wtorek, 11 lutego 2014

Ojcowie i dzieci, Iwan Turgieniew

Dostało się Turgieniewowi od Dostojewskiego w "Biesach", oj dostało! A przecież to nie był zły pisarz, fakt ustępuje Dostojewskiemu ale kto mógłby mu dorównać, podczas gdy Turgieniew reprezentuje bardzo przyzwoite pisarstwo, w stylu coś pośredniego pomiędzy Gogolem i Tołstojem. Tak przynajmniej można sądzić na podstawie "Ojców i dzieci".


To miała być powieść o zderzeniu pokoleń co zresztą sugeruje jej tytuł ale to nie żadne zderzenie, a co najwyżej delikatne stuknięcie. Parę tygodni na wsi, piękne kobiety i wielkomiejskie idee łącznie z nihilizmem i pokoleniowym buntem wywietrzały z głowy głównym bohaterom.

Zresztą nie był to nihilizm zbyt wysokiej próby skoro jego propagator, który "był wielkim amatorem kobiet i kobiecej urody, ale miłość w znaczeniu idealnym albo, jak powiadał, romantycznym nazywał niedorzecznością, niewybaczalną głupotą, rycerskie uczucia uważał za coś w rodzaju kalectwa czy choroby" sam padł ofiarą takiej właśnie miłości, nieszczęśliwie w dodatku lokując swoje uczucie w kobiecie, którą określić można by było jako swego rodzaju nihilistkę bo "nie mając żadnych przesądów, nie mając nawet żadnych ściśle określonych przekonań, przed niczym nie ustępowała i nie zmierzała do nikąd. Wiele rzeczy widziała jasno, wiele ją interesowało, ale nic jej nie zadowalało zupełnie; nie wiadomo też, czy pragnęła pełni zadowolenia. Umysł miała dociekliwy, ale zarazem obojętny; jej wątpliwości nie przycichały nigdy do tego stopnia, by mogła o nich zapomnieć, ale też nigdy nie urastały tak, by mogły stać się przyczyną niepokoju."

Gdy czyta się u Turgieniewa, że "dawniej młodzi musieli się uczyć; jeśli nie chcieli uchodzić za ignorantów, musieli pracować. A teraz dość powiedzieć; wszystko na świecie głupstwo! - i sprawa załatwiona. Młodzież przyjęła to z radością. Doprawdy przedtem byli zwykłymi durniami, a teraz otrzymali nagle miano nihilistów", to ma się wrażenie, że bunt pokoleń to jakieś cykliczne zjawisko i wcale, przynajmniej jeśli o to chodzi, nie odbiegliśmy tak daleko od Rosji sprzed 150 lat.

Tak jak wspomniałem w "Ojcach i dzieciach" nihilizm zmierzył się z miłością i to ona w różnych odcieniach wydaje mi się najbardziej interesująca - jest więc nieco wstydliwa miłość ojca Arkadiusza do konkubiny z niższej sfery (trochę przypominająca sytuację Obłomowa), która musiała naprawdę mieć w sobie "coś" skoro kochał się w niej także stryj Arkadiusza i jego przyjaciel (Eugeniusz Bazarow - czyżby aluzja do "Eugeniusza Oniegina"?).

Z Bazarowem musiało być zresztą coś nie tak, bo wbrew temu co twierdził o ojcu przyjaciela, on sam to  "człowiek poza nurtem życia, nie ma już nic do powiedzenia", którego oprócz drażniących poglądów, bo już zachowanie w pełni odpowiadało formom, i nieszczęśliwego lokowania uczuć nic nie wyróżniało, i którego życiu dopiero powrót do domu rodziców nadał sens. Cóż zresztą znaczy "poza nurtem życia"? To tak jakby zaprzeczał, że można żyć pełnią życia nie interesując się fermentem umysłowym zajmującym innych a przecież widać, że ten ferment i "nurt życia" do niczego nie prowadzi.

Wreszcie miłość Arkadiusza - miłego chłopaka, łatwo ulegającego wpływom, który z wielbiciela, pożal się Boże, nihilisty zmienia się w safandułę i hreczkosieja (tak jak i ojciec), choć trzeba mu przyznać, że ostatecznie mądrze ulokował swoje uczucie.

Dzisiaj może powieść Turgieniewa nie budzi wielkich emocji, choć przyznaję, losy bohaterów śledziłem z autentycznym zainteresowaniem bo cokolwiek by o niej nie mówić jest to kawałek dobrej, sprawdzonej dziewiętnastowiecznej prozy. Polecam.

37 komentarzy:

  1. Rzeczywiście w "Biesach" Dostojewski dołożył Turgieniewowi :) Sam nie miałem jeszcze okazji spotkać się z Turgieniewem. Z zainteresowaniem przeczytam tez o Obłomowie, bo z tą postacią jak dotychczas miałem styczność tylko dzięki piosence Jacka Kaczmarskiego "Obłomow, Stolz i ja" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo zacne powieści, co prawda literatura rosyjska u nas jest od dłuższego czasu w odwrocie - wiadomo, reakcja na rusyfikację z okresu PRL-u - ale mimo tego i przemijających mód, jeśli chodzi o poziomo to naprawdę trzyma się nieźle. Ani Turgieniew ani Obłomow to na pewno nie będzie strata czasu :-)

      Usuń
    2. Rzeczywiście można dostrzec pewien odwrót od literatury rosyjskiej, ale dla mnie jest nadal zdecydowanie ulubiona :)

      Usuń
    3. Ja wole jednak anglosaską - wydaje mi się bardziej uniwersalna i przecierająca szlaki :-)

      Usuń
  2. co nie podobało się dostojewskiemu u turgieniewa?-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jemu się nie podobał cały Karmazinow/Turgieniew :-)

      Usuń
  3. ale dlaczego?-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie były przyczyny obsmarowania Turgieniewa w "Biesach" nie wiem - pewnie jak to zwykle bywa w takich przypadkach jakieś przyziemne powody. W każdym razie przedstawił Turgieniewa jakoś kogoś przekonanego o swojej wielkości, na którego dzieła czeka cała Rosja.

      Usuń
  4. nawet jeśli,tak było to owo przekonanie turgieniewa oparte było przecież na solidnych podstawach,był znany i to nie tylko w rosji,jego dzieła były czytane i wzbudzały żywy oddźwięk wśród czytelników-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle, że Dostojewski nie mógł tego strawić będąc przekonany o wyższości swojego talentu i nie ma mu się co dziwić bo przecież miał rację :-)

      Usuń
  5. a może po prostu zazdrościł turgieniewowi?przypomina mi się w tym momencie inna para-michał anioł i leonado da vinci-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak, tyle że to musiało być jakieś mocno zaawansowane stadium zazdrości :-)

      Usuń
  6. z tym porównaniem do michała anioła i leonarda da vinci,to pewnie przesadziłam ale wystarczy przyjrzeć się biografiom turgieniewa i dostojewskiego aby sobie uświadomić jak wiele tych panów różniło,pochodzenie i związany z tym status społeczny,stan majątkowy,wykształcenie,a co się z tym wiąże,jak diametralnie różniło się ich dzieciństwo i młodość,dostojewski miał wiele powodów by czuć niechęć do turgieniewa,wszak ten człowiek miał to wszystko czego nie miał on sam,a przede wszystkim miał wybór,mógł żyć jak chciał i gdzie chciał,turgieniew nie musiał się zadowalać tym,co było dostępne a na dodatek był znanym i cenionym pisarzem,dziś jego gwiazda nieco przyblakła ale wtedy był znany nawet poza granicami rosji,zresztą wystarczy popatrzeć na fotografie obu panów,by zobaczyć jak się różnili-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiem cytatem z "Lotty w Weimarze" - "Zazdrosnym być o los kogoś drugiego - cóż za szaleństwo! Tak jak gdybyśmy nie wszyscy musieli wypić, cośmy po ludzku nawarzyli, i jak gdyby nie było błędem i złudzeniem zazdrościć innym ich przeznaczenia. A przy tym jest to żałośnie nieudolne uczucie. Naszego własnego losu mamy być dzielnymi twórcami, a nie rozstrajać się bezowocną zawiścią o los innych."

      Usuń
  7. zgadzam sie z panem,ale zawiść to wcale nierzadko spotykana cecha,czasami nawet tym najlepszym trudno się przed nią ustrzec,tak mi przyszła do głowy jeszcze jedna para:słowacki-mickiewicz,oni też podobno nie darzyli się sympatią,"...sława jego(mickiewicza) poetycka sztuczną mi się zdawała i niepojętą ..."pisał słowacki do matki w jednym ze swoich listów-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaje się, że i Prus nie przepadał za Sienkiewiczem, jeśli weźmie się pod uwagę jego opinię na temat "Ogniem i mieczem", a Norwid za Mickiewiczem pamiętając uwagę na temat "Pana Tadeusza", ale żaden nie aż tak by pisać o tym książkę :-)

      Usuń
  8. w "historii literatury rosyjskiej"przeczytałam,że"biesy"są w pewnym sensie wersją turgieniewowskiego tematu"ojców i dzieci"generacja okcydentalistów to żałośni ojcowie,którzy wychowali cynicznych,nihilistycznych"biesów",bezradna wobec nowego układu sił społecznych,znalazła wyjście w bezmyślnym wychwalaniu młodego pokolenia,o co ich zresztą nikt nie prosił,typowym przedstawicielem tej generacji stał się w"biesach"karmazinow(turgieniew)-tchórzliwy lawirant,który z obawy przed utratą literackiej sławy przymila się radykałom,a zaniepokojony o swój spokojny żywot stara się jednocześnie nie narażać reżimowi-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli tak, to trzeba przyznać, że "uczeń" przerósł "mistrza" bo wariant Dostojewskiego jest zdecydowanie bardziej frapujący.

      Usuń
  9. to może jednak dostojewski miał prawo uważać się za lepszego?z drugiej strony,jeśli to rzeczywiście powieść turgieniewa posłużyła za inspirację dla"biesów"dostojewskiego,to sama w sobie też musiała być coś warta,w każdym razie czyta się ja bardzo dobrze-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że miał - to już wcześniej pisałem, ale tym bardziej, jeśli był lepszy to nie miał powodu by zazdrościć gorszemu. To, że "Biesy" są lepsze od "Ojców i dzieci" wcale nie znaczy by powieść Turgieniewa była zła - jest dobra ale przecież "lepsze jest wrogiem dobrego" :-)

      Usuń
  10. profesor antoni semczuk pisze,że"... polemika wokół'ojców i dzieci"swoją gwałtownością zaskoczyła turgieniewa,który z niepokojem obserwował i konstatował,że jego utwór wykorzystywany jest przez obóz zachowawczy,do ataku na rewolucyjną demokrację,mówił z goryczą,że w 1862 r.w peterzburgu odwracali się od niego ludzie,których darzył szacunkiem i sympatią,natomiast pragnęli go uściskać ci,z którymi nic go nie łączyło...",a nawiązując do pana stwierdzenia,że dostojewski nie miał powodu by zazdrościć turgieniewowi,to powiem,że widocznie"fiedia"nie był tak wyrozumiały i wspaniałomyślny jak pan-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno nie był :-) - bardzo źle znosił sukces bliźniego, a jego "rosyjska dusza" tak cierpiała, że z tego bólu musiał zalewać robaka i oddawać się hazardowi. Wot, żyźń :-)

      Usuń
  11. ale to wszystko da się przecież wytłumaczyć,co nie znaczy,że chcę wybielić dostojewskiego,w tym miejscu chciałam napisać,że miał trudne dzieciństwo,ale się rozmyśliłam(ha ha ha ),bo wyobraziłam sobie pana ripostę,tak czy inaczej,to przecież prawda,skończył szkołę wojskową,której nie cierpiał,został wojskowym,udziału w spisku pietraszewskiego omal nie przypłacił życiem,potem zesłanie,do tego padaczka kłopoty z alkoholem,hazard,dostojewski nie wyniósł z domu tego doskonałego wykształcenia i wychowania jak turgieniew,nie miał majątku i stałego dochodu jak tamten,chociaż można powiedzieć,że do pewnego stopnia to sam dostojewski,ze swoimi nałogami,był swim największym wrogiem-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Anno chyba podjęłaś się niemożliwego :-) - wytłumaczyć zazdrość?! Jakby to Turgieniew był winien temu, że koleje życia Dostojewskiego układały się tak a nie inaczej. Pewnie Fiodorowi byłoby lżej na duszy gdyby Turgieniew klepał biedą a jego książek nikt nie czytał :-). I jak to się ma do "prawdziwego Rosjanina - Bogonośćca"? Nie pierwszy i nie ostatni raz dzieło swoje a twórca swoje :-).

      Usuń
  12. ja nie staram sie wytłumaczyć zazdrości,ja się tylko staram wyjaśnić dlaczego fiodor dostojewski był taki a nie inny,a może do pewnego stopnia usprawiedliwić jego zachowanie,co do arkadiusza kirsanowa,to napisał pan,że zmienił się w safandułę i hreczkosieja ale przecież potrafił sobie całkiem nieźle ułożyć życie,mało tego,pod koniec powieści autor pisze,że"...Arkadiusz stał się zawołanym gospodarzem, ferma przynosi już dość znaczny dochód...",czyli wychodzi na to,że był lepszym gospodarzem od swojego ojca-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Safanduła ... " był tylko figurą stylistyczną coś w rodzaju "skrótu myślowego" a la Macierewicz :-), co nie zmienia faktu, że decydując się na takie życie stawiał się "poza nurtem życia" jakby powiedział uwielbiany przez niego Bazarow.

      Usuń
  13. tak czy inaczej znalazł swoje miejce na ziemi,założył rodzinę,majątek nie popadł w ruinę,arkadiusz okazał się na tyle zaradnym i przedsiębiorczym,że potrafiłby to docenić nawet bazarow-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że tak w końcu on sam przecież zaczynał powoli przemieniać się w "lekarza powiatowego", o którym mówił z takim przekąsem. Trochę czasu z dala od gwaru wielkiego miasta, ładna kobieta, cisza, spokój - i po "wielkich" ideach śladu nie zostało :-)

      Usuń
  14. właśnie,bazarow uważał się za nihilistę ale tak naprawdę,jak przyszło,co do czego,to okazał się całkiem rozsądnym człowiekiem,lubili go też wszyscy,no może za wyjątkiem pawła kirsanowa,czy uważa pan,że mimo wszystko miał szansę na szczęście z anną odincową-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie wydawało się, że do Anny pasowałby bardziej właśnie Paweł Kirsanow, a że panowie się nie lubili trudno się dziwić - skoro kochali tę samą kobietę ... W każdym razie szkoda, że Anna odtrąciła Bazarowa, zwłaszcza że przecież wyszła za mąż za człowieka, którego też nie kochała, a może gdyby dała Eugeniuszowi szansę byłoby coś z tego - tyle, że my już nigdy się tego nie dowiemy ...

      Usuń
  15. a mnie się wydaje,że on był świadomy dzielących ich różnic,że wbrew temu czego pragnął,nie wierzyl,że to mogłoby się udać,jak wcześniej napisałam bazarow nazywał siebie nihilistą ale tak naprawdę nim nie był,mnie podobał się jego rozsądek-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozsądek? Próbował poderwać konkubinę swojego gospodarza - nie dostrzegam tu nie tylko rozsądku ale i zwykłego poczucia przyzwoitości. On raczej poddawał się emocjom - do tego stopnia, że nie mógł dojechać do domu rodziców wybierając ciekawsze rozrywki, zadurzył się w Annie czy pojedynkował się. Zgadzam się natomiast z tym, że nihilista z niego był żaden :-).

      Usuń
  16. cytowany już przeze mnie profesor semczuk pisze,że"...sceny spotkań bazarowa z odincową świadczą,iż cynizm bohatera,negacja"romantyki"i wulgarne traktowanie miłości stanowią tylko maskę,którą w imię trzeźwego stosunku do życia przybrał-wbrew samemu sobie-i której za wszelką cenę pragnie być wierny,ale ani w miłości,ani w polityce nie urzeczywistnia swego nihilistycznego programu..."-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że to nihilizm Bazarowa był tylko jego pozą ale możliwe też że był autentyczny tyle, że kiepskiej próby i być może w innych okolicznościach zostałby nihilistą par excellance.

      Usuń
  17. ale jednak wzbudzał sympatię ,studiował medycynę,interesował się botaniką,potrafił zauważyć błędy i nieudolność nikołaja kirsanowa w prowadzeniu farmy,potrafił udzielać konstruktywnych rad,wiedział że nie może poślubić anny,nawet gdyby się zgodziła,pomagał ojcu i w końcu zmarł zarażony tyfusem-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda - może wzbudzać sympatię choć też i wyrozumiałe politowanie dla jego miotania się tak typowego dla młodego wieku. Natomiast to by dostrzec pozostawiający dużo do życzenia sposób gospodarowania Kirsanowa nie trzeba było być zbyt bystrym, a i w tym że Anna go odrzuciła nie widzę powodu do chwały - choć nie rozumiem dlaczego nie mógłby się z nią ożenić gdyby się zgodziła, w tym że przez własną nieuwagę zaraził się tyfusem też nie ma nic szczytnego - ale to że leczył ludzi za darmo oczywiście zasługuje na szacunek i pochwałę.

      Usuń