środa, 4 lipca 2012

Laleczka - sztuka Afryki

Przedwczoraj dostałem wiadomość z Kampali, jest szansa na kilka rzeczy z pogranicza Sudanu, może niekoniecznie z terenów na których przebywają Ikowie opisani przez Colina Turnbulla ale zawsze ... . Tymczasem "zaklepaną" mam laleczkę Tabwa "Mpundu", która wraz z uchodźcami zawędrowała tam aż znad jeziora Tanganika.

fotografia dzięki uprzejmości Stanisława Wadeckiego

Dla towarzystwa, by nie czuła się samotna jeszcze kilka laleczek - jak widać trochę różnią się od europejskiego i amerykańskiego ideału lalki i w niczym nie przypominają Barbie.


Lalki Mossi dawane są dziewczynkom przez ich matki. Tego typu laleczki - zabawki nazywane są "Biiga". Dziewczynki karmią je, myją i ubierają. Lalki pełnia też drugą funkcję - w sferze sacrum. Wręczane są nowo poślubionym kobietom by zapewnić im płodność. Pełnią wówczas dwie funkcje - yisa biiga (wzywa dziecko) i gitga ti da biiga leber me (chroni dziecko przed "powrotem"). Pierwsza, pozwala dziecku przejść na świat jego rodziców, druga chroni przed śmiercią i chorobami. Wyróżnia się kilka stylów, w jaki rzeźbione są laleczki ale generalnie wszystkie one są zbliżone do prezentowanej na fotografii.  



Lalka Akua'ba z plemienia Ashanti (Ghana) jest chyba jednym z najbardziej znanych motywów sztuki afrykańskiej. Podobnie jak u Mossi pełni ona dwie funkcje - w okresie ciąży noszona jest przez kobiety tak jak prawdziwe dziecko mając w ten sposób zapewnić szczęśliwy poród i urodzenie pięknego i zdrowego dziecka, a potem po narodzinach staje się jego zabawką. 
fotografie ze strony www.hamillgallery.com

Dla "towarzystwa" już nie z mojej kolekcji kolejno laleczki z plemienia Ewe (Ghana), "ham pilu" z plemienia Fali (Kamerun), Fante (Ghana), Namji (Kamerun), bliźniaki "Ibeji" z plemienia Yoruba (Nigeria) oraz Zaramo (Tanzania).

14 komentarzy:

  1. Niesamowite są te laleczki! A to, że nie przypominają Barbie, to ich dodatkowa zaleta. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdę mówiąc na początku podchodziłem do nich z pewną rezerwą, w końcu nigdy nie bawiłem się lalkami :-), ale nie da się z czasem nie złapac bakcyla :-)

      Usuń
    2. Tymi laleczkami chyba trudno się bawić. :-) Ale można podziwiać kunszt ich twórców. :-)

      Usuń
    3. Rzecz w tym, że one służyły do zabawy - na pewno te najbardziej "wyświechtane". I jeśli dobrze się zastanowic to wcale nie jest takie zaskakujące - np. w słynnym filmie "Świadek" P. Weira (tego od "Pikniku pod wiszącą skałą"), którego akcja rozgrywa się w środowisku amerykańskich Amiszy, jest scena w której chłopiec dostaje do zabawy wyrzeźbionego w niewielkim kawałku drewna konika i ... jest szczęśliwy. Gdzieś laleczki, gdzie indziej konik - coś co dla nas w epoce Barbie i Transformers wydaje się niewiarygodne okazuje się gdzie indziej rzeczywistością :-)

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    6. Przepraszam... komputer mi płata figle, raz połknął części posta, potem dał podwójnie... ale do trzech razy sztuka...

      Tak, oczywiście, masz rację. Miałam na myśli zabawę lalkami z naszej perspektywy, kiedy nie jesteśmy dziećmi. Widzimy wiele misternych szczegółów tych postaci. Dlatego napisałam, że trudno się nimi bawić, bo traktuję je nie jako zabawki, lecz jako dzieła sztuki. To było nawiązanie do tego bakcyla, dzięki któremu zbierasz te laleczki. :-)
      A proste zabawki z drewna są bardzo wskazane dla dzieci, rozwijają ich wyobraźnię i kreatywność.
      Oba filmy, o których wspominasz, dobrze pamiętam, tę scenę ze "Świadka" też; poza tym lubię Forda i widziałam chyba wszystkie dostępne u nas filmy z jego udziałem. :-)

      Usuń
    7. Złośliwośc przedmiotów martwych :-) u mnie Ford zaplusował za "Łowcę androidów" i epizod w "Czasie Apokalipsy". Generalnie jest gwarancją, że film będzie trzymał poziom :-)

      Usuń
    8. :-) Mnie najbardziej się podobał w "Odnaleźć siebie".

      Usuń
    9. O ... tego akurat nie oglądałem, choc trochę mogę czuc się usprawiedliwiony bo tytuł brzmi podejrzanie "romansowo" :-) ale nieco zawstydzony muszę przyznac, że na "Sześc dni, siedem nocy" dobrze się bawiłem :-)

      Usuń
    10. A ja chyba najgorzej. :-)
      "Odnaleźć siebie" ma oryginalny tytuł "Regarding Henry" - Ford gra bezwzględnego prawnika (żeby nie określić go inaczej), który jest przypadkową ofiarą napadu na sklep... Więcej nie napiszę, bo może będziesz miał ochotę obejrzeć. Nie określiłabym tego filmu jako "romans", widzę, że Filmweb zaliczył go do dramatów. :-)

      Usuń
    11. To faktycznie nie popisałem się :-) ale trudno się dziwic skoro nie odrobiłem lekcji :-) - za to w konkursie na najgorszy film z Fordem (który widziałem) wygrywa jak na razie bezapelacyjnie Air Force One!

      Usuń