środa, 18 grudnia 2013

Do moich ewentualnych czytelników. Wspomnienia z czasu wojny, Symcha Binem Motyl

Świadectwa ocalałych z Zagłady w pewnym sensie są niewygodne dla wszystkich zainteresowanych. Dla nas, Polaków bo często burzą nasze wyobrażenie jako o narodzie romantycznych bohaterów, gotowych poświęcić własne życie w obronie niewinnych, dla Żydów bo pokazują, jak obce było im poczucie społecznego solidaryzmu w obliczu zagrożenia, obnażają ich bezwzględność i brak skrupułów nie tylko w walce o ocalenie własnego życia ale także, co nie już żadnego usprawiedliwienia, wyłącznie dla zdobycia pieniędzy.


I takie też są wspomnienia Symchy Motyla. Mimo że ich autor przeżył wojnę trudno powiedzieć by jego przeżycia skończyły się happy-endem, a jeśli już to jest to bardzo gorzkie "szczęśliwe zakończenie". Można na podstawie jego książki nakręcić trzymający w napięciu od pierwszej do ostatniej sceny dramat wojenny, którego głównym bohaterem byłby żydowski ex-urzędnik, który usiłował zarabiać na życie najpierw przemytem przez granicę niemiecko-rosyjską, potem pomiędzy Generalnym Gubernatorstwem i Rzeszą a wreszcie pomiędzy warszawskim gettem i aryjską częścią Warszawy. Przeżył śmierć kilkuletniej córeczki, którą najprawdopodobniej jego pobratymcy wysłali na Umschlagplatz, a sam wraz żoną uciekł z transportu do Majdanka by po powrocie do Warszawy skorzystać z oferty aferzystów, którzy zorganizowali business, który przeszedł do historii jako "sprawa Hotelu Polskiego". Ocalał, paradoksalnie, dzięki brakowi pieniędzy bo nie stać go było na wykupienie "pewniejszych" dokumentów, których właściciele jak się potem okazało zginęli w Oświęcimiu a ocaleli ci, których paszporty wydawały się najmniej pewne. To wszystko może pobrzmiewać nutką sensacyjno-przygodową ale gdy czyta się "Do moich ewentualnych czytelników" myśl by traktować książkę w ten sposób przychodzi do głowy chyba jako ostatnia. 

Nie ma nic "przygodowego" w spotkaniu z dezerterami, którzy jak pisze autor, "opowiadali - Niemców na oczy nie widzieli, a którzy na wieść o zbliżaniu się Niemców uciekali w popłochu" (wszystkie cytaty podaję z zachowaniem oryginalniej pisowni), w obrazie warszawiaków, jaki Motyl zobaczył po powrocie do domu - "ludzie wysypali się tłumnie na ulicę, niektórzy, korzystając z nieładu, zaczęli rozbijać sklepu, rabując co popadnie", albo w pierwszym zetknięciu się z "rycerskim narodem", którego żołnierze pokazali raczej nieznaną szerzej twarz - "nadeszli nowi żołnierze, żądając od nas oddania im zegarków, przy czym zaznaczyli, że kto nie odda samemu zegarka dobrowolnie, zostanie z miejsca rozstrzelany" choć i tak nie było to jeszcze najgorsze w porównaniu z tym co Symchę Motyla miało spotkać.

Wątek zamiłowania Niemców do grabieży przewija się we wspomnieniach wielokrotnie ale niestety wygląda na to, że nie byli w tym odosobnieni bo "zrabowane rzeczy częściowo sami zabrali, a częściowo obdarowali niemi dziewki wiejskie, które im przy tej operacji dzielnie pomagały" i nie był to odosobniony wypadek skoro pisze - "Pamiętam jak mali chłopcy polscy sprowadzali Niemców, aby wskazać na stacji tych Żydów, którzy nie nosili opasek. Przykro było patrzeć, jak mali chłopcy pastwią się nad dorosłymi ludźmi, którzy przed nimi drżeli jak przed Niemcami. Dochodziło czasem do tego, że żandarm musiał odpędzać malca plującego na starego człowieka Żyda."

Na tym tle wydawać by się mogło, że to Żydzi będą dla siebie w tych trudnych czasach ostoją, jeśli tak myślał autor to mocno się rozczarował, bo kiedy przedostał się do Białegostoku wspomina - "kilka dni wałęsałem się po mieście bez celu, odwiedzając dawnych znajomych (...) którzy jednak nie wykazali chęci dopomożenia mi", "(...) Żydzi w ogóle niegościnnie, a nawet wrogo odnosili się zarówno do mnie, jak i reszty uchodźców warszawskich". Ale co jeszcze bardziej zdumiewające, to to, że Żydzi w pogoni za zyskiem wracali z terenów zagarniętych przez Rosjan na ziemie znajdujące się pod okupacją niemiecką - "Zysk z powodu znacznej różnicy cen były tak wielkie, że bardzo wielu Żydów, którzy przyjechali tu by ratować życie przed Niemcami, wracało teraz do Polski, wywożąc tam zarobione pieniądze, by je tam obrócić na kupno towaru i z narażeniem życia znów je przywieźć do Rosji."

Ten niezbyt pochlebny obraz własnej nacji z czasem robi się coraz drastyczniejszy -"w niektórych sferach doszło do krańcowej demoralizacji, gdyż ludzie po utraceniu swoich najbliższych łączyli się szybko ze sobą, stwarzając nowe pary, niby-rodziny, starając się pełnymi garściami łapać życie, a raczej złudzenie życia. (...) Takie pojęcia jak reputacja, skromność obyczajów, cnota zupełnie nie istniały, nikt bowiem nie przypuszczał, iż doczeka się kiedyś innych czasów, kiedy to mu może zaszkodzić."

Ale wątki ściśle obyczajowe we wspomnieniach Motyla i tak brzmią łagodnie w porównaniu z oskarżeniami, gdzie "groźne widmo uzbrojonych Ukraińców i Łotyszów, a także - bądźmy szczerzy - policjantów żydowskich, spędzało sen z powiek" i "(...) często sami Żydzi w porozumieniu z ich aryjskimi pomocnikami organizowali sztuczne napady, podstawiając niby agentów, policjantów itp. aby zrabować mienie swoich klientów" bo to, że "szantażowanie Żydów po aryjskiej stronie przez typy spod ciemnej gwiazdy było na porządku dziennym" jest powszechnie wiadome, choć ciągle przyjmowane przez nas z oporami.

Z drugiej jednak strony trudno nie zadać sobie pytania, co ludzie skazani na śmierć, zamiast ukrywać się u tych, którzy zdecydowali się im pomóc, robili na ulicach, narażając zarówno siebie jak i tych, którzy dla nich zaryzykowali życie swoje i rodziny - i nie ważne nawet z jakich pobudek. Takich dwuznaczności jest zresztą więcej jak choćby wówczas gdy pisze - "Głód robił swoje: niszczy nie tylko ciało, ale zmienił dusze nasze i poczucie wartości moralnych. Każdy dbał wyłącznie o siebie, walcząc wszystkimi siłami czy to o dodatkowy koc do przykrycia, czy też o bliższe miejsce przy żelaznym piecu (...)" dając do zrozumienia, że więzi społeczne i pojęcia obowiązujące w normalnym społeczeństwie nie miały w obozie żadnego znaczenia w obliczu śmierci. Pośrednio widać to też gdy wspomina, że zarobione w obozie papierosy otrzymywał od innych więźniów chleb lub zupę - aż chciałoby się zapytać, czy wiedział co będą jedli ci, którzy ten chleb oddali.

Ma się chwilami wrażenie, że Motyl bardziej obawiał się Polaków niż Niemców, szokująco brzmią jego wyznania, że lepiej czuł się w getcie -  "I dziwna rzecz. Momentalnie po przekroczeniu muru odetchnąłem swobodnie: nareszcie znów jestem u siebie. Wydawało mi się wtedy, że właśnie w getcie mogę czuć się bezpiecznie. (...) Przebywanie bowiem po aryjskiej stronie wymagało ciągłego bez przerwy napięcia nerwowego" choć przecież tam "Ulicami przewalały się wynędzniałe, obłąkane z głodu fale ludzkiego mrowia. Ci, którym zabrakło już sił, siadali na ulicy i powoli konali. Nikt tu nie przychodził z pomocą. Obojętnie przechodziło się koło spuchniętych z głodu na wpół nagich postaci ludzkich, które leżały w poprzek chodnika, obojętne, nie mające już sił wyciągnąć rękę po jałmużnę. Martwe dzieci leżały przed drzwiami, wyrzucone wprost na ulicę, gdyż Wydział Cmentarny nie mógł nadążyć w zbieraniu trupów z mieszkań." Nie mówiąc już, że nieomal jak bluźnierstwo w naszych uszach mogą brzmieć pierwsze wrażenia z pobytu w obozie koncentracyjnym w Bergen-Belsen - "Na ogół panuje względne zadowolenie. Dla wieli spośród nas warunki obecne lepsze są od poprzednich po aryjskiej stronie w Warszawie."

Ale Motyl nie demonizuje Polaków, wręcz przeciwnie świadom jest ile ma do zawdzięczenia niektórym z nich, często przypadkowym osobom, które pomogły mu i jego żonie, narażając się w najlepszym przypadku na ostracyzm społeczny ze strony znajomych i sąsiadów, jeśli nie na szantaż, denuncjację i śmierć.

Mocna rzecz, może literacko nie najwyższych lotów ale nie o takie walory przecież w tego rodzaju lekturze chodzi. Polecam. 

61 komentarzy:

  1. "Oskarżenia" rzucane pod adreem Polaków rzeczywiście brzmią strasznie i powodują ogromny dysonans w konfrontacji z naszym wyobrażeniem i tym, co nam wpojono przez lata.
    Odnosze jednak wrażenie, że w świetle tego, co pisał Motyl i wielu innych, przynaleznośc narodowa schodzi tu na drugi plan. W tym kontekście najstraszniejsze jest, że do takich czynów i zachowań w ogóle wśród ludzi dochodziło, że strach i presja były na tyle silne, by przewartościować cały system zasad moralnych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pewnym sensie chyba masz rację, zważywszy że Żydzi sami żerowali na nieszczęściu swoich pobratymców i to tylko dla geszeftu, ale aspektu narodowościowego jednak bym nie pomijał. Zresztą jego oskarżenie nie mają natury generalnej bo tak jak pisałem zaznacza, że Polacy pomagali jemu, jego żonie i ich znajomym i nie przemilcza również pomocy jaką otrzymał po ucieczce z transportu.

      Usuń
    2. Takie wspomnienia na pewno są cenne dla odtworzenia obiektywnego obrazu tamtych czasów (tym bardziej, że autor, jak piszesz, nie generalizuje). Oby tylko nie stały się pożywką dla tak zwanej "polityki historycznej".
      Zastanawiam sie, na ile uraz w stosunku do Polaków, deklarowany przez swiadków Zagłady, może być wynikiem fatalnych skojarzeń i pretensji wobec tych, którzy byli w nieco lepszej sytuacji a na ile jest to obraz prawdziwy.

      Usuń
    3. Znawcą problematyki nie jestem ale niektóre motywy we wspomnieniach powtarzają się - np. uczucie ulgi, że znalazło się w murach getta, wśród swoich, oskarżenia Polaków o antysemityzm ale też i Żydów o współpracę z Niemcami i robieniu geszeftu na nieszczęściu innych, choć to ostatnie mam wrażenie nie pobrzmiewa jako oskarżenie a bardziej jako stwierdzenie faktu.

      Usuń
    4. Smutne, ale nie sadzę by pisał czego nie widział i nie doświadczył.
      To był okrutny czas a nie wszyscy ludzie byli , ale i są ludźmi dobrej woli, niestety. W każdym społeczeństwie mam do czynienia z hienami.
      Ale co mówić o obcej nacji, gdy własna jawi się jak najgorzej.
      W ocenie zachowań ludzkich potrzebny jest zawsze obiektywizm a o niego trudno, gdy bronimy się jedni przed osądem drugich.

      Usuń
    5. Motyl pisze właśnie to czego sam doświadczył, nie ma tego, że "słyszałem że", "ludzi mówili", "podobno" itp. itd., nie pomija też zdarzeń, które jego mogą postawić w nie najlepszym świetle, co pozwala wierzyć, że to zapisy autentycznych przeżyć, zwłaszcza że większa część została zrobiona nieomalże na gorąco bo w 1945 roku. Dla mnie zaskakujące jest to, że miejscami ma się wrażenie, że to Polacy stanowili bezpośrednio większe zagrożenie niż sami Niemcy, którzy są gdzieś tam w tle poza oczywiście wydarzeniami w samym getcie i w obozie.

      Usuń
    6. Chętnie sama po książkę kiedyś sięgnę, jeżeli jest w bibliotece, by samej się przekonać jak to przekazał.
      To trudny temat i z pewnością nie jednoznaczny.

      Ciekawym jest jednak to, że książki tego typu ukazują się w czasie, gdy Żydzi czynią starania o odszkodowanie. Ukazywanie nas w złym świetle sprzyja ich działaniom na arenie międzynarodowej. Co o tym sądzisz. Nie twierdzę, że nie błądzę.

      Usuń
    7. To tak jakbyś powiedziała, że ciekawym jest, że książki typu "Pożoga" czy "Burza ze wschodu" ukazują się w czasie kiedy Polacy czynią starania o odszkodowanie za mienie pozostawione na Kresach. Pewnie są tacy, którzy widzą taki związek ale ja nie, choć być może błądzę :-).

      Wiadomo, że przed '89 takie książki nie miały szans na wydanie, a ponieważ są wydane tylko w języku polskim, to na ich rozgłos na arenie międzynarodowej bym nie liczył.

      Swoją drogę, czy nie interesowało Cię nigdy z jakiego tytułu prawnego korzystali pierwsi mieszkańcy pożydowskich domów na przykład w Jedwabnem, bo przecież nie kupili ich przed notariuszem od prawowitych właścicieli ani nie otrzymali ich od nich w spadku. Chyba więc nie ma co tak bardzo się dziwić ich staraniom o odszkodowanie.

      Usuń
    8. Ach oczywiście, że mam świadomość tego co piszesz. Przecież w mojej miejscowości było pożydowskich domów, w których mieszkali Polacy.
      Gdy byłam dzieckiem dziwiło mnie to bardzo. Jak wynikało z opowiadań wujka społeczność mojej miejscowości była mieszana, ale żyła ze sobą zgodnie. Co nie znaczy, że nie było animozji. Żydzi tu jednak już nie wrócili po wojnie.Zostali wymordowani przez Niemców lub wywiezieni do obozu.
      A kto nam Polakom da odszkodowanie za zniszczenia wojenne, za Warszawę. To jest temat rzeka i nie wiem czy dałoby się go łatwo rozstrzygnąć.

      Usuń
    9. A zdarzało się, że i ci którzy wracali też nie byli zbyt ciepło witani - wystarczy przypomnieć pogrom w Kielcach. Dla mnie długi czas zdumiewające było to, że niektórzy Żydzi woleli wyemigrować niż wrócić do siebie ale jak wiadomo każdy skutek ma swoją przyczynę. Po przeczytaniu paru książek jakoś przestałem się im dziwić.

      Usuń
    10. Myślę, że z tym dobrym współistnieniem w danych społecznościach też różnie bywało. Wzajemna niechęć wynikała z różnych przyczyn, w tym być może głównie ekonomicznych, gdyż Żydzi niestety w różny sposób rugowali Polaków / słynne powiedzenie Wasze są ulice a nasze kamienice / z ich własności . Z resztą jak się czyta różną literaturę to faktycznie nigdzie nie byli dobrze widziani po jakimś czasie. Dlaczego?

      Usuń
    11. Oczywiście, masz rację - wiadomo, że było tak sobie, przecież nie jest żadną tajemnicą, że rugowaliśmy Żydów ze studiów stosując zasadę numerus clausus, ograniczaliśmy dostęp do zawodów (lekarze, prawnicy) i promocji oficerskich w wojsku, że o pogromach nie wspomnę. A że nie byli mile widziani - to chyba możemy jako nacje podać sobie ręce, bo słuchając głosów z Wielkiej Brytanii, Niemiec czy Francji widać, że też tam na nas nie czekają z otwartymi rękoma.

      Usuń
    12. Trochę się mi wymigałeś.

      Usuń
    13. W czym Ci się wymigałem? :-)

      Usuń
    14. Marlow dziwic sie ich wyjazdom z Pl faktycznie raczej nie ma podstaw. Mnie raczej dziwi to ze czesto wbrew pozorm slysze/ czytam ze mieszkaja oni w Niemczech. Wcale to nie rzadkie przypadki.

      Usuń
    15. Dla mnie to też było lekkim szokiem gdy dowiedziałem się, że Żydzi nawet po wojnie wybierali Niemcy jako miejsce zamieszkania, tak że możemy ubolewać nad ich "niewdzięcznością" jako nacji ale nie ma co ukrywać, nie ma skutku bez przyczyny.

      Usuń
    16. ZAstanawia mnie bardziej dlaczego nie Ameryka, Francja , niekoniecznie Polska b ani im tu dobrze nie było ani warunków do życia super nie mieli. Ale Niemcy ???

      Usuń
    17. Też tego nie rozumiem - przecież to naród morderców, przynajmniej wg tego co wynieśliśmy ze szkoły, tymczasem okazało się, że Żydzi wolą mieszkać wśród "morderców" niż wśród "obrońców". Może wynika to z tego, że w gruncie rzeczy bardziej bali się nas, bo my byliśmy społecznością "pierwszego kontaktu", od której zależało to czy przeżyją czy nie a Niemcy zaś byli gdzieś z tyłu. No i wiadomo, że złe wiadomości rozchodzą się 10x szybciej niż dobre więc opowieść o tym, że ktoś padło ofiarą szmalcownika była bardziej nośna niż to, że komuś udało się uratować.

      Usuń
  2. miałam nie pytać ale jakoś sobie nie mogę odmówić,co pana tak wzięło na tych żydów?-anna

    OdpowiedzUsuń
  3. a czemu tak?bardzo jestem ciekawa-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieszkam stosunkowo blisko (jak na Warszawę) Powązek, które graniczą z cmentarzem żydowskim (mają wspólny mur), oba cmentarze mają zbliżony obszar i o ile Powązki "tętnią życiem" jeśli tak mogę powiedzieć to cmentarz żydowski jest w zasadzie pusty (i opuszczony). Byłem tam kilka razy - niesamowite miejsce i od tego czasu jestem zafrapowany pytaniem, co takiego stało się z ludźmi, że nikt już tu nie przychodzi.

      Usuń
  4. nawiązując do powyższej rozmowy,to niezupełnie się z wami zgadzam,punkt widzenia zależy bowiemod punktu siedzenia,"W latach 1512-1520 w Turcji panował sułtan Selim I. Pokonując Mameluków zdobył on Egipt, Palestynę i Mezopotamię.
    Prowadził on politykę przychylną Żydom. Zezwolił on Żydom osiedlać się we wszystkich tureckich miastach, zajmować się handlem i rzemiosłem. Dlatego żydowscy wygnańcy z Europy (w szczególności z Hiszpanii) osiedlali się w granicach Turcji. Przynosili ze sobą wysoką kulturę, kapitał i przedsiębiorczość. Dzięki nowym przybyszom, Bliski Wschód ożył gospodarczo i kulturowo.
    Turcja na długi czas stał się oazą dla Żydów okrutnie prześladowanych przez chrześcijan.

    W 1516 r. kontrolę nad Palestyną rozpoczęli sprawować Turcy (sułtan Selim I). Od tego momentu rozpoczęła się tam duża imigracja Żydów z Turcji i Europy.",chcę powiedzieć,że selim był bardzo zadowolony z obecności żydów w turcji,uważął ich za coś w rodzaju"manne z nieba",twierdził,że wystarczy im tylko nie przeszkadzać a złoto samo popłynie do skarbca,w postaci podatków,myślę,że miał wiele racji,bo żydzi to bardzo przedsiębiorczy i zaradny naród,my,mimo wielowiekowego sąsiedztwa,niewiele się od nich nauczyliśmy-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż taki biegły w historii Żydów nie jestem ale mam własną teorię tłumaczącą skąd się wzięło hasło, które przytacza Natanna. Za swoje niepowodzenia zawsze chętniej obwiniamy kogoś niż dopatrujemy się własnych win, a Żydzi jako obcy bo wyraźnie się wyodrębniali a wielu nawet nie umiało mówić po polsku choć mieszkali tu od pokoleń byli idealnym winnym. A przecież gdyby ludzie rzeczywiście tak uważali i bojkotowali żydowski handel, rzemiosło, lekarzy i prawników to momentalnie podcięto by byt ekonomiczny Żydów bo przed wojną stanowili ok. 10% ludności, widać jednak coś skłaniało "naszych" do tego by nie korzystać z usług "swoich" tylko "obcych" :-)

      Usuń
  5. rozumiem,tu gdzie mieszkam też jest żydowski cmentarz,wprawdzie,przez ostatnie lata,zrobiono tam trochę porządku,jednak nie widzę żeby go ktoś odwiedzał,ja interesowałam się,kiedyś żydami przez trzy lata,gdy zbierałam materiały, w archiwum,do mojej pracy magisterskiej,utkwiło mi w pamięci jedno podanie,w którym jakiś żyd prosił o pozwolenie na handel stargaNEmi szmatami,niedość,że się potrafił z tego utrzymać,to jeszcze płacił podatek-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to ktoś powiedział dbałość o cmentarze to przejaw kultury a dbałość o obce cmentarze to przejaw wyższej kultury. Tam gdzie się urodziłem, z cmentarzem niemieckim "porządek" zrobili jeszcze Niemcy, a my za to "zadbaliśmy" o ich. Teraz rzeczywiście powoli się to zmienia, te cmentarze zaczynają być traktowane jako pamiątki przeszłości, tylko często już nie ma o co dbać.

      Usuń
    2. To akurat jest dosc typowe ze nie lubimy innych nie tylko Żydów , w wakacje mialam okazje zwiedzic przez przypadek cmentarz protestancki. Przez przypadek bo tam ktos sprzatal inaczej jest zamkniety bo ludzie go dewastowali. Ręce opadają.

      Usuń
    3. Prawda?! A teraz porównajmy to z naszymi pretensjami do Ukraińców, Litwinów, Białorusinów, że nie dbają o nasze cmentarze ...

      Usuń
  6. myślę,że im samym potrzebne jest to poczucie zagrożenia,wyimaginowane czy rzeczywiste,to przekonanie,że są nielubiani,może to sprawia,że trzymają się razem,gdziekolwiek są-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia, ale wydaje mi się że to trzymanie się razem było typowe bardziej dla Europy Wschodniej, w bogatych państwach europejskich, gdzie poziom cywilizacji i kultury był wyższy Żydzi byli znacznie bardziej zasymilowani.

      Usuń
  7. może to więc,jednak,zagrożenie sprawiało,że trzymali się razem,chociaż,z drugiej strony,ten wyższy poziom cywilizacji i kultury na zachodzie,nie powstrzymał ich przed osiedlaniem się w polsce,przed drugą wojną światową byliśmy,chyba,najbardziej żydowskim krajem w europie-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wyglądał kierunek migracji Żydów nie wiem, ale byłbym w szoku gdyby okazało się, że emigrowali z bogatego Zachodu do Polski a nie odwrotnie :-) Część z Żydów została przesiedlona do Polski przez Rosjan (pisał o nich Prus w "Kronikach") i pewnie też w okresie rewolucji, część stamtąd uciekła czując co się święci a do nas mieli najbliżej.

      Usuń
  8. uciekali też do nas,kiedy zobaczyli co się święci w niemczech,po dojściu do władzy hitlera-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy myślimy o tym samym bo Polakenaktion w 1938 r. trudno nazwać emigracją.

      Usuń
  9. no byli tacy,co sami wyjechali,chociaż w sumie wydalono ich do polski około siedemnastu tysięcy,za to do pierwszej wojny światowej,z europy wschodniej do niemiec wyjechało pięćdziesiąt jeden tysięcy żydów,prawie trzy miliony do ameryki,uciekali przed biedą i pogromami,w polsce do drugiej wojny żyła jedna trzecia żydów-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie mogę tego pojąć - niby Polska była antysemickim krajem a tylu Żydów tu mieszkało :-)

      Usuń
  10. no właśnie,wygląda na to,że z tą naszą antysemickością jest coś nie tak,chociaż kiedyś czytałam olczak-ronikier"w ogrodzie pamięci",ona tam wspomina,miedzy innymi,jakiegoś kuzyna,który brał udział w bitwie o anglię,cytuje jego list,w którym ten chłopak pisze o reakcji,swoich kolegów,na wieść o tym,co niemcy robią z żydami,pisze,że nigdy do polski nie wróci,bo nie mógłby już w polsce,między takimi ludźmi mieszkać,nie mógłby zapomnieć,tego co zobaczył i usłyszał-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze widać to w rozmowach Lanzmanna (niezależnie od oceny jego filmu), rozmawia z ludźmi po których widać, że byli poruszeni tym czego byli świadkami (m.in. z Janem Karskim) ale rozmawia też z takimi, którzy mówią o tym bez większych emocji. Jeden z nich na pytanie czy współczuł Żydom mówi (zwraca się do tłumaczki) - jak pani się zatnie w palec to mnie nie boli. Było więc i tak, i tak wszystko zależy od ludzi, zadziwia natomiast to, że w społeczeństwie uchodzącym za tak przywiązane do wiary jak nasze było możliwe tak wiele wypadków wydawania innych ludzi na śmierć.

      Usuń
  11. przywiązanie do wiary,przecież przeż wieki patrzyło się na żydów jako na tych,którzy wydali na śmierć chrystusa"ukrzyżuj go",z drugiej strony solą w oku było zawsze ich bogactwo,przedsiębiorczość,zaradność,nie wiem czy byłoby by tak samo gdyby oni nic nie mieli,jak pan myśli jak potoczyłyby się losy na przykład templariuszy gdyby nie byli bogaci,choć żydzi też nie zawsze i nie wszyscy byli zamożni-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dosyć szczególne przywiązanie do wiary i mocno selektywne podejście do 10 przykazań (nie zabijaj, nie kradnij, (nie pożądaj) żadnej rzeczy która jego jest) i ewangelii (wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci najmniejszych, mnieście uczynili) itd. itd. Może po prostu jako społeczeństwo nie byliśmy/jesteśmy tacy wspaniali jak sobie wyobrażamy.

      Usuń
  12. wielu uważało,że żydom się to wręcz należało,"krew jego na głowy nasze i na głowy dzieci naszych",to dopiero"nasz papież"zaczął ich nazywać naszymi starszymi braćmi w wierze,ilu z katolików uświadamia sobie,że chrystus,matka boża i wielu naszych świętych to też żydzi?dialog prowadzony między różnymi religiami nawet chrześcijańskimi(ekumenizm) to też nowe zjawisko-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego właśnie nie rozumiem - jak można było pogodzić religijność z nienawiścią posuwającą się aż do uczestnictwa w mordach, chyba że przyjmiemy, że tak na prawdę była to religijność "na pokaz", obrzędowa, bez zrozumienia tego co zawiera w sobie ewangelia.

      Usuń
  13. dlaczego na pokaz?ludzie są różni,takich,którzy uważają się za dobrych katolików,chodzą do kościoła i co niedzielę przystępują do komunii a jednocześnie robią różne świństwa też nieraz można spotkać,wcale nierzadko i pewnie byliby oburzeni gdyby im pan zwrócił uwagę,kiedy w"rozmowie z katem" pada pytanie"...czy nie ma pan wyrzutów sumienia z powodu tego,co pan zrobił?"stroop odpowiada,że nie,bo dla niego żydzi,których skazał na śmierć to nie byli ludzie,jeśli tak rzeczywiście myślał to dlaczego sumienie miałoby mu coś wyrzucać,wszak nie mordował ludzi,nie przeszkadzało mu to uważać się za wierzącego,jedno z drugim nie miało nic wspólnego-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba jakiś żart, prawda? Czy można być chrześcijaninem nie przestrzegając 10 przykazań - dla mnie jest pytaniem retorycznym, i nie chodzi o to, czy ktoś taki uważa się za chrześcijanina, tylko czy nim jest. To tak jak jakbym twierdził, że jestem przystojny chociaż mam 155 cm wzrostu, ważę 95 kg i poważną wadę kręgosłupa - owszem mogę uważać się za przystojnego, tylko co z tego?

      Usuń
  14. prosze pana,jakiś czas temu zapytałam znajomą,po co wzywać księdza do umierającego,który nigdy nie chodził do kościoła,jeśli komuś za życia nie był potrzebny ani kościół,ani ksiądz to,po co mu go sprowadzać na koniec?popatrzyła na mnie i powiedziała"...no wiesz a co ludzie powiedzą?przecież to robi się dla ludzi...", pyta pan czy ktoś uważa się za chrześcijanina, tylko czy nim jest?obawiam się,że większość ludzi tego nie rozdziela,bo tak jest wygodniej,kogo dziś boli głowa z tego powodu,że jest na bakier z dekalogiem,obawiam się,że takich jest niewielu,bo albo pana boga nie ma,albo jest dobry i wszystko mi wybaczy,kto się zastanawia nad"...i odpuść nam nasze winy,jako i my odpuszczamy naszym winowajcom...",kto myśli,co te słowa znaczą,ludzie wypowiadają je automatycznie i tak obawiam się do wiary podchodzą,tak nawiasem mówiąc,pascal to kiedyś ładnie ujął"wiara to bóg dotknięty sercem,a nie rozumem-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo! wygląda na to, że wreszcie się zgadzamy :-)

      Usuń
  15. w którym miejscu,niemożliwe-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jednak, a jednak ... , kto by pomyślał, prawda? :-) powiedziałbym "w całej rozciągłości" zgadzam się z Twoim ostatnim postem :-)

      Usuń
  16. prosze wybaczyć,że wrócę jeszcze na chwilę do żydów ale to wydaje mi się ciekawe,mówi się,że to żydzi kiedyś,mając do wyboru jezusa czy barabasza woleli uwolnić tego drugiego,jednak rzeczywistość mogła wyglądać zupełnie inaczej,piłat,który miał wydać wyrok,był przez wiele lat żołnierzem,rzymskim legionistą,służył gdzieś na obrzeżach imperium,gdzie przetrwanie zależało od refleksu i umiejętności podejmowania szybkich decyzji,w końcu chciał zrobić kariere,wybić się,w 26 roku naszej ery udało mu się zostać prefektem judei,dbał aby,w powierzonej sobie prowincji,panował spokój a do rzymu płynęły pieniądze,z całą pewnością nie był typem człowieka,który pytałby jakiegoś żyda,co on ma zrobić,prawdopodobieństwo,że zrobił to w przypadku jezusa jest właściwie żadne,tym bardziej,że został po dziesięciu latach odwołany do rzymu,podpadł,bo był zbyt brutalny,za co więc oskarża się żydów?-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż tak bardzo nie interesuję się historią Żydów, chociaż Flawiusz w domu jest :-) i niespecjalnie racjonalizowałbym antysemityzm, zwłaszcza w tych najjaskrawszych przejawach bo z rozumem par excellance nie ma on nic wspólnego.

      Usuń
  17. o matko,kto by pomyślał?nie chce mi się wchodzić na komin-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam łatwiej bo mam kominek więc nie muszę wchodzić na dach :-)

      Usuń
  18. dziś,przy okazji przedświątecznych porządków,znalazłam fragment wiersza biernata z lublina,który sobie kiedyś przepisałam(wspomniał pan,że nie jest przystojny,tylko proszę nie traktować tego jako pochlebstwa),
    "moc,uroda z wszystką krasą
    bez rozumu nikczemne są;
    a co po czyjej piękności,
    gdy nie ma w głowie mądrości."
    (zmieniłam tu tylko jedno słowo),a tego ostatniego,przecież,bozia panu nie poskąpiła prawda?-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nieprzystojny?! - nic o tym nie wiem :-) ale za dobre słowo dziękuję :-)

      Usuń
  19. dlaczego niemcy?żydzi to praktyczny naród,myślę,że brali pod uwagę sytuację gospodarczą i polityczną tego kraju,poza tym łatwość w porozumiewaniu z niemcami(język),roma ligocka zapytana kiedyś dlaczego zamieszkała w niemczech,powiedziała,że na złość niemcom,"niech patrzą na mnie żydówkę i niech wiedzą,że te ich wszystkie wysiłki aby nas zlikwidować,to skórka nie warta wyprawki"-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podoba mi się argumentacja pisarki :-) Poza tym ekonomia nie ma co kryć. Gdy czytam w tym przypadku jednak głównie prasę , zwykle wygląda to tak że uratowany z pogromu Żyd mieszka w Niemczech w przyzwoitych warunkach a osoba , która go wyratowała wegetuje w Polsce. Nie jest to zarzut tylko spostrzeżenie. I niestety niepochlebne dla naszego kraju świadectwo. Rozumiesz chyba odbiór tego komunikatu w świecie, ofiara lepiej się czuje u kata!!!

      Usuń
    2. Jakoś nie mam przekonania do Ligockiej, próbowałem jej "Dziewczynki ..." ale po parunastu stronach odpuściłem, wydało mi się to "jakieś takie"

      Usuń
  20. „Jeśli Bóg nie dałby Żydom Polski jako schronienia, los Izraela byłby rzeczywiście nie do zniesienia” – pisał w XIV wieku wybitny krakowski rabin Mojżesz ben Israel Isserles. Nic dziwnego – Polska i Żydzi to ponad 1000 lat wspólnej historii.Przełomem w historii Żydów w Polsce stał się Statut Kaliski – zbiór przywilejów gwarantujący Żydom wolność osobistą, swobodę wyznania i autonomię sądów w sporach wewnętrznych. Surowe kary zaczęły grozić za napaść na synagogę czy za nieudzielenie pomocy napadniętemu Żydowi. Statut w 1264 roku podpisał książę Bolesław Pobożny, a potem rozszerzyli go i potwierdzili kolejni polscy władcy: Kazimierz Wielki, Kazimierz Jagiellończyk i Zygmunt Stary.
    Wieść, że u nas Żydom żyje się lepiej niż gdziekolwiek indziej, szybko się rozeszła. Zaczęto Polskę nazywać krajem "złotej wolności Żydów". Przybywali Żydzi niemieccy, węgierscy i francuscy. Pod koniec XVIII wieku mieszkało ich tu już ok. 900 tysięcy.Aż do rozbiorów Polska była centrum żydowskiego świata.",w tym miejscu obiecuję poprawę,przestaję pana"katować"historią żydów,było nie było,co za dużo,to niezdrowo,ha ha ha -anna

    OdpowiedzUsuń
  21. trzeba też przyznać,że niemcy z czasów wojny i te późniejsze,to nie to samo,jakby nie patrzeć,to prowadzą bardzo rozsądną politykę,podoba mi się to jak współpracują z francją,krajem z którym przez wieki prowadzili wojny-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może gdyby I wojna skończyła się dla nich tak jak druga, to tej drugiej już by nie było, ale to już political fiction :-)

      Usuń