środa, 23 kwietnia 2014

Pokój na poddaszu, Wanda Wasilewska

Trafiła mi się ciekawostka, "Pokój na poddaszu" Wandy Wasilewskiej wydany w 1940 roku przez Państwowe Wydawnictwo Mniejszości Narodowych USRR (Kijów - Lwów). Przy okazji po raz kolejny okazało się, że do informacji w Wikipedii trzeba podchodzić z pewną rezerwą bo wspomina ona jedynie o wydaniu powieści z 1954 r. podczas gdy "Pokój na poddaszu" po raz pierwszy ukazał się drukowany w odcinkach w "Płomyku" na przełomie 1936 i 1937 roku.


Książkę pamiętałem jeszcze z podstawówki i z tamtych lat, utkwił mi w pamięci obrazek, w którym dzieci wspólnymi staraniami dbają o rachityczny krzak bzu, który potem "odwdzięcza się" im za te starania i poruszający klimat biedy, w jakiej żyją bohaterowie Wasilewskiej. 

Do powtórki podchodziłem z duszą na ramieniu, wiadomo jak to jest z książkami z dzieciństwa, a tu jeszcze Wasilewska uchodzi za autorkę, która zaimportowała realizm socjalistyczny do literatury polskiej. Tymczasem co za zaskoczenie, bo finałowa scena, w której dzieci siedzą cicho, "bez słowa, jakby patrząc w swoją przyszłość - trudną przyszłość robotniczych dzieci w kraju, gdzie rządzi fabrykant i kapitalista" i konstatacja, "że ludzie są sobie braćmi. Wszyscy ludzie pracy." to w zasadzie jedyne akcenty propagandowe, które mogą kwalifikować się jako socrealizm, "Pokój na poddaszu" bowiem równie dobrze mógłby wyjść spod pióra Konopnickiej, od której utworów poszczególne rozdziały różnią się mniejszym rozgadaniem i większą zwartością, co sprawia że i dzisiaj czyta się całkiem przyjemnie. 

To historia o czwórce rodzeństwa, przedwcześnie osieroconej, pozostawionej samym sobie, w którym najstarsza dziewczynka przejmuje rolę matki i utrzymuje rodzinę pracując w fabryce wyrobów bawełnianych. Także pozostałe dzieci muszą wydorośleć, brat sprzedaje rower, dorabia pomagając sprzedawać choinki, inne organizują "spółdzielnię" (może to inspiracja "Bankructwem małego Dżeka" Korczaka) krawiecką, młodsza siostra zarabia jako opiekunka do dzieci a potem salowa w szpitalu. Bieda, ciężka praca i przypisane dzieciństwu okrucieństwo nie zabija w bohaterach Wasilewskiej jednak szlachetnych uczuć - opiekują się osamotnioną staruszką, naprawiają popsuty przez siebie wózek owocarza i akceptują odrzuconego początkowo żydowskiego chłopca. 

Pod względem pedagogicznym trudno coś "Pokojowi na poddaszu" zarzucić i gdyby nie propagandowe wtręty, o których wspomniałem oraz sama postać autorki, to pewnie nie zaszkodziłoby, by książka tego rodzaju, odwołująca się do współczucia i wrażliwości społecznej dzieci, także i dzisiaj była szkolną lekturą. 

30 komentarzy:

  1. Właśnie mało kto w ogóle pamięta, że W. W. była też pisarką. W ogóle jej postać budzi jednoznaczne skojarzenia i negatywne oceny, tak że gdy ostatnio w jednej z książek natknęłam się na informację, która nieco łagodzi jej wizerunek, nie mogłam w to uwierzyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie, przynajmniej na początku, Wasilewska była autorką - ale to były czasu podstawówki za komuny :-), dopiero z czasem przyszła wiedza kto zacz.

      Usuń
    2. Niesamowite. Mi od zawsze kojarzyła się tylko i wyłącznie ze swoimi "politycznymi sympatiami". Słyszę "Wasilewska" i od razu włącza mi się czerwona lampka: "Stalin":)))

      Usuń
    3. Dzisiaj jest to odruch jak najbardziej prawidłowy ale "Pokój na poddaszu" napisała zanim poznała Stalina :-), któremu podobno imponowało to, że była pisarką i córką "takiego" ojca.

      Usuń
  2. O ile dobrze sobie przypominam to dla mnie Wasilewska też była przede wszystkim pisarką chociaż nie pamiętam czy coś jej czytałam. O tym jaka była jej ideologia też dowiedziałam się znacznie później.
    Przy okazji spojrzenia na jej życiorys zauważyłam maleńka ciekawostkę, a to to, że jej pierwszy mąż pochodził z Tuchowa, czyli mamy coś wspólnego, bo mój też stamtąd pochodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzie mi tam do takich paranteli :-). Dla mnie ściśle rzecz biorąc, Wasilewska była autorką jednej książki, "Pokoju ..." właśnie, a że te propagandowe akcenty, przelatywały mi mimo uszu więc w sumie nie miałem z nią złych skojarzeń.

      Usuń
  3. Tak rzewnie tu wspomina autorka to zwolenniczka włączenia Polski, jako kolejnej republiki rad do ZSRR, pewnie ta "porażka" przyczyniła się do jej decyzji o pozostaniu w Kraju Rad po wojnie. Po agresji ZSRR we wrześniu pisała : " Nasz ZSRR jest prawdziwym krajem młodości. W przełomowym dniu 17 września najwięcej zyskała młodzież. Największe szczęście spotkało tych, którym teraz dane jest przeżyć młodość w radzieckich warunkach" ( cytat za Urbankowskim)
    A książka dla dzieci, cóż przed wojną były inne dużo lepsze ( np. Morcinek, cykl Krasuckiej o Anielce ) ale te w PRL- u były zabronione. Dlatego sądzimy, że tylko Wasilewska była zatroskana niedolą dzieci. Sen z powiek jednak spędzały jej "piękniejsze marzenia", które na szczęście dla nas - tu piszących się nie spełniły.
    Beata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beato, zaraz tam rzewnie ... ot wspomnienia książki z dzieciństwa, było - minęło. A wspomniany rzewnie przez Ciebie Morcinek, to przecież nikt inny jak wnioskodawca przemianowania Katowic na Stalinogród, ale rozumiem, że nie za to najbardziej go cenisz.

      Usuń
  4. Czytałam "Pokój na poddaszu" jako lekturę. Dydaktyzm - szlachetny. Zapamiętałam scenę, gdy Anka z rodzeństwem widzi na wystawie sklepowej bele materiału produkowane w jej fabryce. Obok jakaś pani komentuje "To tylko zwykły kreton". Dziewczyna opowiada młodszym dzieciom, ile wysiłku robotnic kosztuje wyprodukowanie kretonu. Tak (pewnie z błędami) zapamiętałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "I ... To przecież zwykła bawełna - skrzywiła się druga dziewczynka". To były dziewczynki oglądające materiały z bawełny, Anka pracowała w fabryce wyrobów bawełnianych.

      Usuń
    2. Kreton to też bawełna;) Teraz nieliczni o tym wiedzą. Szyło się z niego fartuchy i tanie sukienki.

      Usuń
    3. Ale nic nie wiadomo by materiały, które tak zdeprecjonowała jedna z dziewczynek oglądających wystawę to był kreton :-)

      Usuń
  5. w 1944 roku toczyła się dyskusja nad projektem reformy rolnej,komuniści chcieli aby ziemię rozdzielić wsród jak największej liczby chłopów,tak by zapewnić sobie ich poparcie,ludowcy na czele z andrzejem witosem(bratem wincentego),nie chcieli zbyt rozdrabniać gruntów ornych,myśleli po gospodarsku,chcieli przydzielać minimum po 5 hektarów,w tej sytuacji doszło do sporu,zanosiło się na długie obrady,wtedy do akcji wkroczyła wanda wasilewska,tak to po latach wspominała,"w jakiejś chwili przerwy,kiedy przyniesiono kanapki,ktoś mówił coś o pogodzie,a ja zapytałam witosa:ciekawe,jaka o tej porze jest pogoda w komi(witos był tam na zesłaniu)?wówczas witos usiadł i więcej głosu nie zabrał",dyskusja się skończyła,trzeba przyznać,że wasilewska zachowała się paskudnie,znokautowała przeciwnika(tadeusz żenczykowski"polska lubelska 1944)-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałem o tej historii, paskudne z niej było babsko - fakt.

      Usuń
  6. I po raz kolejny odetchnęłam z ulgą, bowiem z sentymentem wspominałam szkolną lekturę, ale miałam obawy przed ewentualnym powrotem, teraz z czystym sercem będę mogła sobie odświeżyć książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem, z czystym sercem :-) - w porównaniu z "Pokojem na poddaszu" zdarzały mi się bardziej "dęte" powroty do przeszłości. Może to, że powieść ukazywała się w "Płomyku" wyznaczało jednak jakieś standardy, niezależnie że jego redaktorzy mieli też komunistyczne inklinacje i do tego stopnia, że wypuścili "bolszewicki" numer, który cenzura skonfiskowała.

      Usuń
  7. Perełka :) Nie, żebym pamiętał :) A co do tego, żeby była lekturą? Nie wiadomo jaki klucz by do niej zastosowano. Wszak teraz podobno Deżo Gereb z „Chłopców z Placu Broni” jest postacią pozytywną :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Chłopców ..." pamiętam jak przez mgłę i to bardzo gęstą :-) wiem, że jakiś czas temu wyszło nowe tłumaczenie i w związku z tym "Chłopców ..." na nowo odczytano - widzę, że będę miał sobie co przypominać :-).

      Teraz nie ma opcji by "Pokój ... " był lekturą bo na dzień dobry by go odsądzono od czci i wiary ze względu na autorkę :-).

      Usuń
    2. U nas tak zawsze - nie jest ważne co kto robi, co pisze czy mówi, tylko żeby był swój :)

      Usuń
    3. Po tym co Wasilewska wyrabiała to nie wiem, czy ktoś by się do niej przyznał jako do swojej :-)

      Usuń
  8. Czy obraz stanie się brzydszy, gdy się dowiemy, że namalował go zły człowiek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet z niektórych komentarzy tutaj widać, że dla niektórych, zły człowiek z definicji nie może dobrej książki napisać i najważniejszy jest życiorys a nie dzieło (nie żebym akurat w przypadku Wasilewskiej jakoś specjalnie zachwycał się jej twórczością).

      Usuń
    2. No właśnie. „Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać...”. To jedno z najbardziej fałszywych i szkodliwych przekonań. I z tym trzeba walczyć za wszelką cenę.

      Usuń
    3. Gdzie tam mi do walki, zwłaszcza że byłby to rodzaj walki z wiatrakami - ja tylko piszę o wrażeniach z przeczytanych książek :-)

      Usuń
    4. :) Chyba trochę za patetycznie zabrzmiało ;) jednak już sama taka rozmowa jest walką. Ktoś czyta, ktoś się zastanowi... I zrobi co uważa :) Pozdrowionka serdeczne :)

      Usuń
    5. Ktoś się zastanowi ... - z Ciebie to jednak optymista! :-) ja przeważnie widzę zacietrzewienie, niechęć to otwarcia się na argumenty i nieumiejętność przyznania się do błędu. C'est la vie. Pozdrawiam! :-)

      Usuń
  9. O - a mnie ominęła ta lektura w dzieciństwie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz znowu czego tak bardzo żałować :-)

      Usuń
    2. Ciekawe, co powiedziałyby moje dzieci, gdybym przeczytała im tę historię?

      Usuń
    3. Gdybyś pominęła kilka zdań, tych propagandowych, to może nawet książka by się im spodobała - nie zapominaj, że w końcu przed wojną ukazała się w "Płomyku" i miała też zwykłe wydanie więc od tej strony w zasadzie możesz być spokojna. Jest jeszcze kwestia wieku Twoich dzieci :-) i tego czy coś takiego w ogóle do nich by przemawiało.

      Usuń