Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Diderot. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Diderot. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 16 stycznia 2014

Kubuś Fatalista i jego pan, Denis Diderot

Post Moniki z Liter jak kwiaty też przypomniał mi mojego profesora i licealną jeszcze lekturę "Kubusia fatalisty i jego pana" (czy ktoś wie, dlaczego w tytułach "Fatalista" pisany jest z dużej litery, mimo że to tylko określenie postawy życiowej tytułowego bohatera a nie nazwisko) , choć prawdę mówiąc za literaturą oświecenia nie przepadałem, choć przesądził o tym nie Diderot, co bardziej "Nowa Heloiza" Rousseau. 

 

Doszedłem jednak do wniosku, że jest może coś w tym, co jeszcze w 1915 roku pisał o "Kubusiu" Boy-Żeleński, a mianowicie, że "Goethe powiada o tej powiastce, iż jest to "potrawa ze wszech miar wyborna i podana z cudownym zrozumieniem sztuki kuchmistrza i maître d'hôtel". Zapewne smak naszych podniebień jest dzisiaj, nie powiem - wykwintniejszy, ale inny; jednakże dobrze jest czasem dla odmiany skosztować coś z owych przysmaków, które stanowiły delicje naszych prapradziadów." i postanowiłem zaryzykować.

Cóż, lekturę kończyłem z lekko mieszanymi uczuciami, zapewne z własnej winy bo to jednak książka do smakowania, a jazda pociągiem delektowaniu się nie sprzyja. To po pierwsze. Po drugie, to przecieranie szlaków powieści sprzed prawie 250 lat nie jest dla czytelnika całkiem bezbolesne, i na pewno nie zapiera dechu w piersiach, ale z pewnością "Kubuś Fatalista i jego pan" nie jest "jeno niedołężnym nizaniem zdarzeń, prawdziwych, zmyślonych, spisanych bez wdzięku i sklejonych bez ładu" jak o nim pisze sam Diderot.

To filozoficzna powiastka o względności poznania otaczającego nas świata, o czym bezustannie przekonują się bohaterowie - "Jak się spotkali? Przypadkiem, jak wszyscy. Jak się zwali? Na co wam ta wiadomość? Skąd przybywali? Z najbliższego miejsca. Dokąd dążyli? Alboż kto wie, dokąd dąży? Co mówili? Pan nic, Kubuś zaś, iż jego kapitan mawiał, że wszystko, co nas spotyka na świecie, dobrego i złego, zapisane jest w górze.", choć uważny czytelnik znajdzie odpowiedzi na niektóre z tych pytań.

Filozofowanie Diderota jest niegroźne dla czytelnika, w porównaniu z gigantami myśli filozoficznej z następnego stulecia, bardzo prościutkie i klarowne. Według niego "człowiek nie wie, ani czego chce, ani co czyni; idzie za swym urojeniem, które mieni rozumem, albo za swym rozumem, który jest często jeno niebezpiecznym urojeniem wychodzącym czasem na dobre, czasem na złe." a względność i niestałość jest jego główną cechą - "Nie lubię mówić o żyjących; zawsze się człowiek musi rumienić za to, co o nich powie dobrego czy złego: dobrego, które popsują, złego, które naprawią."

Pretekstem dla przedstawienia swoich poglądów jest dla Diderota historia miłości głównego bohatera ciągnąca się przez całą książkę, przypominająca trochę swą kompozycją, coraz to nowych wątków i wątków w wątkach, powieść szkatułkową. Diderot daje w niej nie tylko świadectwo fatalizmu "wszystkie (...) przepowiednie, natchnienia, ostrzeżenia z góry przez sny, zjawiska nie zdały się nigdy na nic: rzeczy idą swoim trybem." ale też bawi anegdotami i historyjkami, z których niektóre brzmią jakby zostały zaczerpnięte z "Dekameronu" Boccaccia, inne zaś tłumaczą dlaczego lądował w więzieniach za swoje poglądy na temat może nawet nie tyle religii co duchowieństwa.
 
Dzisiaj "Kubuś Fatalista" oczywiście nie ma szans na zdobycie statusu bestsellera. To co było obrazoburcze dwa i pół wieku temu, dzisiaj już nie bulwersuje a na pewno nie tak. Także i rodzaj literackiej zabawy jaką prowadzi Diderot z czytelnikiem stracił na atrakcyjności; aluzje do współczesnych mu stały się nieczytelne (może poza wąskim gronem specjalistów od oświecenia),  a i forma w zestawieniu z eksperymentami, jakich od tamtej pory doświadczyła literatura, nie stanowi rewolucji.