sobota, 1 czerwca 2013

Z okazji Dnia Dziecka - Dom pod kasztanami, Helena Bechlerowa

Co za zbieg okoliczności, dzisiaj Dzień Dziecka a u Alicji, zgadało się o Helenie Bechlerowej, której "Dom pod kasztanami" to jedna z piękniejszych książek mojego dzieciństwa.


Czarodziejski świat, który jest na wyciągnięcie ręki i który wcale nie jest tak nieprawdopodobny jakby się to na pierwszy rzut oka wydawało, bo przecież wakacje, ciocia, dom, ogród, kasztanowce i kot to coś jak najbardziej realnego.

Ja też miałem kiedyś taką Ciocię, do której jeździłem na wakacje, też mieszkała w domu, tyle że nie ocieniały go kasztanowce a czereśnia i dzikie wino, a choć nie było kota to był za to piec. Pewnie po części "skażony" jestem sentymentem ale gdy czytam wieczorami mojemu synkowi książkę Bechlerowej, to mimo, że od jej pierwszego wydania minęło już prawie pół wieku, mam wrażenie, że nic nie straciła ona nic ze swojego czaru. 

Dziewczynka i chłopiec ciągle za sprawą swojej wyobraźni przenoszą się w zaczarowany świat wyłaniający się ze zwykłych rzeczy i zdarzeń, przeżywając przygody czasami bardziej, czasami mniej dramatyczne ale zawsze niezwykłe. Piraci, czarownica, Indianin, makówkowy król czy deszczowe panki to tylko niektóre z postaci, które spotykają na swojej drodze a jest jeszcze słoń, lew, lampart i oczywiście czarodziejski kot Tymonek zamieniający się w tygrysa.  Kto by przypuszczał, że takich gości można spotkać w na pozór zwyczajnym domu, który z jednej strony jest źródłem przygód a z drugiej, spokojną przystanią zapewniającą powrót do rzeczywistości.

Książka, jak wspomniałem, ukazała się blisko pięćdziesiąt lat temu więc i dzieci muszą stają w obliczu zdarzeń, które wymagają on nich wykazaniem się nieco "staroświeckimi" cechami; odwagą, współczuciem czy altruizmem. A do tego klasyczne ilustracje Mistrza Szancera idealnie wpasowujące się w atmosferę razem tworząc jedną z najlepszych książek dla dzieci.

10 komentarzy:

  1. Podczytywałam Waszą dyskusję u Ali i musiałam, po prostu musiałam kupic dla siebie i mojego synka kilka książek Bechlerowej. Wśród nich "Dom pod kasztanami" również się znalazł, bo mam do niej ogromny sentyment. Jeśli mojemu Synkowi sie nie spodoba, to ja na pewno bedę miała frajdę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój przy "Domu" usypia bez problemów :-). W zbiorowych wznowieniach "Poczytaj mi mamo" jest kilka jej historyjek, które mu się podobają. Tobie za to może spodobać się "Zajączek z rozbitego lusterka" jeśli nie masz feministycznego skrzywienia :-), co prawda ilustracje H. Czajkowskiej są trochę naiwnie realistyczne, co jednak przeszkadza chyba tylko dorosłym :-).

      Usuń
    2. "Zajaczka" kupilam tez, a jakze. "Zabki" tez, ktore pamietam glownie z wersji na rzutnik.
      Skrzywienia feministycznego nie mam, na szczescie:)

      Usuń
    3. W "Zajączku" początkowo "programowo" odrzucała mnie ilustracja na okładce, no ale to w końcu nie moja książeczka więc jakoś to przebolałem i nie żałuję. Ma to zresztą swój urok. Jeśli będziesz miała okazję to "zainwestuj" w "Przygodę z małpką" (książeczka dla dzieci w wieku 5-7 lat) z ilustracjami J. Krzemińskiej zatrącającymi o realizm dla ubogich :-) - satysfakcja gwarantowana :-) - Twoja i synka :-). "Żabki" pamiętam jeszcze ze swojego dzieciństwa, więc mój synek też je zna :-) choć wolę J. Srokowskiego z "Króla Maciusia", "Piotrusia Pana" czy "O baranku co spadł z nieba".

      Usuń
    4. "Przygody z malpka" nie znam, ale juz biore sie za szukanie. "Krola Maciusia" i "Piotrusia Pana" nigdy nie lubilam, ale nie wykluczam, ze sie im przyjrze, bo moj Syn moze polubi.
      Dziekuje za przypomnienia baranka, jakze lubilam ta ksiazeczke!

      Usuń
    5. Z "Maciusiem" ciężka sprawa - moim zdaniem nie przetrwał próby czasu i nie wyszedłem poza kilkanaście stron, które i tam musiałem modyfikować. "Piotruś" zanim się rozkręci to trochę trwa i niektóre fragmenty dla małych dzieci są po prostu nieczytelne za to z wiekiem zyskuje :-). "Małpkę" polecam jak najbardziej - dla przedszkolaków jest w sam raz, tylko milicjanta będziesz musiała zastąpić policjantem :-).

      Usuń
  2. Ja się zatrzymałem na "Chłopcy z Placu Broni", Behlerowej nie znam niestety.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Chłopcy" to książka już dla zdecydowanie starszych a Bechlerowa pisała dla dzieci par excellance :-)

      Usuń
  3. Deszczowe panki! No, wreszcie.Zupełnie nie pamiętałam skąd one siedzą mi w głowie.A wyparłabym się Bechlerowej, nie pamiętam wcale tej książki.Może dlatego, że ja w ogóle nie tęskniłam do zaczarowanego świata.Chciałam świata cudnego, pięknego, ale namacalnego. Dobrych ludzi wokół, grzeczne, wesołe dzieci, pięknych kamienic, zadbanych ogrodów.Dlatego ukochaną książką jest dla mnie" U tatusiowej mamy"Edith Unnerstad.Tam wszystko jest takie jak trzeba.Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Dom pod kasztanami" podobał mi się dlatego, że właśnie fantazja dzieci przemienia zwykłe rzeczy :-) "U tatusiowej mamy" to chyba jednak znacznie poważniejsza sprawa, zważywszy chociażby na objętość ale dzięki za podpowiedź.

      Usuń