      Usuń
    2. Załuski był chyba później znanym kabareciarzem, więc zapewne traktował te rymowane peany o PDT jako poligon doświadczalny przed rozpoczęciem właściwej kariery. :)

      Usuń
    3. No proszę, musiał być z niego niezły kabareciarz skoro jego tekst do dzisiaj budzi uśmiech :-)

      Usuń
  9. Jak znalazłem notke o socrealizmie(kolega nazwał to zjawisko sroc-realizmem) o aż mnie korci coś napisać ale o sztuce tego okresu a jest to ciekawsze od literatury o tyle że pomieszano tradycyjny warsztat artystyczny z " nowymi twórczymi kryteriami w oparciu o dialektykę marksistowsko-leninowską".Na początek : na okładce książki jest słynny obraz Kobzdeja " podaj cegłę".Kobzdej znany potem jako abstrakcjonista(m.in.twóca słynnego cyklu "Szczeliny"wyprodukował (właściwe tu to słowo) sporo obrazów i rysunków w poetyce soc.Jak mam ogląd jeo twórczości to tak się zastanawiam czy przypadkiem w historii sztuki polskiej nie zostanie pamiętany jak własnie socrealista.Ciekawe nieprawdaż? Ale uczciwie przyznając ogladałem kiedyś jego rysunki z Wietnamu i muszę stwierdzic że odrzucając konteskt w jakim powstały były znakomite, pokazał pazur a o jego abstrakcjach mało kto pamięta.Ciekawa rzecz : może pokuszę się o małą analizę tej twóczości pod kątem tylko i wyłącznie sztuki,mogą wyjść ciekawe rzeczy.I inna sprawa :zarówno w literaturze jak i w sztuce znaleźli się twórcy starszego pokolenia którzy bez oporów przyjęli zasady realizmu socjalistycznego( np.W Weiss ze słynnym "Manifestem" czy Lucyna Krzemieniecka).Arnold

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak tam z oporami było, tego nie wiem ale paradoksalnie udowodnili w socjalizmie, że to "pieniądz rządzi światem" :-)

      Usuń