niedziela, 11 maja 2014

Kamienie wołać będą, Hanna Malewska

Dzisiaj Hanna Malewska jest pisarką zapomnianą, niesłusznie zapomnianą a przecież jest autorką jednej z najlepszych książek historycznych, która ukazała się w okresie Dwudziestolecia międzywojennego - "Żelaznej korony". Przy niewielkiej dozie dobrej woli zresztą także i "Kamienie wołać będą" można zaliczyć do literatury tego okresu bo jej ukazaniu się w 1939 r. przeszkodził wybuch wojny (pierwsze wydanie ukazało się w 1946 r.). 


Moja znajomość z twórczością Malewskiej zaczęła się jeszcze w szkole, za sprawą śp. profesora (wówczas jeszcze dra) Mieczysława Jankowiaka, który wysoko jak na tamte lata postawił poprzeczkę. "Kamienie wołać będą" są powieścią mieszczącą się gdzieś pomiędzy "Żywymi kamieniami" a "Krzyżowcami", chociaż jeśli chodzi o styl to na szczęście bliżej jej do Kossak-Szczuckiej, to z drugiej strony z Berentem wiąże ją przedstawienie średniowiecznej społeczności.

Powieść Malewskiej osnuta jest wokół początków budowy katedry w Beavais, "katedra! ... O, to nie była sprawa zwyczajna, domowa, sprawa miasta Beauvais. Katedra - to szklana góra, niezdobyty kasztel  Boga", która kojarzy mi się, pewnie w niezamierzony przez pisarkę sposób, z wieżą Babel, bo ta wielkość zamierzeń, wydaje mi się trochę, także i emanacją ludzkiej pychy. Pragnienia wzniesienia dzieła, przewyższającego wszystko to co dotychczas stworzono, którego twórcy owładnięci myślą o ucieleśnieniu swojej idei zapominają "ileż to dzieł wielce ogromnych zaczynano i nie kończono. Zapał stygnie, odmieniają się ludzie." (zapomniał też o tym, w znacznie bliższych nam czasach Gaudi).

Okazuje się jednak, że choć idea ostatecznie zwycięża, nie ma wszechmocnej władzy nad budowniczymi. Jakże często proza życia dochodzi do głosu - "Jakże to? Miłować, podziwiać świat i nie wyciągać po niego ręki? Wychwalać pod niebiosa Boże dary a nie pożądać ich? Żadnych, żadnych? ... " ale przecież nie ma się co dziwić, katedrę budują ludzie a nie święci. Z drugiej jednak strony świadomość "zapisywania prawdy wiekuistej w kamieniu" i obecności w sacrum, ciągle pozostaje w tle, mimo że czasami jest ono bardzo dalekie.

W końcu nawet do największego sceptyka dociera ograniczoność ludzkiej wiedzy i władzy - "Czy którykolwiek choćby z tych, o których mówią dzieje i pisma filozofów, umiał przewidzieć rankiem, jaki będzie z wieczora?". Jednak cena tej wiedzy i osiągnięcia spokoju, którą przynosi wiara bez zastrzeżeń okazuje się zbyt duża - "On zadowala się lada czym! - Kto? - Bóg. Lada czym - byleby to było wszystko.", podobnie jak przerosło go zadanie, które postawił przed samym sobą - "Cóż mi pozostaje innego, jak patrzeć w zwierciadło? Sądzę, że ludzie za mało chcą się poznać sami i dać się poznać drugim."

A w tle tego wszystkiego m. in. ruchy "pastuszków", krucjaty, Ludwik IX Pobożny, Roger Bacon. Polecam.

15 komentarzy:

  1. To miód na moje serce. Mam szczególny sentyment do katedr, począwszy od Katedry Marii Panny Hugo. Ktoś kiedyś wspominał o tej książce, ale zapomniałam i tytuł i autora. Koniecznie muszę po nią sięgnąć. W zeszłym roku udało mi się obejść katedrę w Beauvais, niestety bez możliwości zajrzenia do środka. Dziękuję za przypomnienie. Swoją drogą podziwiam tempo pochłaniania książek u Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "W kamieniach" jest jeszcze katedra Notre Dame w Paryżu i w Chartres, wspomniane są też te w Amiens i Reims. Ale budowa katedry to tylko pretekst do przedstawienia problemów człowieka i wiary. Malewską czyta się bardzo dobrze mimo, że nie jest to przygodówka historyczna, byłem w lekkim szoku, że wydawano ją za głębokie komuny - moje trzecie wydanie pochodzi z 1955 r. ale jak widać jakoś czasami się udawało.

      Usuń
    2. Zdaję sobie sprawę, że katedry i ich budowanie to jedynie pretekst do przedstawienia innych zagadnień. Tak jak pretekstem była NDdP u Hugo, czy budowa katedry u Saramago. Aj, a do tego kolejne fantastyczne katedry w tle. Sprawdziłam zasoby biblioteki i zamierzam jutro wypożyczyć.

      Usuń
    3. Z pewnością będzie na półce :-) Jako dopełnienie proponuję "Wieżę" Goldinga, co prawda to nie o Francji lecz Anglii jednak też budowie :-). Może nie robi takiego wrażenia jak "Władca much", przynajmniej na mnie nie zrobiło ale było to lata temu i nie wiem czy teraz nie zmieniłbym zdania.

      Usuń
    4. Już udało mi się wypożyczyć książkę :)

      Usuń
    5. Ja za to miałem mniej szczęścia - chciałem wypożyczyć biografię "Ostryga i łaska. Rzecz o Hannie Malewskiej" Anny Głąb ale ani widu ani słychu. Na pocieszenie wziąłem za to "Popioły", żeby po ostatnim poście Książkowca sprawdzić czy coś przegapiłem :-).

      Usuń
  2. Przechodząc w Krakowie, ulicą Kazimierza Wielkiego, tysiące razy koło kamienicy z tablicą upamiętniającą miejsce zamieszkania pisarki, obiecywałam sobie wreszcie przeczytać np. powieść "Kamienie wołać będą"... Przypomniałeś mi o mojej zaległości, a jestem prawie pewna, że nie żałowałabym lektury, bo jej dorobek to literatura najwyższej próby, w czym zresztą mnie utwierdzasz. I rzeczywiście nieco zapomniana pisarka. Jeden z dziennikarzy "Gościa Niedzielnego" był na tyle skrupulatny, że w 2013 roku sprawdził w dużej, położonej w centrum Krakowa bibliotece, czy jej powieści są dziś czytane:)
    W trakcie ostatnich kilku lat w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Krakowie wypożyczono do domu np. 30 razy „Przemija postać świata”, 22 razy „Kamienie wołać będą” i 11 razy „Panów Leszczyńskich”. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem, to i tak niezły wynik jak na pisarkę, która jest dzisiaj passe a wynik z WBP w Krakowie uznałbym za mocno niereprezentatywny bo przecież z Krakowem była związana. Ale że jest passe, to nie ma się co dziwić: jej książki to nie romanse, są mocno osadzone w wierze no i na domiar złego wymagają jeszcze od czytelnika trochę refleksji. Więc jak tu coś takiego czytać? :-) - lepiej już jakiegoś "Jeźdźca miedzianego" (oczywiście nie tego od Puszkina) albo jakiś inny badziew.
      Ale na szczęście, nie jest tak źle jakby się wydawało - parę lat temu wznowiono kilka jej książek a i stosunkowo niedawno pojawiła się jej biografia, do której się przymierzam.

      Usuń
  3. Oj, szkoda, że ta autorka jest już niemal zapomniana. Ken Follet w swoich "Filarach ziemi" też pisał o budowaniu katedr, tylko jest nieco bardziej popularny, niż Hanna Malewska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o popularność, to gdzie tam Malewskiej mierzyć się z Folletem, chociaż ja kojarzyłem go zawsze jako pisarza piszącego książki lżejszej kategorii.

      Usuń
  4. Tytuł nie jest mi obcy, ale raczej nie czytałam. Poszukam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawdziłam na LC i zauważyłam, że ona bardzo dużo książek napisała.
      Szkoda, że sie jej nie wznawia.

      Usuń
    2. Bardzo dużo to może nie, zważywszy na chyba pięćdziesięcioletnią aktywność pisarską, a i z tego nie wszystkie są znaczące, "Kamienie ...", "Przemija postać świata" i "Żelazna korona" moim zdaniem są najlepsze.

      Usuń
    3. Może przesadziłam z tym bardzo dużo, ale zauważyłam sporo pozycji, w tym między innymi o Norwidzie.

      Usuń
    4. Tej akurat nie czytałem, tak że nie wiem jak wypada w czytaniu.

      Usuń