wtorek, 18 marca 2014

Doktor Żywago, Borys Pasternak

Nie dziwię się, że w ZSRR sponiewierano Pasternaka za "Doktora Żywago" niezależnie od tego, jak dzisiaj może się to wydawać zdumiewające, bo nie ma tam dla współczesnego czytelnika niczego zaskakującego. Ale dla sterujących kulturą radziecką nie do przyjęcia było przedstawienie rewolucji październikowej jako źródła ludzkich nieszczęść.


Jak bluźnierstwo musiało brzmieć porównanie czerwonego sztandaru z chorągwią śmierci - "Albo znowuż ten wasz sztandar czerwony. Co myślisz? Myślisz, że to flaga? A to wcale nie flaga, tylko dziwki-morowicy mamidło, malinowa chusta; mamidło, powiadam, a dlaczego mamidło? Żeby młodym chłopcom chustką machać, tumanić, młodych chłopców wabić na ubój, na śmieć, mór nasyłać. A wyście uwierzyli (...)", zdyskredytowanie marksizmu "Marksizm i nauka? (...) Marksizm ma zbyt mało opanowania, aby być nauką. Nauka jest zrównoważona. Marksizm i obiektywizm? Nie znam kierunku bardziej wyizolowanego i dalekiego od faktów. Każdy stara się sprawdzić sam siebie w praktyce, a przedstawiciele władzy dla stworzenia legend o własnej nieomylności na wszelkie sposoby odwracają się od prawdy", rewolucjonistów a wreszcie samej rewolucji wyzwalającej w ludziach najgorsze instynkty.

Ale schyłkowy okres cesarstwa (bo wówczas rozpoczyna się akcja powieści), rewolucja, wojna domowa i koniec lat 20-tych to tylko tło, które aż się prosi o porównanie z "Cichym Donem", zwłaszcza że obie powieści pokazują ludzi w gruncie rzeczy osamotnionych, miotanych wichrami historycznych wydarzeń, którzy chcą spokojnie żyć własnym życiem (Żywago twierdzi, że "lepiej nie rzucać się w oczy, trzeba żyć cicho i skromnie"). Czego by nie mówić o Szołochowie (a jest co mu zarzucić) to jednak Pasternakowi dużo brakuje do jego rozmachu i spójności, bo o ile u Szołochowa czytelnik śledzi losy postaci dzień po dniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku to u Pasternaka na całe lata traci kontakt z bohaterami. Różni się też tło społeczne w obu powieściach, jedna bowiem przedstawia losy dońskiego kozactwa znad Donu, druga moskiewskiej inteligencji.

Ale jest też coś co łączy obie książki - to wybór romansu za motyw przewodni, w którym główni bohaterowie zdradzają własne żony żyjąc z kochankami. Mówiąc szczerze, dzisiaj perypetie miłosne Jurija Żywago i jego kochanek brzmią jakoś mało wiarygodnie choć z drugiej strony wstrzeliwują się one w stereotyp kobiety rosyjskiej, która rezygnuje z własnej osobowości na rzecz mężczyzny albo żeby być bardziej precyzyjnym, realizuje się tylko o tyle o ile jej wybrany jest szczęśliwy. W przypadku "Doktora Żywago" jest to o tyle zdumiewające, że jego bohaterki to nie proste, prymitywne wiejskie baby ale wykształcone kobiety. Tym bardziej nie sposób na przykład zrozumieć wolt jakich dokonuje Lara, która wyznaje swojemu kochankowi swoje uwielbienie zdradzanego męża, którego przybrane nazwisko Strielnikow plotka zmieniła na, nomen omen, Rasstrielnikow - "To piękny, czysty charakter. Głęboko wobec niego zawiniłam. Nie zrobiłam mu nic złego, powiedzieć tak byłoby kłamstwem. Ale on jest człowiekiem wspaniałym, wielkiej, wielkiej prawości, a ja - łajdaczka, nie dorastam mu do pięt. To cała moja wina."

Dzisiaj niewiele zostało z czaru, jaki "Doktor Żywago" wywierał przed laty. Porównałbym go, oczywiście z zachowaniem odpowiedniej proporcji, do losu, który spotkał u nas ... "Złego" Tyrmanda. Książka, która w swoim czasie była sensacją i rewelacją, w normalnych czasach spowszedniała pozostając tylko świadectwem literackim i symbolem pewnej epoki. 

54 komentarze:

  1. Tempo masz powalające :-) nie starcza mi czasu na czytanie samych recenzji o książkach nie wspominając utknęłam w "Pani Bovary" i tyle chyba na razie sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez przesady :-) Pasternak nie stawia zbyt wysokich wymagań, książkę dobrze się czyta tak że przez weekend spokojnie można się z nią uporać. Znam ból utknięcia - ja z kolei utknąłem na Auto da fe i to kolejny raz.

      Usuń
    2. O rany, Auto da fe, dzięki żeś przypomniał! Przysłoniłam sobie kiedyś jeden regał żaluzją i teraz nie pamiętam, że tam stoją różne ciekawe rzeczy, między innymi właśnie ta. Chciałabym do niej wrócić. Kiedyś byłam zafascynowana.

      Usuń
    3. Wróciłem do niej chyba trzeci raz :-) niestety z takim samym skutkiem jak poprzednio i to w sumie sam nie wiem czemu bo to naprawdę dobra książka.

      Usuń
  2. nigdy nie czytałam"doktora żywago",znam to tylko dlatego,że oglądałam ekranizację,nigdy mnie do tego nie ciągnęło,nie wiem dlaczego,zresztą z tego samego powodu nie zajrzałam"wichrowych wzgórz"i kilku innych powieści-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że "Doktor ... " swoją popularność zawdzięcza właśnie filmowi, na mnie nie robił specjalnego wrażenia może dlatego, że Omar Sharif na mnie nie działa :-). Książkę czytałem pierwszy raz 20 lat temu i wówczas wydała mi się bardziej interesująca. Teraz najciekawsze wydały mi się wiersze Pasternaka-Żywago, których wcześniej nie doceniłem.

      Usuń
    2. pisze pan,"... Tym bardziej nie sposób na przykład zrozumieć wolt jakich dokonuje Lara, która wyznaje swojemu kochankowi swoje uwielbienie zdradzanego męża... - "To piękny, czysty charakter. Głęboko wobec niego zawiniłam. Nie zrobiłam mu nic złego, powiedzieć tak byłoby kłamstwem. Ale on jest człowiekiem wspaniałym, wielkiej, wielkiej prawości, a ja - łajdaczka, nie dorastam mu do pięt. To cała moja wina.",czy czytał pan może biografię borysa pasternaka?-anna

      Usuń
    3. Usiłowałem znaleźć jakąś książkę ale bez skutku, podobnie zresztą jak i w przypadku Szołochowa.

      Usuń
    4. pytam dlatego,bo wydaje mi się,że gdy się przeczyta biografię pasternaka,gdy się przeczyta o jego relacjach z kobietami,to wtedy wszystko,albo prawie wszystko,staje się jasne,można sobie odpowiedzieć na pytanie,które pan zadaje,dlaczego lara zachowuje się tak,a nie inaczej-anna

      Usuń
    5. Nawet bez tego można się domyśleć, że w jakimś stopniu są w książce zawarte wątki autobiograficzne - np. wyraźnie jest zaakcentowane żydowskie pochodzenie niektórych bohaterów, a przede wszystkim Żywago jest poetą tak jak i sam Pasternak.

      Usuń
    6. nie tylko prosze pana,napisał pan,"...Żywago mógłby zrobić karierę wśród mormonów ..."i coś w tym jest,zastanawia się pan dlaczego lara zachowuje się właśnie tak a nie inaczej,mnie się wydaje,że ona robi to,co zrobiłby sam pasternak-anna

      Usuń
    7. Z Lary była raczej niedorobiona Aleksandra Kołłontaj, męża podziwiała ale zdradzała go z innym którego kochała a i tego zostawiła odjeżdżając z tym, który ją uwiódł jako młodą dziewczynę - jak w operze mydlanej, "samo życie" :-)

      Usuń
    8. nie wiem jaka była lara ale przeczytałam jaki był pasternak,w pewnym momencie pomyślałam,że nie wiadomo czy się śmiać,czy płakać,no bo była żona-jewgienija,druga żona-zina i jeszcze kochanki na boku,facet był niezmordowany,na dodatek szczery aż do bólu,one wszystkie o sobie wiedziały,bo on niczego nie ukrywał,w 1926 roku jego żona,jewgienija przebywała w berlinie,jego miłość,marina cwietajewa,w paryżu,borys pisał do jednej i drugiej o swoich uczuciach,oczywiście nie krył,że utrzymuje kontakt z jedną i drugą,panie o sobie wiedziały,"...dość!dwóch zagranic nie ma...ja jestem za granicą,jam jest i z nikim się nie dzielę,niech żona pisze do niego,a on do niej,spać z nią i pisać do mnie-tak,pisać do niej i pisać do mnie,dwie kobiety,dwa adresy,tym samym charakterem pisma-nie...",pisała cwietajewa do rilkego,w którym się akurat też wtedy kochała,a co na to pasternak?"...nie wystawiam na próbę twojego uczucia wywołując zazdrość,...marina prosiła,bym przestał pisać do niej,po tym jak się okazało,że piszę o tobie i o swoim uczuciu do ciebie,o tym,że cię kocham najbardziej na świecie...",pisał do żony,"...uspokój się moja bezgranicznie kochana,kocham cię do szaleństwa...",pisał w tym samym czasie do cwietajewej,żeby było weselej,mniej więcej,wtedy odnowił romans z olgą freidenberg,"...ciągnęło go do mnie..."-anna

      Usuń
    9. Że się też chłop w tym wszystkim nie pogubił. Faktycznie nie wiadomo czy śmiać się czy płakać - swoją drogą musiał mieć albo niesamowity tupet albo kompletny brak wyczucia - stawiałbym na to drugie. W "Doktorze ..." są fragmenty, które oddają ten "klimacik" i to one wydają się najgłupsze a tu proszę ... :-)

      Usuń
    10. gdzie tam,przeciez to był dopiero początek,pod koniec 1928 roku"boria"ulokował swe uczucia w zinaidzie neuhaus i jak pisze niezastąpiony tadeusz klimowicz,natychmiast lojalnie powiadomił męża,zostawił żonę i znowu pisał do swej nowej miłości,"...strasznie cię kocham...kochana moja,zadziwiająca,niezrównana,wielka,wielka...za godzinę pójdę do żeni(żona)i spędzę u niej część dnia,z tego zacznie się nasze pożegnanienie,nie wiedziałem,że będzie to takie proste,nie wiedziałem,że przed rozstaniem z nią ,będę tobą przepełniony...",widzi pan znowu niczego nie ukrywał,w maju żona wyjechała do niemiec,pasternak został ze swą miłością,ale już w listopadzie w odpowiedzi na list żeni pisał,"...droga żeniuro,jest mi bardzo trudno pisać do ciebie,stale o tobie myślę i kocham...wybacz mi moją winę...wybacz mi moją zbrodnię...ponieważ akt wybaczenia pozwoli ci pogodzić się z obecnością ziny w moim życiu...kocham zinę i nigdy nie marzyłem,żeby ktoś mnie tak pokochał,jak ona..."-anna

      Usuń
    11. Wszystko się zgadza :-) Żywago uprzejmie informuje męża Lary, że ją kocha ale naturalnie kocha też i żonę :-), trudno za gościem nadążyć i to ogarnąć. Wygląda na to, że miał naprawdę poważny problem sam ze sobą.

      Usuń
    12. może i miał ale wciąż pisał do ziny,"...stale o tobie myślę i mocno cię kocham...",chociaż pewnie lekko nie było,skoro anna achmatowa napisała"...dla borysa leonidowicza największym nieszczęściem jest jego dom,zina całymi dniami rżnie w karty,lonieczka jest zaniedbany,wszyscy dookoła widzieli od początku,że ona jest brutalna i wulgarna,ale on tego nie widział,był w niej ślepo zakochany,ponieważ nie było w niej absolutnie nic,czym można by się zachwycać,zachwycał się tym,że sama myje podłogi...",achmatowa nie może uwierzyć,że zina jedzie na krym odpoczywać,a pasternak kisi w tym czasie ogórki,klimowicz nadmienia,że w latach czterdziestych zmieniła się stylistyka listów,borys nazywa w nich swą żonę mamusią,mnie spodobał sie ten fragment,"...droga zinusiu!jesteś straszna świnia...",przedtem była wszak jego aniołem-anna

      Usuń
    13. Rewelacja! :-) Sama podłogi myła też Marina, ostatnia kochanka Żywago, od której cichaczem się wyniósł. Gdzie znajdujesz takie cymesiki? Ja z braku laku chyba przeproszę się jeszcze raz z biografią Majakowskiego - też był z niego niezły "popapraniec".

      Usuń
    14. no ale to przecież nie koniec,w październiku1946 roku borys pasternak poznaje,olgę iwińską,kobietę,która stała się podobno prototypem lary,"...byłam po prostu wstrząśnięta przeczuciem,przeszywającym mnie spojrzeniem mego boga..."borys wyznał jej przez telefon miłość,potem odwiedził"...prasowałam jego pogniecione spodnie,wpadł w uniesienie i był zachwycony zwycięstwem...",tadeusz klimowicz pisze,że"...jewgienija(pierwsza żona)i marina cwietajewa nauczyły go pisać listy miłosne,zinaida dała poczucie stabilizacji,olga ofiarowała mu ciepło swego ciała i chwile erotycznego spełnienia,w pierwszym małżeństwie grał rolę opiekuńczego ojca znerwicowanej dziewczynki,w drugim-role dziecka trzymającego się matczynej spódnicy i męża pantoflarza,dopiero w związku z iwińską został obsadzony w roli swego życia-kochanka",znowu,oczywiście,niczego nie ukrywał,tyle,że mieszkał z ziną ale był z olgą-anna

      Usuń
    15. Jemu nawet się nie dziwię - wiadomo facet jest ucieleśnieniem wszelakiego zła, ale im bardzo - przecież były to inteligentne w sumie kobiety a pakowały się w związek z "chorym" facetem - tu powinna zdecydowanie zabrać głos jakaś feministka-genderystka :-)

      Usuń
    16. no prosze pana ten facet utrzymywał je wszystkie,musiał harować jak wół żeby zaspokoić potrzeby jewgienii,ziny,olgi i ich czasem już dorosłych dzieci,nawet tych z poprzednich związków,płacił i niczego w zamian nie żądał,"borys jest zaharowany jak koń,którego wszyscy wykorzystują",opowiadała jewgienija-anna

      Usuń
    17. To chociaż tyle :-) inna sprawa, że sam zgotował sobie taki los :-)

      Usuń
    18. no cóż,anna achmatowa napisała"...w końcu znalazł sie pod zgubnym wpływem olgi iwińskiej,całkowicie się zagubił,pisał do przyjaciół obraźliwe listy,tracił ludzi,robił wszystko,czego zażądała,to była straszna starcza miłość do drapieżnej,tłustej i głupiej kobiety z bogatą kryminalną przeszłością(w 1950 roku skazano olgę na pięć lat łagru za kontakty z pasternakiem,odsiedziała trzy),jednak odejść dla niej z domu nie chciał,znając charakter ziny,można sobie wyobrazić,co musiał znosić w domu..,"-anna

      Usuń
    19. Tym razem Achmatowa przesadziła - jeśli ta "kryminalna przeszłość" Iwińskiej była wyłącznie konsekwencją znajomości z Pasternakiem, to raczej był powód do chwały.

      Usuń
    20. drugi raz została aresztowana kilka miesięcy po śmierci pasternaka w 1960 roku,tym razem na osiem lat i konfiskatę mienia,borys uczynił ją swoją spadkobierczynią,aresztowano ją pod pretekstem,że honoraria za utwory pasternaka,wydawane za granicą,pobiera z pominięciem radzieckiego systemu bankowego,nikt nie stanął w jej obronie,w 1964 roku wyszła na wolność-anna

      Usuń
    21. Tak czy inaczej nie była kryminalistką tylko była prześladowana dla tego, że związała się z "niewłaściwym" człowiekiem i jak rozumiem, po jego śmierci nie opluwała go.

      Usuń
    22. no prosze pana,na uroczystości pogrzebowe nie została wpuszczona przez rodzinę pasternaka,więc jej tam nie było,jednak w tej misce miodu jest też odrobina dziegciu,24 listopada 1997 roku polska agencja prasowa doniosła"szpieg z doktora żywago",olga iwińska ,pierwowzór lary z powieści borysa pasternaka"doktor żywago",była informatorką kgb...informowała władze między innymi o kontaktach pisarza z zachodnimi wydawcami-anna

      Usuń
    23. W powieści panie taktownie rozmijają się nad trumną Żywago.
      Wychodzi na to, że KGB zesłało własną informatorkę, o tempora! o mores!

      Usuń
    24. zdarza się,pamięta pan jasienicę?a wracając do pasternaka,to uwikłany w związki z ziną i olgą bodaj na rok przed śmiercią,ten siedemdziesięcioletni pan zakochał się jeszcze raz,tym razem w sześćdziesięcioletniej renacie schweitzer,znowu zaczął pisać,że nie może złapać tchu z radości,gdy otrzymuje od niej list,zastanawiał się jak przekazać jej na odległość swoje uczucie,oczywiście znowu niczego nie ukrywał jak zawsze był szczery,zresztą w stosunku do żony nie czuł się winny,bo jej nie kochał,olgę jak już wspomniałam uczynił swoją spadkobierczynią,zmarł 30 maja 1960 roku-anna

      Usuń
    25. Oczywiście pamiętam ale O'Bretanny bezpieka jednak nie zapakowała do więzienia po skończonej robocie. Myślę, że historie jego miłości i listy byłyby znacznie ciekawsze niż sam "Doktor Żywago" - oryginał przeważnie jest ciekawsze od przeróbki :-)

      Usuń
    26. pewnie tak,zajrzałam jeszcze do"historii rosyjskiej literatury radzieckiej"wychodcewa,ale niewiele się dowiedziałam,o nim jako takim,nie piszą nic,jest trochę o jego utworach ale to tylko wzmianki,rozrzucone po całym tym,prawie tysiącstronicowym tomisku,"doktora żywago"w wykazie jego utworów nie ma-anna

      Usuń
    27. Nic dziwnego, prawie do samego końca istnienia ZSRR "Doktor Żywago" był tam książką zakazaną - podobnie jak i u nas. Gdyby nie film pewnie mało kto by o nim wcześniej słyszał bo do "Biblioteki Kultury" Instytutu Paryskiego, w którym ukazał się w 1967 roku, niewiele osób w kraju miało dostęp.

      Usuń
    28. ale właściwie dlaczego?dlaczego mógł się ukazać"cichy don"szołochowa a"doktor żywago"nie?-anna

      Usuń
    29. Różnica jest dostrzegalna gołym okiem - w "Cichym Donie" antybolszewicka postawa znajduje ripostę i odpór, tak że jedynie słuszny pogląd tam wygrywa, natomiast w "Doktorze Żywago" passusy krytykujące rewolucję a potem porewolucyjną rzeczywistość, a może nawet nie tylko krytykujące co przedstawiające ją realistycznie, co w sumie na jedno wychodzi, nie znajdują odporu.

      Usuń
  3. co do"auto da fe"to powiem,parafrazując słowa gajusza juliusza cezara-przyniosłam,otworzyłam,zaliczyłam-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja kupiłem, otworzyłem i nie zaliczyłem :-)

      Usuń
  4. Mi się ta powieść swego czasu bardzo podobała. W ogóle lubię powieści, których bohaterowie są wplątywani w wir wypadków historycznych. Jurij Żywago to jeden z moich ulubionych bohaterów literackich, mimo że jako wzór dla mężów nie może być stawiany:) A co do Pasternaka, to dzieło rzeczywiście przysporzyło mu wielu kłopotów. Liczne tłumaczenia utworu i Nagroda Nobla przyczyniły się do nagonki, szykan i głębokiej depresji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolałem ją za pierwszym razem, teraz jej bohaterowie i ich postawy wydawały mi się irracjonalne i sztuczne.
      Żywago mógłby zrobić karierę wśród mormonów :-) - najlepsze, że żona i kochanki ciągle go kochały - szczęściarz :-)

      Usuń
  5. Nie czytałam powieści, chociaż swego czasu chciałam do niej dotrzeć na zasadzie protestu przeciw filmowi. Podoba mi się muzyka, ale sam film odbieram jako sztuczny i bez rosyjskiej duszy. A Omar Sharif w roli tytułowej to największa pomyłka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tej rosyjskiej duszy nie za wiele jest też moim zdaniem w książce, może za wyjątkiem postaci kobiet, które rwą sobie włosy z rozpaczy i tęsknoty za Żywago. Eh, ci Rosjanie to dopiero mieli szczęście - u nas takich pań w dobie gender ze świecą szukać :-)

      Usuń
    2. Ale przecież Żywago to daleka przeszłość, gdy genderów jeszcze nie wynaleziono. I w naszej literaturze dawnych czasów znajdziemy spokojnie takie kobiety, które nie tylko włosy rwą, ale się trują na przykład. Pierwsza jaka mi przychodzi na myśl to panna Celina (nauczycielka u Niechciców), która jako mężatka otruła się z miłości do młodego zblazowanego Janusza ("Noce i dnie")

      Usuń
    3. O przepraszam, w czasie rewolucji triumfy święciła Aleksandra Kołłontaj, która spokojnie może uchodzić za patronkę gender :-). Truje się też lokatorka wynajmująca mieszkanie u pani Dulskiej (zapałkami jeśli mnie pamięć nie myli) a w "Emancypantkach" panna-feministka chyba bez wahania zrezygnowała ze swoich poglądów na pierwszy zew serca :-).

      Usuń
    4. W "Emancypantach" to chyba panna Howard była (czytałam dawno, mam, ale nie lubię tej powieści). Z zapałkami u Dulskiej też się zgadza. Patronek gender także nalazłoby się więcej, ale one o tym biedactwa nie wiedziały. Podałam tylko jeden przykład tej "ofiary" miłości, ale jest ich o wiele więcej w naszej literaturze. Niedawno rozmawiałyśmy na blogu o "Miłości Gertrudy" Gojawiczyńskiej. Bohaterka też się otruła i to jakim obrzydliwym środkiem! - trucizną na gryzonie...fuj.
      A w "Macierzy" Rodziewiczówny matka głównego bohatera, po tajemniczej śmierci męża i skandalu z kochankiem wyskoczyła z okna hotelu (z tragicznym skutkiem). Ale może lepiej dać sobie spokój, bo odchodzimy od Pasternaka i jego Doktora. :)

      Usuń
    5. W "Dziewczętach z Nowolipek" też któraś z dziewczyn się truje - faceci, przynajmniej w literaturze, wydają się bardziej odporni, choć też nie wszyscy.

      Usuń
    6. To Franka, ale ona już bardziej elegancko - zastrzeliła się (choć to prosta dziewczyna była) z powodu odrzuconej miłości do profesora.
      Ja odporność facetów na takie przeżycia nazywam inaczej - zwykła gruboskórność. No, ale to kobiecy punkt widzenia. :)

      Usuń
    7. Mężczyźni gruboskórni?! To jakieś skrajnie sprawiedliwy, seksistowski stereotyp :-) przecież Wokulski i Eden to wrażliwcy, którzy targnęli się na siebie za sprawą kobiety.

      Usuń
    8. To wyjątki potwierdzające regułę :)
      Wiedziałam, że taka będzie reakcja! - seksistowski stereotyp.
      A co my mamy powiedzieć na wszechobecny od wieków męski seksistowski?!

      Usuń
    9. Pkelu - mężczyźni są tacy przewidywalni :-)
      Jakie tam wyjątki - a Werter, Płoszowski, Gustaw?! etc., etc., etc.

      Usuń
  6. Tym postem przypomniałeś mi, że miałam zamiar powtórzyć sobie fim z 1965 roku, celem porównania go z wersją z 2002 roku, którą obejrzałam kilka lat temu.I tak lata lecą, a ja ani pierwszej ekranizacji sobie nie przypomniałam, ani też książki :-). Czytałam ją jako młoda dziewczyna i .... nie pamiętam wrażeń z niej.

    Pozdrawiam, D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. D. chyba nie wiele straciłaś nie oglądając nowszej wersji, Keira Knightley jako kobieta rosyjska?! jakoś tego nie widzę - to ładna kobieta ale zupełnie nie w typie słowiańskiej pszenno-buraczanej urody, już lepiej przeczytać książkę :-). Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Nowsza wersje wlasnie obejrzalam kilka lat temu - stara mialam sobie powtorzyc :-). Na razie jakos nie mam ochoty na powtorzenie ksiazki (chociaz w czytniku jest i czeka na swoja kolej). A Keira w role rosyjskiej kobiety wciela sie jeszcze w "Annie Kareninie". I ani Christie, ani ona nie maja slowianskiej urody.
      Keira w tym filmie jest sliczna - co prawda nie oddaje soba postaci Lary i czasow, w ktorych przyszlo jej zyc (jest zbyt niewiarygodna - zbyt "cute", zbyt silna, zdrowa, itp), ale ogolem film nie jest zly. Gorzej tylko z ocena, na ile jest wierny ksiazce - nie pamietam jej tak dokladnie. D.

      Usuń
    3. Nie kwestionuję urody Keiry - jest bezdyskusyjna tyle, że po prostu nie jest w typie Tołstojowskiej Anny Kareniny ani Lary ale czy to w końcu ważne? Miało być ładnie i było ładnie :-)

      Usuń
    4. No i z tym mi sie podobasz - ze uroda Keiry jest bezdyskusyjna :-). Zgadza sie, nie jest ani w type Anny, ani Lary - ale tez kazdy czytajac ksiazki kazda postac sobie inaczej wyobraza. Kto wie, na pewno do czyichs wyobrazen akurat Keira pasuje jako i Lara, i Anna Karenina :-). A Anne Karenine ogladalam ostatniego lata na molo w Sopocie - bylam ciekawa, jak wygldaja te letnie seanse - i musze przyznac, ze wrazenie bylo super. Wplyw na to mial na pewno fakt, ze nie duzo "malolatow" zdecydowalo sie obejrzec akurat ten film :-).

      Usuń
    5. Mam wrażenie, że Tołstoj dosyć dokładnie opisał Annę ale w sumie co to ma za znaczenie skoro goście z Hollywood wiedzą lepiej :-)

      Usuń