poniedziałek, 8 lutego 2016

Lew Tołstoj. Ucieczka z raju, Pawieł Basiński

Czytając jakiś czas temu książkę Szkłowskiego narzekałem, że nie ma niczego nowszego niż taki staroć a tu dzięki Ance trafiłem na biografię Błońskiego, bardzo nietypową biografię Tołstoja, której leitmotivem jest rodzinny skandal z pisarzem w roli głównej. To ci dopiero historia! Osiemdziesięciodwuletni, staruszek potajemnie, w nocy ucieka od żony, "z którą przeżył czterdzieści osiem lat, która urodziła mu trzynaścioro dzieci, z których żyło siedmioro (...), na której barki złożył całe gospodarstwo, wszystkie sprawy związane z wydaniem swoich dzieł literackich, która po kilka razy przepisywała częściami dwie najważniejsze jego powieści oraz mnóstwo innych prac, która przed dziesięciu laty, kiedy umierał na Krymie, nie spała po nocach i nikt poza nią nie mógł wykonać przy nim najbardziej intymnych posług." Dlaczego? - wiadomo, "bo to zła kobieta była".


Basiński podejmuje próbę wyjaśnienie przyczyn tej rejterady sięgając w niej aż do dzieciństwa i młodości Tołstoja i idąc tropem jego dzieł, w których odnajduje auto- i biograficzne ślady. Robi to bardzo interesująco, ani chwili nie nużąc czytelnika. Ale gdy pyta "kto tutaj był ofiarą? Ona, zwykła kobieta mająca służyć geniuszowi, czy też on, geniusz skazany na życie ze zwyczajną kobietą?"  to tym samym pokazuje coś czego trzyma się z uporem godnym lepszej sprawy, coś co powoduje zgrzyt, by nie powiedzieć absmak. Otóż widać w podejściu Basińskiego coś, co można określić mianem radzieckiego myślenia i które przywodzi na myśl anegdotkę o zbożu w Związku Radzieckim, bo Lew Tołstoj to dla Basińskiego nie ekscentryczny, poddający się nastrojom, by nie powiedzieć rozchwiany emocjonalnie wybitny pisarz ale "geniusz", "największy ze światowych pisarzy", "genialny artysta". Czytając "Ucieczkę z raju" chciałoby się po wielokroć zapytać, doprawdy? geniusz? A z czegóż to niby wynika, bo na pewno nie z książki Basińskiego. Samo zestawienie z... Buddą jakoś trudno uznać za wystarczające, a i zestawienie z Schopenhauerem i Nietzschem też wydaje się mocno na wyrost.

To ustawienie Tołstoja jako geniusza rzutuje na podejście Basińskiego do swojego bohatera. Kiedy uwodzi on zamężną chłopkę, z którą ma potem syna, to dowiadujemy się, że był to związek, który "przysporzył mu najwięcej udręk". Proszę, jaki wrażliwiec z tego Tołstoja, uwiedzenie zależnej od niego kobiety przysporzyło mu udręk, ale co z nią, z uwiedzioną kobietą? Z nią? nic, a co ma być. Basiński jest rozbrajająco szczery gdy pisze - "Ale co takiego się stało? Młody pan zgrzeszył z chłopką, której mąż przebywał w mieście, zarabiając na rodzinę i czynsz dla tegoż pana. Sprawa, oczywiście naganna, ale nierzadka." Właśnie, o co tyle krzyku. Nie wystarczy, że geniusz był udręczony? Nie ma się co zajmować jakąś ciemną, wiejską babą.

Tołstoj, mimo starań Basińskiego nie wypada za dobrze. Choćby jego "chłopomania" (która i u nas miała się dobrze), to rzeczywiście ciężki przypadek bo realizowany przez człowieka, który miał przekonanie o swojej 101% ale przecież w gruncie rzeczy to kaprys bogatego pana, który gdy tylko się znudzi można zmienić. Bratać się z ludem ale żyć w pałacu. Gdy Tołstoj wybiera się w wędrówkę do klasztoru, przebrany za chłopa, to idzie z nim służący, pewnie jak za każdym rosyjskim chłopem-pątnikiem. "Jeśli chciał pisać, to pisał, chciał orać - orał. Kiedy wpadł na pomysł, żeby szyć buty, to zawzięcie je szył. Gdy zapragnął uczyć dzieci, to je uczył. Jak mu się znudziło - przestał." Właśnie, jak mu się znudziło - przestał. W tym leży clou "geniuszu" Tołstoja ale tego Basiński nie rozwija, choć chwała mu za to, że i nie przemilcza a czytelnik ma sam szansę wyrobić sobie pogląd. Geniusz? Może po prostu sekciarz, przecież sam Basiński przyznaje, że religijne i społeczne idee Tołstoja to nic specjalnie oryginalnego bo są zaskakująco podobne do tego co głosi prosty, rosyjski chłop a jakoś nie doczytałem w "Ucieczce z raju" by i on był geniuszem.

Przełom, odejście do Cerkwi, wyzbycie się majątku, to ma jakoś objaśnić postawę pisarza ale w gruncie rzeczy niczego nie wyjaśnia. Od dawna, żeby nie powiedzieć, od zawsze, Tołstoj nie był gorliwie wierzącym, to nie żaden przełom a stopniowe odchodzenie, które osiągnęło punkt, poza który Tołstoj już się nie posunął. Rezygnacja z majątku? dobre sobie! Formalna, i owszem, ale przecież w praktyce nic się nie zmieniło, i przed, i po przepisaniu majątku na żonę i dzieci, Tołstoj dalej spał w swoim łóżku, w swoim pokoju, w swoim dworze a jego komfort życia pozostał bez zmian. O tym Basiński zapomniał napisać opisując "przełom" w życiu Tołstoja, który zresztą i bez tego wypada jakoś blado. Może dlatego, że Basiński patrzy zaskakująco trzeźwo na relacje rodzinne pisarza. Chodzący z głową w chmurach geniusz i nie rozumiejąca go żona na granicy załamania nerwowego czy choroby psychicznej. Ciekawe, że życie z takim dobrotliwym człowiekiem, który głosił nieprzeciwstawienie się złu mogło kogoś doprowadzić do takiego stanu. A może jednak to nie był taki anioł? Może z tą swoją potrzebą stałej wiwisekcji, obnoszenia się z własnymi winami, które przerzucał na żonę, chcą się oczyścić jednocześnie ją ranił. Trochę tak jak książę Myszkin w "Idiocie" Dostojewskiego, rani swoją bezwzględną szczerością osoby, które kocha. A może Tołstoj, po prostu próbuje, na ile może sobie pozwolić wobec zależnej od niego kobiety, sprawdza gdzie jest jej próg wytrzymałości. Jaką siłę przebicia wobec kogoś takiego może mieć początkowo zupełnie niedoświadczona życiowo, naiwna, dużo młodsza od męża dziewczyna a potem obarczona gromadą dzieci i troską o utrzymanie domu. Że też nie potrafiła się wybić ponad prozę życia.

Tęsknota za innym prostym życiem, bo w domu co, żona, dzieci, gospodarstwo z wszystkimi tego konsekwencjami a to przecież takie nudne i nie inspirujące duchowo. Wyrwać się od żony, poudawać chłopa, a to proszę bardzo, zwłaszcza jeśli można jeszcze napić się kawy bezkofeinowej, o to zupełnie co innego. To potrafi tylko rosyjski geniusz. Ale prawdę mówiąc, mi wydaje się to jakieś smutne i żałosne.

29 komentarzy:

  1. Hmm, mam tę książkę na stosiku, ciekawam, czy też ją tak odbiorę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak odbierzesz "Ucieczkę z raju" nie wiem ale na pewno nie będzie to czas stracony bo Basińskiemu udało się w nieszablonowy sposób przedstawić biografię Tołstoja i jeszcze na dodatek zaciekawić czytelnika, co niekoniecznie znaczy przekonać :-)

      Usuń
    2. Po przeczytaniu książki wypada zgodzić się z Twoimi tezami - wybitnie irytujący "geniusz". Bardzo to wygodnie zrzucić prozę życia na żonę, a potem jeszcze oskarżać ją o to, że jest chora psychicznie.

      Usuń
    3. To, że nie wszystko było w porządku z emocjami Zofii, wydaje się oczywiste. Ciekawe natomiast jest to, że po śmierci Tołstoja stan jej zdrowia psychicznego raczej nie uległ pogorszeniu i to, że w stosunku do Lwa nikt nie ośmielił się postawić hipotezy, że coś z nim było nie tak mimo, że jego niektóre zachowania, mówiąc eufemistycznie, były ekscentryczne.

      Usuń
  2. O, "Ucieczkę z raju" niedawno mi polecano. Muszę przeczytać, bo widzę, że rzecz niebanalna, a lubię podglądać życiorysy. Zwłaszcza tak niebanalne.
    A z innej beczki - czytam wywiad z Jerzym Pilchem ("Zawsze nie ma nigdy"). Dużo tam o literaturze, jest też o Tołstoju. Pilch pisze, że Tołstoj był "nieposkromiony", ale to właśnie z tego niezmordowania brały się jego największe powieści. Powodowany wyrzutami sumienia, tworzył fabuły - jak ta ze "Zmartwychwstania" - o młodych panach, którzy "obracali na sianie" wiejskie panny nieprzeciętnej urody. A potem one zostawały z owocami takich romansów i wiodły, co tu kryć, życie niełatwe, wręcz tragiczne (vide: historia Niechludowa ze wspomnianego "Zmartwychwstania", w finale której rzeczony Niechludow bierze winę swojej kochanki na siebie i wraz z nią jedzie na zsyłkę). Pilch mówi, że: "Z takich potwornych wyrzutów sumienia u Tołstoja rodziły się wielkie powieści". Może coś w tym jest?

    OdpowiedzUsuń
  3. *Hmm, dwa razy "niebanalny" w bliskim sąsiedztwie. Poniosło mnie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat dwie najlepsze powieści Tołstoja powstały gdy był "poskromiony", cokolwiek by to miało znaczyć i przed słynnym "przełomem", ale faktem jest, że także Basiński zwraca uwagę na wiele motywów w twórczości Tołstoja, które swoje źródło znajdują w życiu samego pisarza, jego bliskich i znajomych.

      Usuń
    2. Rzeczone nieposkromienie, jak myślę, to to samo, co przywiodło 82-letniego pisarza do ucieczki z domowego raju.

      Usuń
    3. To już jednak była istotna zmiana jakościowa. To było zupełne inne "nieposkromienie", o ile w ogóle nie chęć zaznania "świętego spokoju", niż to, które przejawiał za swoich kawalerskich czasów i które potem znosiła jego żona.

      Usuń
  4. Ciekawie książkę przenicowałeś, a raczej Basińskiego.....jego podejście do Tołstoja.
    Pewno nie przeczytam...w bibliotece może i będzie, ale nie wiem czy będzie mi się chciało czytać.
    Może wrócę do "Mojego domu i Jasnej Polany", bo mam....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiński szeroko wspomina o relacji obu sióstr Bers i zazdrości o młodszą siostrę ze strony żony Tołstoja ale może masz i rację, po co o tym zaraz czytać?

      Usuń
    2. Ten wątek jest faktycznie intrygujący...a co tam jak będzie w bibliotece to pożyczę....
      A co do samego Tołstoja....to czytając "Wojnę i pokój" czy "Annę Kareninę" trudno uwierzyć, że był aż tak wielkim egocentrykiem. Ale chyba z wielkimi twórcami tak w ogóle było, skupieni na sobie i swojej twórczości nie za bardzo byli obecni w życiu swych najbliższych. Brali niewiele dając...

      Usuń
    3. Nie, żebym nalegał :-) Unieszczęśliwianie bliskich nie jest zastrzeżone wyłącznie dla wielkich twórców. Z książki Basińskiego wynika (nie wiem, jak to jest w jej wspomnieniach), że i Tatiana nie była w życiu szczęśliwa choć za "geniusza" za mąż przecież nie wyszła.

      Usuń
    4. Nie chciałam uogólniać, bo wyszła bym na damska szowinistkę....

      Usuń
    5. Właśnie, zatruwanie życia drugiej osobie nie jest zarezerwowane tylko dla mężczyzn. Tołstoj, ze swojego punktu widzenia, pewnie mógłby coś na ten temat powiedzieć.

      Usuń
    6. No cóż Ksantypy nie są zbyt niespotykane....to fakt.
      Każdy ma coś za skórą.....anioły są tylko w niebie....
      Ale ciekawa byłabym Twej opinii o wspomnieniach Zofii Tołstojowej, nad którymi tak się rozwodzono chwilę temu....może przeczytasz.

      Usuń
    7. Może kiedyś, Basiński często odwołuje się do jej zapisków, tak że moja ciekawość jest zaspokojona, przynajmniej na razie.

      Usuń
    8. A w takim razie może wystarczy jednak dać fory Basińskiemu. To może jednak się skuszę mimo, że nie nalegasz....

      Usuń
    9. Zawsze przecież sama możesz przeczytać Pamiętniki Zofii i samej wyrobić sobie opinię na ich temat.

      Usuń
    10. Też prawda...tylko jak znaleźć czas na wszystko co chciałoby się przeczytać....

      Usuń
    11. Jeśli będziesz chciała znaleźć czas to znajdziesz a nie będziesz chciała to nie znajdziesz.

      Usuń
  5. W książce zaskakująco na bohaterkę wyrasta żona Tołstoja, może nawet wbrew pierwotnym założeniom Basińskiego. Tak to odebrałam. Z pewnością ciekawie było prześledzić nie tylko relacje między małżonkami, ale także odzwierciedlenie ich konfliktów w prywatnych dziennikach, bo przecież Lew i Sofia Andriejewna traktowali je trochę jak pole walki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiński, owszem, próbuje oddać sprawiedliwość żonie Tołstoja ale moim zdaniem mimo wszystko stoi ona u niego na z góry przegranej pozycji, jako ta która nie sprostała "duchowemu" wyzwaniu "geniusza". Może i nie do końca z własnej winy ale jednak.

      Usuń
    2. W życiu, owszem, przegrała. Ale dzięki Basińskiemu ponownie mocno zaistniała. Już nie jako "Ksantypa", lecz jako bardziej kolorowa, niż Anna Karenina; złożona psychicznie, pogubiona, walcząca ze światem, po prostu fascynująca postać...

      Usuń
    3. Ona sama, mimo wszystko, za przegraną się nie uważała, przecież z jej strony odejście od męża nie pojawiło się nawet jako mrzonka.

      Usuń
  6. Zauważyłam, że tę książkę kobiety odbierają niekiedy nieco inaczej niż mężczyźni. Sama mam podobne zdanie jak Ola, że bohaterką tej książki stała się żona Tołstoja. Inna sprawa, że w czasie, kiedy Lew Nikołajewicz uciekał z Jasnej Polany, to najszybciej dopadły go media - a wydawało się, że takie rzeczy są możliwe dopiero od momentu wynalezienia Internetu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba rzeczywiście macie rację z żoną Tołstoja, bo to zarówno książka o nim jak i o niej. A obecność prasy to chyba też dowód na to jak dyskretna była ucieczka Tołstoja.

      Usuń
  7. Pamiętam, że Aleksander Świętochowski w swoim dziele "Utopie w rozwoju historycznym" (1910) kilkukrotnie wspominał Tołstoja jako przykład "farbowanego lisa", który na ustach ma frazesy o równości, braterstwie wszystkich ludzi i tak dalej, a w rzeczywistości jest wciąż arystokratą i panem, jedynie na chwilę zauroczonym "prostotą" wiejskiego życia. Idealnie pasuje do Twoich słów o pozornym zrzeczeniu się majątku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba oddać sprawiedliwość Tołstojowi - nie ma mowy o pozorności jeśli chodzi o zrzeczenie się majątku przez niego, to była tylko kwestia praktycznych implikacji dla niego tego kroku, a w tej mierze nic się w jego życiu codziennym nie zmieniło.

      Usuń