Trochę ze wstydem muszę przyzać, że owszem, nazwisko Antoniego Słonimskiego obiło mi się o uszy ale kojarzyło mi się z tylko z dwiema rzeczami. Pierwszą, ripostą Karola Zbyszewskiego na bardzo ostrą krytykę "Niemcewicza od przodu i tyłu" (czytałem) - "Słonimski dawał mi jakieś pouczenia - jeszcze do tego nie doszło, by taki Słonimski uczył mnie historii Polski. Gdy będę pisał życiorys reb Altera z Góry Kalwarii albo sporządzał wykaz Żydów osadzonych w Jabłonnie podczas wojny 20-go roku poproszę o pomoc i informacje", drugą - "Gwałtem na Melpomenie" (nie czytałem).
Nie tak dawno epizod z recenzją wspominałem tutaj przy okazji dyskusji na temat jednej ze zjadliwych recenzji Słonimskiego a tu dziwnym trafem ukazała się jego biografia w serii "Fortuna i fatum". Seria, jak dla mnie, "z definicji" gwarantuje wysoką jakość (choć zdarzają się wpadki w rodzaju "Iwaszkiewicz. Pisarz po katastrofie" M. Radziwona ale wiadomo - wyjątki potwierdzają regułę) zdecydowałem się zainwestować parę złotych by dowiedzieć się czegoś i nie żałuję.
To książka o człowieku, który zawsze chciał być w centrum zainteresowania, jak w starej anegdocie - na weselu żałował, że nie jest panem młodym a na pogrzebie, że nie jest ... nieboszczykiem, poecie Skamandra, przedwojennym bardzo popularnym felietoniście, który swą popularność zawdzięczał bezpardonowej zjadliwości ("przysrywanie" chyba zawsze u publiki było w cenie). Dzisiaj nie ma co ukrywać, Słonimski jest już trochę zapomniany. Ze skamandrydzkich poetów pamięta się przede wszystkim o Julianie Tuwimie na dalszym planie są Jan Lechoń i Kazimierz Wierzyński, Iwaszkiewicz odbierany jest przede wszystkim jako prozaik (dla mnie wybitny, choćby tylko za "Panny z Wilka") a Słonimski mam wrażenie, że pozostał trochę w ich cieniu.
Biografia Joanny Kuciel-Frydryszak rysuje postać z całą pewnością nietuzinkową, spragnioną publicznego istnienia, ale też i zasługującą na to swoim talentem i inteligencją (przy jednoczesnym braku wykształcenia). Bardzo dobry poeta, nienajgorszy dramaturg, kiepski powieściopisarz ale przede wszystkim świetny felietonista i krytyk teatralny - nie da się ukryć, że to w czym Słonimski był najlepszy jest też najbardziej ulotne. Nie ma tutaj prostych ocen, autorka stara się zachować dystans do zarówno głównego bohatera, jak i postaci, z którymi skrzyżowały się jego losy, no może z przewagą lekkiej dozy życzliwości ale na pewno nie wybiela jego wątpliwych decyzji ani też nie znęca się nad nimi. A nie da się ukryć, że na pokusę łatwych ocen jest się w przypadku biografii Słonimskiego bardzo narażonym. To sylwetka daleka od podręcznikowych, a przynajmniej daleka od podręczników, z których ja się uczyłem, której życie osobiste było, używając eufemizmu, nieuporządkowane - przynajmniej w okresie przedemigracyjnym, zresztą z książki wynika, że w tej dziedzinie nie był wyjątkiem. Jeden z "pieszczochów" władz Polski Ludowej, który z czasem kontestował ją z drugiej jednak strony korzystał z profitów, którymi go obdarzała, nadający się na "Epsilon" do "Zniewolonego umysłu" Cz. Miłosza, którego zresztą opluwał w wyjątkowo podły sposób.
Tak czy inaczej niebanalna postać - połączenie kompleksów na tle swojego żydowskiego pochodzenie, pragnienia zaistnienia, egotyzmu, talentu ale też i odwagi w głoszeniu nie zawsze popularnych poglądów - przedstawiona w świetnie napisanej biografii - lektura obowiązkowa.