Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dumas (syn). Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dumas (syn). Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Dama kameliowa, Aleksander Dumas (syn)

Prostytutki, choć uprawiają zawstydzające zajęcia, zrobiły w literaturze zaskakująco wielką karierę. Znaleźć je można u Balzaka, Defoe, Dostojewskiego, Maupassanta, Prusa, Shawa, Zoli itd. itd. ale chyba wszystkich ich przebił Aleksander Dumas (syn) ze swoją "Damą kameliową", przynajmniej jeśli chodzi o popularność. 


Powieść Dumasa pobrzmiewa dzisiaj już ramotka, której stylistyka może trochę śmieszyć, bo w osobistych rozmowach, sam na sam, kochanek odzywa się do utrzymanki per "zacna", a ta do niego - "przyjacielu" i "panie", choć już niejedną noc spędzili za sobą. Ale wyobrażam sobie, że swego czasu książka mogła narobić niezłego rabanu a i dzisiaj podstawowa kwestia, czy prostytutka może kochać i być kochaną, chociaż nie jest kluczowa z punktu widzenia problemów dnia codziennego może być interesująca.

Dumas przyznawał takie prawo swojej głównej bohaterce bez żadnych zastrzeżeń - "Litujecie się nad ślepcem, który nigdy nie widział światła dziennego, nad głuchym, który nigdy nie słyszał głosów przyrody, nad niemym, którego dusza nigdy nie mogła się wypowiedzieć, a nie chcecie, pod fałszywym pretekstem wstydu, litować się nad ślepotą serca, nad głuchotą duszy, nad niemotą świadomości, które przyprawiają o szaleństwo nieszczęśliwą kobietę i odbierają jej zdolność widzenia dobra, słyszenia Pana i mówienia czystym językiem miłości i wiary." - widząc w prostytucji, jak widać, rodzaj kalectwa, zapominając jednocześnie, że jest to jednak kalectwo z wyboru, niezależnie od pobudek jakie stoją u jego podstaw. A te w przypadku tytułowej bohaterki są mało przekonujące bo "mając żyć krócej niż inni, postanowiła żyć szybciej" i wyszła z założenia, że "skoro już trzeba powoli umierać, lepiej rzucić się od razu w pożogę niż dusić się powoli czadem", choć nie wiem dlaczego jej zdaniem "szybkie życie" jest równoznaczne z wyborem życia w "półświatku" a remedium na trawiącą ją "śmiertelną nudę" miała być prostytucja.

Dla pisarza prostytutka, jest kimś komu przede wszystkim należy współczuć, to osobą której "boją się jak dzikiej bestii, gardzą jak pariasem, otaczają jedynie ludzie, którzy zawsze biorą więcej, niż dają, i wreszcie pewnego pięknego ranka zdycha jak pies, zgubiwszy przedtem wielu innych i siebie samą". Czemu jednak mielibyśmy współczuć komuś, kto pożądając wygodnego życia zdecydował się na "lekki chleb" na to już odpowiedzi nie znajdujemy.

Inna rzecz, że "prawo do miłości", które było oczywiste zdaniem Dumasa, nie było oczywiste dla jego współczesnych. Nie to, żeby potępiali prostytucję, ależ nie - wygląda na to, że dla ówczesnej opinii publicznej reprezentowanej przez ojca głównego bohatera (a także jego samego) była to bardzo pożyteczna profesja. Korzystanie z niej jest jak najbardziej na miejscu ale wszystko oczywiście ma swoje granice, jak poucza ojciec syna - "że masz kochankę - to jest w porządku. Że płacisz jej jak przyzwoity pan powinien opłacać miłość dziewczyny lekkich obyczajów - to też jest w najlepszym porządku. Ale że dla niej zapominasz o sprawach najświętszych, że pozwalasz na to aby pogłoski o twoim skandalicznym zachowaniu docierały aż do mnie na prowincję i rzucały cień na szacowne nazwisko, jakie ci dałem, oto czego być nie powinno i czego nie będzie." Wygląda na to, że od Duvala seniora pani Dulska mogła by pobierać nauki.

To ta obłuda jest jedną z żelaznych nici, o których wspomina koleżanka po fachu tytułowej bohaterki "istnieje byt materialny i najbardziej wzniosłe postanowienia są związane z ziemią nićmi, które mogą wydawać się śmieszne, ale są z żelaza i nie dają się łatwo przeciąć", równie istotną co obawa przed przypomnieniem obrazów dawnego życia, czy pragnienie zachowania wygodnego życia prowadzonego w latach świetności "kariery" ("niech pan nie sądzi, że miłość kobiety lekkich obyczajów, choćby nawet całkowicie bezinteresowna, nic nie kosztuje"). Okazuje się, że te nici są tak silne, albo może raczej "przyzwyczajenia", czy "występna natura", że biorą ostatecznie górę w kobiecie nad jej chęcią normalnego życia, bo przecież zakończenie związku nie oznacza automatycznie konieczności powrotu do dawnego życia, ale to przecież zawsze to lżej na sercu jeśli winę za nasze własne wybory i czyny możemy przerzucić na kogoś innego.